Czwarte zwycięstwo Wisły Kraków stało się faktem! Wiślacy w meczu 28. kolejki Betclic 1 Ligi pokonali na wyjeździe Odrę Opole, a na listę strzelców w tym meczu wpisali się Rafał Mikulec i Angel Rodado. Trener Białej Gwiazdy ocenił niedzielny mecz #ODRWIS.
„Mecz był rozgrywany na świetnym stadionie, trzeba powiedzieć, że fantastyczna murawa. Tylko gospodarze zapomnieli ją podlać, albo może nie zapomnieli, tylko z premedytacją to zrobili? Był to jasny przekaz, czego zespół gospodarzy będzie szukał w dzisiejszym meczu. Potwierdziły się nasze analizy, że będzie bardzo dużo bezpośredniej gry, bez rozgrywania od tyłu. I my w pierwszej połowie nie weszliśmy w ten styl, nie weszliśmy w ten sposób grania. Byliśmy groźni, jak budowaliśmy akcje od tyłu, jak byliśmy cierpliwi, byliśmy spokojni. Natomiast druga połowa - trochę za dużo też takiego bezpośredniego grania z naszej strony. To nie jest ten styl, który byśmy chcieli. Było widać sporo nerwowości po straconej bramce na 1:2 i to pewnie z tego wynikało. Natomiast też mieliśmy kilka dobrych momentów w ataku szybkim, w fazie przejściowej, żeby ten mecz zakończyć wcześniej. Chciałem pogratulować swoim zawodnikom determinacji, tak się osiąga sukcesy, tak się zdobywa punkty w trudnych meczach, bo niewątpliwie dzisiaj to było trudne spotkanie. Także gratuluję im czwartego zwycięstwa z rzędu w rozgrywkach ligowych” - rozpoczął trener Białej Gwiazdy.
Wisła stworzyła kilka sytuacji, które mogła zamienić na gole, ale finalnie tylko dwie akcje zakończyły się bramkami.
„Myślę, że było więcej sytuacji niż tylko te, po których zdobyliśmy bramki po stałych fragmentach gry. Oczywiście, najważniejsze jest, żeby wygrywać, natomiast na pewno chciałbym, żeby ta gra była ładniejsza, żeby było mniej tych nerwów i wcześniej rozstrzygać spotkania, bo my praktycznie w każdym meczu mamy takie możliwości. Natomiast tak, najważniejsze są zwycięstwa. Widać, że jakby z każdym meczem ta presja i nerwowość jest większa, bo wiadomo jak ważne są punkty dla każdego i ja się cieszę, że jesteśmy w stanie w takich meczach przechylić szalę na swoją korzyść”
- powiedział.
Na boisku nie zobaczyliśmy Marko Poletanovicia. Było to spowodowane kontuzją czy kwestią taktyczną?
„Nie, to nie były kwestie taktyczne. To był nasz piąty mecz w przeciągu dwóch tygodni. Tak jak mówiłem na konferencji przedmeczowej - patrzyliśmy jakie są parametry zmęczeniowe zawodników. Obserwowaliśmy ich na treningu, kto jak wygląda. Ten mecz był bardzo fizyczny, trzeba było tutaj dużo pracować i zdecydowaliśmy, żeby z Marko dzisiaj nie ryzykować. Są też pewne delikatne mikrourazy u niektórych graczy, więc to wszystko miało wpływ na decyzję”
- odpowiedział.
Wisła za sprawą Kacpra Dudy i jego rozgrywania piłki pokazała, że w końcu potrafi skutecznie wykonywać rzuty rożne.
„Tak, Kacper dzisiaj w dobre miejsca uderzał tę piłkę, tam gdzie chcieliśmy. Zawsze mamy warianty rozgrywania stałych fragmentów w ofensywie. Nie zawsze jest to skuteczne, natomiast prawie w każdym meczu mamy z tego sytuacje. To jest kwestia ich realizacji, bo wcześniejsze miał też okazję Igor Łasicki, po uderzenie głową. Chyba pierwszy rzut rożny i też było bardzo blisko, więc jesteśmy groźni. Mamy ich jakby najwięcej, ale też mamy najwyższe xG po stałych fragmentach gry. Nie każdy może o tym wie, bo można powiedzieć, że relatywnie tych bramek jest nie tak dużo, jakbyśmy chcieli. Także na pewno pracujemy nad tym. Jest to bardzo ważny element, szczególnie w I lidze i defensywa, jeżeli chodzi o stałe fragmenty gry i ofensywa, więc to jest coś, co jest elementem, który wymaga treningu i my to robimy”
- analizował.
Napastnik Wisły - Łukasz Zwoliński rozpoczął mecz w Opolu na ławce rezerwowych. Czym to było spowodowane?
„Tak jak mówiłem wcześniej, Łukasz grał cztery całe mecze, więc miał prawo czuć się zmęczonym. A tak jak mówiłem, w tym spotkaniu było ważne to przygotowanie fizyczne i dlatego wszedł z ławki” - mówił.
Nie uważa Pan, że Łukasz Zwoliński mógł oddać gola Angelowi Rodado i dzięki temu Wisła wygrałaby mecz trzema golami?
„Prawda, Łukasz mógł zostawić piłkę, natomiast wiadomo, że on chce zdobywać bramki. Myślę, że źle tutaj ocenił sytuację. Trudno - tak jak mówię można było jakby oszczędzić sobie nerwów w końcówce, bo w sytuacji 3:1, to na pewno by tak było”
- ocenił.
To już kolejne zwycięstwo Wiślaków z drużyną z dołu tabeli. Czy to oznacza, że krakowianie zaczęli mentalnie podchodzić do takich meczów?
„Myślę, że w tej rundzie to widać, że tutaj to przygotowanie mentalne jest na bardzo dobrym poziomie, na bardzo wysokim poziomie i to też przynosi nam efekty. Oczywiście wyciągnęliśmy wnioski. Myślę, że zawodnicy indywidualnie też wyciągnęli wnioski i zobaczyli, że te wszystkie mecze są bardzo trudne i bardzo wymagające. Też nie chciałbym, żeby to zabrzmiało tak, że wcześniej luźno to traktowali, bo to też nie było tak. Natomiast mecze układają się różnie i czasami bardzo dużo stworzonych sytuacji nie przekłada się po prostu na bramki”
- zakończył Mariusz Jop.