Wiślak po niedzielnym meczu.
Wisła zaczęła bardzo ofensywnie, co poskutkowało szybko strzeloną bramką. „Pierwsze 15 minut wyglądały bardzo dobrze w naszym wykonaniu, co udokumentowaliśmy bramką. Później trochę się cofnęliśmy, oddając inicjatywę Lechowi - niepotrzebnie, bo strzelili gola. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że gramy za nisko i w drugiej połowie graliśmy już wyżej. Był to typowo mecz, „cios za cios”. Lech miał okazje, my mieliśmy swoje szanse, więc myślę, że podział punktów jest zasłużony” - zaczął pomocnik Białej Gwiazdy.
Krakowianie musieli radzić sobie bez Jakuba Błaszczykowskiego, który tym razem nie mógł pomóc zespołowi. „Wszyscy wiedzą, jak waży dla nas jest Kuba i to nie tylko na boisku, ale też poza boiskiem. Niestety dziś nie mógł zagrać, mamy zawodników, którzy czekają na swoją szanse. Każdy sobie pomagał i walczył jeden za drugiego” - mówił. „Chcieliśmy ten mecz wygrać, ale zdobyliśmy punkt i go szanujemy, bo Lech to dobry zespół, co udowodnili w niedzielę. Kiedy nie da się wygrać, to trzeba zremisować. Trzeba zaznaczyć, że cały zespół zostawił serce na boisku, to bardzo cenny punkt” - zaznaczył.
To siódmy z rzędu mecz, w którym Biała Gwiazda nie zaznała porażki. Następną okazję do przedłużenia dobrej serii Wiślacy będą mieli 14 marca w Gliwicach. „Dalej jesteśmy niepokonani, to świadczy o tym, jak jesteśmy mocni i widać, że idziemy w dobrą stronę. Teraz patrzymy już tylko na mecz z Piastem Gliwice. Może w tabeli tego nie widać, ale to nadal jest mistrz Polski. Każdy mecz musisz wybiegać, żeby te punkty wyszarpać. Do Gliwic pojedziemy z myślą, żeby wygrać. Wiemy, że na teren rywala wybiera się dużo naszych kibiców. Bardzo się z tego cieszymy, bo to dwunasty zawodnik i czujemy to, jak bardzo nas wspierają” - zakończył Michał Mak.