Golkiper Białej Gwiazdy po meczu z Sosnowcem
„Pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele, na to z czego żyje - na kontry. Dzisiaj także Zagłębie żyło właśnie z kontrataków, a my dawaliśmy im zdecydowanie zbyt wiele prezentów, popełnialiśmy zbyt dużo błędów, to ich napędzało. Niepotrzebnie wdarliśmy się w grę, na której im zależało. Sam meczy był pełen sytuacji i zwrotów akcji. Dla kibica było to pewnie świetne widowisko, ale my jesteśmy źli na siebie, bo uciekły nam bardzo ważne punkty, jeśli nie trzy, to ten jeden, także bardzo potrzebny. Za trzy dni kolejne spotkanie, mało jest czasu na rozmyślanie, trzeba zakasać rękawy i wygrać, bo teraz dwa mecze o wszystko” - mówił rozgoryczony golkiper Białej Gwiazdy.
Z nożem na gardle
Najbliższe dwie kolejki będą kluczowe w perspektywie ostatecznego układu tabeli - zadecydują bowiem o tym, kto zagra w górnej, a kto w dolnej ósemce. Wisła jest jedną z ekip, której niewiele brakuje do zapewniania sobie miejsca w grupie mistrzowskiej, ale chrapkę ma na to także kilka innych drużyn. „Nie możemy już sobie pozwolić na jakiś moment słabszej gry, na to, by wyjść na mecz i pozwolić przeciwnikowi, by sobie z nami pogrywał. Dobrze, że najbliższy mecz jest przed naszą publicznością, bo dobrze się nam tam gra i mamy nadzieję, że przy tym wsparciu wygramy w starciu z Piastem i w ostatnim spotkaniu znowu będziemy się bić o ósemkę” - wyraża swoją nadzieję Lis.
22-latek przyznał, że nie przepada za dokładnym analizowaniem tabeli, ale w obecnej sytuacji nie ma innego wyjścia. „Mogę mówić, że nie lubię i unikam takich rzeczy, ale każdy jest człowiekiem, wie po co i o co gramy i nikt nie jest taki, że na to nie spojrzy, bo zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji i analizuję to jak każdy” - tłumaczy bramkarz.
Inna twarz
W starciu z Zagłębiem Wisła zaprezentowała się zupełnie inaczej niż kilka dni temu w Derbach Polski. Z czego to wynikało? „Trudno coś na gorąco powiedzieć, na pewno trenerzy będą to analizować. Nie wiem dlaczego się tak stało, widać było różnicę między naszą organizacją w meczu z Legią i teraz z Zagłębiem, nie było tego, do czego przyzwyczailiśmy kibiców w poprzednich meczach - teraz ewidentnie tego zabrakło” - odpowiada Lis.
Po meczu z Zagłębiem Lis miał prawo czuć sportową złość - dał się bowiem pokonać aż cztery razy, choć w sytuacjach bramkowych wydawał się być bezradny. „Na tę chwilę wydaje mi się, że nie mogłem zrobić nic więcej, rozmawiałem nawet o tym z trenerem bramkarzy. Sosnowiec łatwo dochodził do sytuacji, miał ich sporo, trudno było zdziałać coś więcej, ale załapaliśmy cztery bramki z tyłu, to boli” - zakończył rozmowę zawiedziony z przebiegu spotkania 22-latek.