Rozmowa z Mateuszem Lisem po meczu w Lubinie.
Sporo pracy miał w 36. kolejce Mateusz Lis, który zmuszony był odpierać ataki Miedziowych. Na pytanie, czy wtorkowe spotkanie było najtrudniejsze spośród rozegranych dotychczas potyczek po powrocie między słupki wiślackiej bramki, odpowiedział: „Myślę, że na pewno był to najintensywniejszy mecz, bo jak same liczny mówią, Zagłębie zbyt często dochodziło do głosu. Trzeba przyznać, że pozwoliliśmy rywalowi na za wiele. Jestem od tego, żeby pomóc drużynie, próbuję jak najlepiej wywiązać się z zadań, ale niestety przegraliśmy i to aż 1:3”.
Weryfikacja założeń
Do 20. minuty podopieczni trenera Artura Skowronka realizowali założenia otrzymane od szkoleniowca, jednak później inicjatywę przejęli gospodarze, co zaowocowało dwoma golami strzelonymi jeszcze przed przerwą. Czego zdaniem bramkarza Białej Gwiazdy zabrakło, aby cieszyć się przynajmniej z remisu? „Uważam, że po zdobyciu bramki, która otworzyła wynik spotkania, zabrakło nam pazerności pozwalającej na pójście za ciosem i zaliczenie kolejnego trafienia. Niepotrzebnie stanęliśmy w miejscu, a Zagłębie rozwinęło skrzydła, co źle się dla nas skończyło, bo praktycznie w każdej akcji gospodarze nam zagrażali. Musimy wyciągnąć wnioski, gdyż zaraz czeka nas kolejny mecz, a na pewno chcemy jak najlepiej zakończyć ten sezon przed własną publicznością” - zaznaczył.
Godnie pożegnać sezon
Cztery dni mają Wiślacy na analizę potyczki z Zagłębiem. Zawodnicy ze stolicy Małopolski będą chcieli wygraną nad Arką zakończyć bieżącą kampanię. W czym upatrywać szansy? „Na pewno musimy zagrać w sposób konsekwentny, czując odpowiedzialność za piłkę. Kluczem będzie kreowanie akcji i prowadzenie gry, co przełoży się na sytuacje bramkowe. Powinniśmy dążyć do tego, aby tworzyć drużynę i wspierać się w trudnych momentach. Jestem pewien, że wówczas wynik będzie pozytywny. Jestem przekonany, że dodatkowo kibice dadzą nam dużego kopa i poniosą do zwycięstwa. Głęboko w to wierzę” - podsumował Mateusz Lis.