Wywiad z wiślackim bramkarzem.
Powrotu do ligowych rozgrywek podopieczni Petera Hyballi nie mogą zaliczyć do udanych. W domowym meczu z Piastem Gliwice zaliczyli falstart, jednak już tydzień później zrehabilitowali się i nie pozwolili odebrać sobie wygranej, odprawiając rywala z kwitkiem. „Trzy punkty smakują niesamowicie! Po to ciężko pracujemy każdego dnia na treningach, aby przyszedł efekt w postaci zwycięstwa w meczu. Warunki były strasznie trudne, musieliśmy trochę zmienić pomysł na grę - niełatwo było rozgrywać piłkę krótkimi podaniami. Tym bardziej cieszy, że udało nam się w tych warunkach wygrać spotkanie i oczywiście zagrać na zero z tylu, bo to jest mój indywidualny cel w każdym spotkaniu” - skomentował starcie z Jagą bramkarz.
Rosnąca dyspozycja
Gołym okiem widać, że forma drużyny rośnie, a okres przygotowawczy dostarczył narzędzi umożliwiających walkę o ligowe punkty, których Biała Gwiazda bardzo potrzebuje. W dobrej dyspozycji jest także sam Lis, czego potwierdzenie znaleźć można, zaglądając w pomeczowe statystyki - wiślacki golkiper uzyskał najwyższy wynik InStat Index (368). Dobra postawa bramkarza bez wątpienia dodaje pewności zawodnikom z pola. Czy dobra postawa piłkarzy na boisku jest oznaką tego, że Wiślacy w 100% dopasowali się do filozofii nowego trenera? „Widać, że każdy w zespole dobrze wie, co ma robić na boisku, a do naszego stylu gry bardzo ważne jest przygotowanie fizyczne - w tym czujemy się bardzo mocni. Cieszę się, że idziemy w dobrym kierunku” - powiedział Lis, dodając: „W obu tegorocznych spotkaniach byliśmy lepszym zespołem, co jest bardzo budujące. Pierwszego meczu nie chce komentować, bo coś takiego nie miało prawa się zdarzyć. Liczę, że w kolejnych starciach będziemy podtrzymywać zwycięską dyspozycję” .
Zmiany, zmiany, zmiany
Poza osobą głównego szkoleniowca, który w klubie pojawił się w listopadzie, golkiperów dotknęła dodatkowa zmiana - na stanowisku trenera bramkarzy Grzegorza Żmiję zastąpił 33-letni Maciej Kowal. Wygląda na to, że współpraca z nowym członkiem sztabu szkoleniowego układa się w sposób satysfakcjonujący. „Trener Kowal to fachowiec. Pracujemy ze sobą od niedawna, ale to wystarczy, żeby powiedzieć, że trener zna się na rzeczy. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony do naszej współpracy i jestem pewien, że zrobimy razem krok do przodu” - oceniła wiślacka jedynka.
To nie jedyne zmiany, które zaszły ostatnio w życiu podstawowego bramkarza Białej Gwiazdy - dokładnie w dzień meczu z Piastem Gliwice został ojcem. Będzie to nowa rola, w której przyjdzie się sprawdzić Wiślakowi. Czy już się w niej odnalazł? „W dzień meczu z Jagiellonią mój synek skończył tydzień. W tych całych emocjach zapomniałem poprosić kolegów, abyśmy po strzelonej bramce wykonali kołyskę, dopiero po meczu sobie o tym przypomniałem. Liczę, że w meczu ze Śląskiem będziemy mieli do tego okazję. A co do pytania, to dopiero teraz dochodzi do mnie to, że jestem tatą. Synek momentalnie stał się moim oczkiem w głowie. Jestem najszczęśliwszy na świecie” - podsumował Mateusz Lis.