TS Wisła Kraków SA

Lekcja historii z Wisłą Kraków #6

4 lata temu | 08.05.2020, 11:28
Lekcja historii z Wisłą Kraków #6

Kolejny odcinek lekcji historii z Wisłą.

Temat: Wrześniowe szlaki

W poprzednich lekcjach przez pryzmat historii Wisły omawialiśmy odzyskanie przez Polskę niepodległości, walkę o ustalenie granic, sytuację gospodarczą i społeczną państwa… Dzieje II RP zostały jednak brutalnie przerwane we wrześniu 1939 roku. Losy działaczy i piłkarzy Wisły w tych dramatycznych jesiennych tygodniach stanowią świadectwa pozwalające lepiej zrozumieć przebieg kampanii wrześniowej.

Sytuacja polityczna w Europie w miesiącach poprzedzających wybuch wojny stawała się coraz bardziej napięta. Stawało się jasne, że konflikt zbrojny będzie nieunikniony. Pomimo tego niemal do ostatnich chwil przed atakiem Niemiec na Polskę życie toczyło się prawie normalnym trybem. Pod koniec sierpnia rozegrano następną kolejkę ligową. Wisła Kraków 20 sierpnia pokonała Warszawiankę 4:2. Bramki zdobywali Artur Woźniak i dwaj młodzi piłkarze, którzy wraz z innymi juniorami niedawno dołączyli do pierwszego składu i stanowili nadzieję Wisły na pełną sukcesów przyszłość: Mieczysław Gracz i Władysław Giergiel (x2). Czerwoni - bo taki przydomek stosowano wówczas wobec Wisły, Biała Gwiazda wyparła go dopiero później - zajmowali drugie miejsce w lidze, mieli jednak mniej rozegranych spotkań niż liderujący Ruch Chorzów. Liczono, że Wisła ponownie sięgnie po trofeum mistrzowskie…

Tydzień po wspomnianej kolejce ligowej reprezentacja Polski rozegrała spotkanie, które zamykało klamrą historię polskiej piłki w okresie międzywojennym - pierwszy mecz międzynarodowy Polska rozegrała z Węgrami w 1921 roku, 27 sierpnia 1939 z tym samym przeciwnikiem zagrała po raz ostatni przed wybuchem II Wojny Światowej. Na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie Polska niespodziewanie wygrała 4:2. W Krakowie zaś emocjonowano już zbliżającą się kolejną świętą wojną - pojedynek Wisły z Cracovią wyznaczono na 3 września…


20 sierpnia 1939 roku, Wisła wygrywa z Warszawianką 4:2. Ostatni mecz Wiślaków przed wybuchem wojny

Mecz ten nie odbył się. Zgodnie z komunikatem specjalnym nadanym przez Polskie Radio 1 września 1939 roku: „z dniem dzisiejszym wszelkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy. Całe nasze życie publiczne i prywatne przestawiamy na specjalne tory. Weszliśmy w okres wojny.” Tego dnia Niemcy zaatakowały bowiem Polskę i sprawy życia codziennego - jak piłka nożna - straciły na znaczeniu. Jak potoczyły się losy Wiślaków?

Niemcy parli naprzód w zawrotnym tempie, realizując strategię wojny błyskawicznej (blitzkrieg). Do Krakowa dotarli już 6 września. Tak szybki rozwój wydarzeń niewątpliwie musiał stanowić szok dla mieszkańców - wiele osób postanowiło ewakuować się z miasta, rozpoczynając ucieczkę na wschód. Tak te gorące chwile wspominał bramkarz Wisły Jerzy Jurowicz: „Wielu piłkarzy krakowskich nie powołanych do służby wojskowej wraz z tłumami uchodźców opuściło miasto. Na galarze z towarem popłynął Wisłą Mietek Gracz, pieszo powędrował Władek Giergiel. - Jurek, musimy i my uciekać - zwrócił się do mnie jeden z moich kolegów. Pociągnęliśmy wraz z falą ludzi uciekających nie wiadomo dokąd. Dotarłem aż do Lublina, przy czym w drodze w okolicach Kraśnika dostaliśmy się pod obstrzał nieprzyjacielskiej artylerii i kilka godzin przeleżeliśmy skryci w kartoflisku. Dopiero po kilku tygodniach powróciłem do Krakowa. Wracali i inni koledzy - ci z wojska i ci z ucieczki”.

Wspomnienia Jurowicza spisane zostały w dziesięć lat po wojnie i opublikowane w 1956 roku w Gazecie Krakowskiej. W ówczesnych realiach politycznych bramkarz Wisły nie mógł podać dalszych szczegółów ucieczki na wschód ani powodów, dla których uchodźcy po kilku tygodniach zaczęli powracać. 17 września 1939 roku Polskę zaatakował także Związek Radziecki, realizując tajne porozumienie z III Rzeszą. Uciekający nagle dowiedzieli się, że próbując oddalić się od jednego wroga, zbliżają się do drugiego…

Wśród byłych i aktualnych zawodników oraz działaczy Wisły wielu było wojskowych - ci we wrześniu 1939 chwycili za broń. Przykładowo Władysław Kowalski - napastnik Białej Gwiazdy w latach 1919-32 - był zawodowym żołnierzem. Wraz z wybuchem wojny został skierowany do garnizonu policji państwowej w Chodorowie koło Lwowa. Do miasta tego 20 września wkroczyły oddziały Armii Czerwonej, wkrótce Kowalski wraz z grupą polskich oficerów został rozstrzelany w pobliskim lesie…

Jeden z założycieli Wisły - Kazimierz Wachowicz - 1 września objął komendę nad bazą uzbrojenia zlokalizowaną w lasach zamojskich. Szybko utracił łączność z wyższym dowództwem i musiał samodzielnie podejmować decyzje bez koordynacji z przełożonymi. Postanowił ewakuować skład w stronę Rumunii - ten kierunek był obierany przez wielu, którzy chcieli uniknąć kapitulacji i potencjalnie przedostać się na zachód by kontynuować walkę. Wachowicz jednak nie dotarł do Rumunii. Pewnego dnia gdy kwaterował w dworku na Wołyniu gospodarz poinformował go o inwazji sowieckiej na Polskę i zbliżającej się Armii Czerwonej. Rekomendował Wachowiczowi odprucie dystynkcji oficerskich, czym uratował Wiślakowi życie. Wachowicz został wzięty za zwykłego szeregowego, takich zaś jeńców Rosjanie oddawali Niemcom. Oficerów zaś kierowali do obozów w NKWD Starobielsku, Ostaszkowie, Kozielsku by następnie ich zamordować…

Do Rumunii zdołał dotrzeć kolega Wachowicza, również założyciel Wisły - Józef Szkolnikowski. Jako saper w stopniu majora dowodził fortyfikacją Kołomyi - przy granicy Polski z Rumunią. Po klęsce wrześniowej trafił do Francji, a po jej upadku do Wielkiej Brytanii, służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Do Polski powrócił w 1947 roku.

Kapitana i legendę Wisły Henryka Reymana los skierował na front największej bitwy września 1939. Reyman jako dowódca batalionu w 37 pułku piechoty otrzymał wraz z wybuchem wojny awans na podpułkownika. Jego pułk wchodził w skład Armii Poznań, a następnie Armii Pomorze. W połowie września Reyman i jego żołnierze dotarli nad Bzurę, pomiędzy Sochaczewem i Łowiczem. Wzięli udział w natarciu, które było częścią Bitwy nad Bzurą - ofensywy na siły niemieckie nacierające na Warszawę. Na pewien czas Polacy przejęli inicjatywę w walce, nim przeważające siły wroga odparły atak i przeszły do kontruderzenia. W tych walkach Henryk Reyman został ranny i trafił do niewoli. Po kilku miesiącach zbiegł ze szpitala dla jeńców i ukrywał się do końca wojny. Niemcy wydali na niego zaocznie wyrok śmierci.


Henryk Reyman na czele defilady wojskowej. Nieznana dokładna data wydarzenia.

Polacy rozwinęli też działalność ruchu oporu. Akty sabotażu miały miejsce jeszcze w czasie kampanii wrześniowej - przykładem może być działanie Władysława Jenknera, jednego z założycieli Wisły. W 1939 roku Jenkner - inżynier budownictwa - zajmował się pracami w zakładach lotniczych w Rzeszowie. Tuż przed zajęciem miasta przez Niemców zasypał zakładowe maszyny piaskiem, by nie zostały wykorzystane na potrzeby okupanta. Szybko jednak zdano sobie także sprawę z konieczności organizacji trwalszych struktur państwa podziemnego dla kontynuowania walki w warunkach konspiracji. Jedną z pierwszych organizacji podziemnych była założona już 20 września 1939 roku OOB - Organizacja Orła Białego. Powołała ją w Krakowie grupa działaczy, wśród nich był prezes Wisły Tadeusz Orzelski. Wkrótce Orzelski spotkał się z gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim i ustalono połączenie OOB ze Służbą Zwycięstwu Polski. Po kolejnych przekształceniach organizacja weszła w skład Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. W początkowym okresie okupacji Orzelski pełnił funkcję komisarza cywilnego w konspiracyjnych strukturach, był więc jedną z najważniejszych postaci krakowskiego podziemia. Jednocześnie jako dyrektor miejskich wodociągów wykorzystywał struktury tego przedsiębiorstwa do celów konspiracyjnych. Wiślacy (i nie tylko) powracający do Krakowa i chcący zaangażować się w ruch oporu zgłaszali się do Orzelskiego - mogli liczyć na zatrudnienie i przydział konspiracyjny. Orzelski „wpadł”, gdy starał się o fałszywe paszporty dla grupy kurierów. Szczęśliwie Niemcy nie zorientowali się w faktycznej roli pełnionej w ruchu oporu przez prezesa Wisły - i to pomimo długiego śledztwa i przesłuchań. Orzelski został odbity z rąk okupanta dzięki brawurowej akcji podziemia i ukrywał się do końca wojny.



Tadeusz Orzelski, prezes Wisły, dyrektor wodociągów miejskich i jeden z najważniejszych działaczy krakowskiego podziemia

Podane tutaj wrześniowe losy kilku wybranych działaczy i piłkarzy Wisły pokazują, jak skomplikowane i dramatyczne stało się życie Polaków wraz z wybuchem wojny. A ta miała przecież trwać prawie 6 lat…

Udostępnij
 
5710528