Wypowiedź zawodnika Wisły Kraków Amp Futbolu.
Krakowska Wisła swoje występy w Lidze Mistrzów rozpoczęła od zwycięstwa 4:1 w starciu z AFC Tbilisi. „Nasze pierwsze spotkania w turnieju wyglądały naprawdę obiecująco. Szczególnie ten pierwszy mecz, gdzie naszym rywalem było AFC Tbilisi. W naszych szeregach widoczna była duża chęć zwycięstwa, podnosiliśmy głowy, rozmawialiśmy ze sobą podczas trwania gry, co zaowocowało wysokim zwycięstwem, bo aż 4:1” - rozpoczął zawodnik Wisły Kraków AMP Futbol.
W grupie z kompletem zwycięstw
Drugim przeciwnikiem podopiecznych trenera Moszumańskiego było hiszpańskie Flamencos Amputados. Po emocjonującym starciu lepsi okazali się jednak krakowianie, którzy pokonali rywala z Półwyspu Iberyjskiego 2:1, zapewniając sobie awans do półfinału. „Muszę przyznać, że to spotkanie było w mojej ocenie niezwykle wymagające. Nasi przeciwnicy mieli w składzie jednego bardzo dobrego zawodnika, jakim bez wątpienia jest David Mendes i to właśnie jego próbowaliśmy odciąć od gry, co nam się udało i po końcowym gwizdku mogliśmy cieszyć się z wygranej” - kontynuował Wiślak.
Mocne uderzenie
W półfinale los skojarzył Wisłę z angielskim Manchesterem City. Goście nie byli w stanie odeprzeć skomasowanych ataków gospodarzy, którzy po efektownym zwycięstwie 7:0 zameldowali się w wielkim finale. „Półfinał przyniósł nam potyczkę z uznaną marką, czyli z Manchesterem City. Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się nieco bardziej wymagającego spotkania, jednak wydarzenia boiskowe od początku układały się po naszej myśli. Wpływ na to mogło mieć wiele czynników, a jednym z nich był niewątpliwie fakt, że Anglicy grali wcześniej jedno spotkanie, co z pewnością utrudniło im dobre funkcjonowanie pod względem kondycyjnym. Miło wspominam ten mecz, bo jako drużyna zaprezentowaliśmy się z bardzo dobrej strony” - zaznaczył.
Z podniesioną głową
Decydujący mecz krakowianie rozegrali z tureckim zespołem Etimesgut Amputee Sport Club. Faworytem finału był właśnie zespół z Ankary, który wywiązał się z tej roli i triumfował w całym turnieju. „Początek spotkania w naszym wykonaniu nie był dobry i przyznam, że w pierwszej połowie nie graliśmy tego, co sobie założyliśmy. Po przerwie podnieśliśmy się jednak, graliśmy lepiej i śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy drużyną” - kontynuował Kożuch.
Powtórzyć wyczyn
Wielkie emocje związane z finałem Ligi Mistrzów jeszcze nie opadły, a gracz Białej Gwiazdy już myśli o kolejnych celach w swojej karierze. „Jestem nowym zawodnikiem Wisły. Za nami turniej i obecnie nasze myśli muszą być skupione na lidze, gdzie mamy swoje zadanie do wykonania. Chcemy wrócić na pierwsze miejsce w krajowych rozgrywkach po to, by w przyszłym roku po raz kolejny zameldować się w Lidze Mistrzów!” - zakończył.