TS Wisła Kraków SA

Konferencja przed #WISRAP | Część 1

1 miesiąc temu | 24.07.2024, 17:02
Konferencja przed #WISRAP | Część 1

Zgodne z tradycją europejskich rozgrywek dzień przed meczem odbyła się poprzedzająca oficjalny trening konferencja prasowa, na której na pytania dziennikarzy odpowiadali trener Kazimierz Moskal oraz nowy napastnik Wisły Kraków Łukasz Zwoliński.

W meczu z Rapidem nie zagrają:

- Kacper Duda - który boryka się z urazem nerki;
- Dawid Szot, Igor Łasicki, Bartosz Talar, Jakub Stępak, którzy przechodzą rehabilitację;
- Jesus Alfaro, który trenuje indywidualnie;
- Enis Fazlagić, który wdrażany jest w trening z drużyną.

Kazimierz Moskal - trener Wisły Kraków

„Oczywiście, że będziemy chcieli w czwartek wystawić wszystko, co mamy najlepsze, bo tych meczów nie zagraliśmy do tej pory wiele. My jako trenerzy musimy jednak patrzeć na to, co będzie też dalej. Zawodnicy mają się skupić na najbliższy meczu, ale my planujemy, co będzie następne. Z prostej przyczyny w następnym meczu ligowym nie zagra Marc Carbo, który będzie pauzował za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu” - zaczął trener.

Na pytanie, co Wiślacy wiedzą o rywalu, szkoleniowiec odparł: „Na żywo z naszej strony nie, ale mamy sporo materiału z różnych źródeł. Wiemy o nich sporo. Myślę, że więcej niż przed pierwszym mecze z KF Llapi. Cóż, tak jak i dwa tygodnie temu mówiłem przez pierwszym meczem - wszystko wyjaśni się i wszystko okaże się na boisku. Trenerzy mają swoje pomysły, oni też nas analizują i pewnie pod to przygotowują swoją taktykę” - mówił.

Drużyna z R22 ofensywnie podeszła do meczu z KF Llapi, chcąc narzucić swój styl gry. Czy tak zamierza zagrać też w czwartek z Rapidem? „Chcielibyśmy grać swoje, ale zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że Rapid jest o wiele bardziej wymagającym zespołem i pewnie będzie trudniej tego dokonać. Trzeba jednak próbować. To jest jakby sedno sprawy. Jeśli nie spróbujesz, to nie będziesz wiedział czy jesteś w stanie przeciwstawić się silniejszemu przeciwnikowi” - tłumaczył.

Trzech nowych zawodników dołączyło w trwającym tygodniu do Białej Gwiazdy. Jak trener ich ocenia? „Jeśli chodzi o dwóch ostatnich zawodników, którzy zostali dopiero ogłoszeni, to dzisiaj dopiero po raz pierwszy będą trenować. Na pewno nie będzie ich w kadrze meczowej. Musimy zobaczyć i odpowiednio ich wdrożyć. Ja absolutnie zdaję sobie sprawę z tego, że każdy zawodnik tego typu, a więc z zagranicy, który pozostawał bez klubu, to treningi z zespołem miał w minimalnym wymiarze, albo w ogóle. Trenowali indywidualnie i w tej sytuacji też tak było. To jest dla nas też problem, bo nawet jeśli patrzylibyśmy do przodu i liczyli na to, że kolejni zawodnicy do nas dołączą, to ten okres bez treningów z drużyną będzie jeszcze większy. Natomiast z Wiktorem sytuacja jest inna, bo on trenował z drużyną, przygotowywał się normalnie, był na obozie. Zresztą mieliśmy okazję się mijać w Woli Chorzelowskiej i on jak najbardziej brany jest pod uwagę” - kontynuował. „Chciałem napastnika, lewego obrońcę, środkowego obrońcę i środkowego pomocnika, więc brakuje mi tego środkowego pomocnika. Ale takiego, który byłby poważnym wzmocnieniem tej drużyny, czyli doświadczonego, już trochę ogranego i tyle. Musimy myśleć też o jakimś zawodniku o profilu zbliżonym do „dziewiątki”. Raz, żeby była konkurencja, a dwa – uprzedzając pytanie, czy jest możliwe, żeby Rodado gra z Łukaszem? Jest możliwe i wtedy przydałby się ewentualnie trzeci zawodnik o takim profilu, żeby mógł w razie jakieś zmiany wystąpić” - opowiadał

Dobrą zmianę w Kosowie dał Giannis Kiakos. Czy właśnie on wystąpi w wyjściowym składzie przeciwko Rapidowi? „Jak ktoś strzela bramkę, to znaczy, że błysnął. Nie wiem… Wszyscy są brani pod uwagę, którzy są w kadrze i wszyscy mogą wystąpić. Jeśli chodzi o Kiakosa, to jest w o tyle lepszej sytuacji niż Duarte i Kiss, którzy dopiero teraz przyszli, że on już jest z nami dłużej, trenuje i każdy kolejny tydzień wpływa na niego korzystnie. Mówię tutaj o przygotowaniu motorycznym do meczu i też o tym, że funkcjonuje już w tej szatni jakiś czas” - odpowiedział.

„Rywale grają bardzo ofensywnie, chcą grać wysokim pressingiem, mają dużo jakości i wydaje mi się, że naprawdę jest to zespół z charakterem. Taki, który wie, czego chce. Bardziej zorientowany na pressing, na atak na przeciwnika” - opisywał przeciwnika, dodając: „Na pewno Rapid jest faworytem. Cały czas trzeba pamiętać o tym, że jesteśmy na drugim poziomie rozgrywkowym. Rapid to uznana firma, ale myślę, że to też jest dla nas dobry moment grać przeciwko takiej drużynie, bo z mojej strony nie będę musiał się specjalnie wysilać, żeby zespół mobilizować czy jakoś specjalnie nastawiać przed jutrzejszym meczem. Nazwa przeciwnika, ranga meczu robi swoje i myślę, że tak - czasami lepiej być „Kopciuszkiem” i spróbować z tej pozycji powalczyć. Jeśli wyjdziesz ze zbyt dużym respektem dla przeciwnika, tak jak Łukasz powiedział o Lechii, to w zasadzie nie ma czego szukać. Tylko ta odwaga, która będzie w nas, może spowodować, że będziemy w stanie się przeciwstawić temu przeciwnikowi, bo na pewno jest wyżej notowany od nas. To jest najważniejsza sprawa i wydaje mi się, że ten potencjał mają dużo większy niż my” - dodał.

Co ostatnie tygodnie zmieniły w znajomości swojego zespołu przez Kazimierza Moskala? „Cały czas się uczę. Szczerze powiedziawszy, to pierwsze tygodnie były dla mnie dziwne. Pomimo tego, że byłem, już tutaj kilka razy, wiele lat tutaj spędziłem jako zawodnik i trener, to przychodząc teraz na początku czułem się trochę nieswojo. Nie wiem zupełnie, dlaczego. Powoli wydaje mi się, że oswoiłem się z nowym otoczeniem i czuję się tutaj tak jak wtedy, gdy byłem ostatnio. Natomiast, jeśli chodzi o zespół, to za wcześnie, żeby mówić, czego się nauczyłem, jak ten zespół funkcjonuje, bo jak sami widzicie, pojawiają się nowi zawodnicy, nowe twarze w szatni. Tak naprawdę ta droga do budowania tego zespołu, do tego jak finalnie będzie wyglądał, jest na samym początku. Nie chciałbym tutaj w tej chwili się wypowiadać, jak to fantastycznie już funkcjonujemy, bo często jest tak, że po jednym meczu, albo po dwumeczu jak z Llapi, gdy udało się dwa razy wygrać, to już większość opinii było, że Wisła zagrała fantastycznie i że bez problemów awansowała do II rundy. Myślę, że problemy jakieś były, bo wcale nie było tak łatwo. Ale po meczu łatwo jest wskazać, że ktoś błysnął czy nie, jak strzelił np. bramkę. Czy zespół był lepszy czy nie, skoro wygrał dwa razy i awansował do II rundy” - zakończył trener Kazimierz Moskal.

Łukasz Zwoliński - napastnik Wisły Kraków

Pierwszy pytanie dotyczyło początków w Wiśle, a więc tego, czym klub z R22 skusił napastnika? „Przede wszystkim Wisła to wielki klub. Jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, więc nie muszę mówić i tłumaczyć wszystkim, w jakie miejsce trafiłem, bo Wy to wiecie najlepiej. Na pewno przychodzę do Wisły w celu pomocy chłopakom, drużynie w wywalczeniu awansu do Ekstraklasy. Uważam, że swoim doświadczeniem mogę tej drużynie pomóc” - zakomunikował. „Od strony fizycznej czuję się bardzo dobrze, bo przepracowałem okres przygotowawczy, znam swój organizm i wiem, że mogę pomóc od samego początku. Jeśli chodzi o aklimatyzację, to znam się z chłopakami. Nieraz graliśmy przeciwko sobie, z niektórymi grałem w drużynie, więc to nie był jakiś większy problem. Zresztą bardzo szybko zostałem przyjęty do drużyny. Ekipa jest bardzo fajna” - dodał.

Jak zatem wyglądały pierwsze dni przy R22? „Tak, jak powiedziałem, wiem do jakiego miejsca trafiłem, jakie są oczekiwania i jakim dużym klubem jest Wisła Kraków. Nie powiem, że mnie skusiła gra w europejskich pucharach, że to był jakiś jeden czynnik. Po prostu wydaje mi się, że cały cel, jaki jest przed klubem, czyli awans do Ekstraklasy, gra w europejskich pucharach plus całe otoczenie, jakie jest wokół Wisły Kraków. Tutaj od razu czuć, że ten klub ma duszę. Niejednokrotnie rozmawiałem też z chłopakami, którzy grali w Wiśle Kraków. Nie spotkałem się z żadną negatywną opinią. Wręcz w samych superlatywach komentowali czas spędzony w Wiśle Kraków, więc na koniec dnia, gdy podjąłem tę decyzję, byłem jej pewny. Wiem, że jestem w dobrym miejscu” - wyjawił.

„Zwoliński ma na swoim koncie występy przeciwko Rapidowi, któremu nawet strzelił bramkę. „Trzy lata temu graliśmy w eliminacjach do Ligi Konferencji z Rapidem. Z tamtego doświadczenia mogę śmiało tutaj powiedzieć, że nie taka nazwa drużyny straszna, jak wyglądała na boisku. Pamiętam jak pojechaliśmy tam na pierwszy mecz do Wiednia. Wydaje mi się, że zagraliśmy tam ze zbyt dużym respektem. Później okazało się, że to naprawdę jest drużyna, z którą można rywalizować. Jestem święcie przekonany, że jutro będzie mogli z nimi rywalizować jak równy z równym” - analizował.

Zawodnik kilkukrotnie grał przy Reymonta, będąc piłkarzem innych drużyn. Jak wspomina te występy? „Wspominałem już o tym trenerowi na pierwszym spotkaniu, że jeszcze w barwach Pogoni, a było to dobre parę lat temu, że jak przyjeżdżałem tutaj na Reymonta, to ta atmosfera… W Szczecinie nie było jeszcze wtedy stadionu, który jest aktualnie. Wisła miała jeden z piękniejszych stadionów w Ekstraklasie. Zawsze ten wyjazd na Wisłę był taki elektryzujący, bo fajnie się grało przy pełnych trybunach, czuć było atmosferę. Dlatego, jak przychodziłem tutaj, wspomniałem o tym trenerowi. Jeszcze nie miałem wtedy brody i dzieci, byłem młody, wchodziłem do Ekstraklasy i zawsze był dodatkowy dreszczyk pozytywny móc tutaj zagrać mecz” - sięgnął pamięcią.

Na pytanie, na ile znajomość Rapidu ułatwi Zwolińskiemu grę przeciwko zespołowi z Austrii, odpowiedział: „Trenerzy byli bardzo dobrze przygotowani. Mieliśmy już odprawę, ale tak jak trener powiedział, na końcu to my jesteśmy na boisku i to my musimy sprostać wyzwaniu. Sprawdzałem skład. Bramkarz jest ten sam, więc mam nadzieję, że kolejny raz uda się znaleźć sposób, żeby strzelić bramkę. Jest chyba jeszcze jeden środkowy pomocnik. Tak, jak jednak trener powiedział - czy weźmiemy tamte mecze, czy w poprzednim sezonie, gdy graliśmy w Lidze Europy ze Sturmem Graz, drużyny austriackie, to są lata niezmienionej taktyki, schematów, organizacji gry. Te drużyny od dłuższego czasu grają w tym samym systemie, taką samą piłkę i nawet, jak zmieniani są trenerzy czy przychodzą nowi zawodnicy, to bardziej dostosowują się do filozofii klubu niż na odwrót. Na pewno Rapid będzie zorganizowaną drużyną. Jestem pewien, że czy to było trzy lata temu, czy to będzie jutro, za tydzień to będzie drużyna dobrze zorganizowana, grająca w pressingu. Najważniejsze jest to, żebyśmy się nie przestraszyli. Mecz zaczyna się od 0:0, a ja wierzę, że szczególnie tutaj, zaczynając przy własnych kibicach, przy własnej publiczności możemy naprawdę zagrać fajne spotkanie” - mówił.

Czy „Zwolak” woli grać sam na szpicy, czy bez problemu może tworzyć duet z Angelem Rodado? „Myślę, że już trochę sezonów mam za sobą w Ekstraklasie czy innych rozgrywkach. Grałem jako wysunięta „dziewiątka” sam, grałem na dwie „dziewiątki”. Często grałem z Flavio Paixao w Lechii Gdańsk, więc nie powiem, gdzie się czuję lepiej. Nigdy nie miałem problemów z tym, żeby się z kimś podzielić na boisku, bo najważniejszy jest zespół. Jak trzeba będzie grać na dwóch napastników, to zagramy na dwóch. Jak trzeba będzie grać na jednego, to też nie mam z tym problemów” - odpowiedział.

Udostępnij
 
5961720