Defensor Wisły po niedzielnym meczu z Legią.
Wisła Kraków w 29. minucie meczu wyszła na prowadzenie z Legią Warszawa po bramce Łukasza Burligi. Nie była to jednak jedyna dogodna sytuacja, jaką mieli Wiślacy, ale przy niektórych okazjach podbramkowych zabrakło wykończenia. „Myślę, że zabrakło skuteczności w najważniejszych momentach. Mieliśmy sytuacje, żeby podwyższyć wynik spotkania. Udało nam się otworzyć wynik meczu po ładnej akcji i później wydaje mi się, że za głęboko się broniliśmy. Nie da się bronić głęboko od 30-40 minuty. Chcieliśmy wyjść do pressingu, ale to nam się praktycznie w ogóle nie udawało i wydaje mi się, że było to problemem. Daliśmy im dojść do naszego pola karnego zbyt łatwo i konsekwencją tego były stracone bramki” - powiedział zawodnik Wisły.
Bez cennego wsparcia
Wiślacy w meczu z Legią Warszawa musieli radzić sobie bez dopingujących kibiców. Dla gracza krakowskiej Wisły brak sympatyków Białej Gwiazdy był odczuwalny. „Na pewno zabrakło naszych fanów. Myślę, że po strzelonej bramce z pewnością pomogliby nam swoim dopingiem, który zawsze jest fantastyczny. Na pewno tego zabrakło, bo gdybyśmy widzieli ponad 30 tysięcy naszych kibiców, to na pewno byłoby nam łatwiej utrzymać wynik” - stwierdził Klemenz.
Misja Raków
Teraz przed piłkarzami krakowskiej Wisły kolejny bardzo ważny mecz. Tym razem rywalem krakowskiego klubu będzie Raków Częstochowa, czyli klub, który po wznowieniu rozgrywek jeszcze nie przegrał. Wiślaków z pewnością czeka niełatwe wyzwanie. Jak zdaniem Lukasa Klemenza powinni zagrać krakowianie, by odnieść sukces w następnej kolejce? „Myślę, że od początku musimy wyjść wysoko. Raków gra innym ustawieniem niż Legia, trójką zawodników z tyłu, także to też będzie sprawiało, że będziemy musieli inaczej podejść taktycznie do tego spotkania. Myślę, że na pewno musimy skupić się na pressingu, bo tego dzisiaj tego zabrakło” - zakończył.