Wiślacki obrońca po spotkaniu z Polonią Przemyśl.
W przerwach reprezentacyjnych podopieczni Macieja Stolarczyka regularnie zapraszani są do zaprzyjaźnionych klubów, gdzie przyjmowani są z otwartymi ramionami. „To był dobry mecz. Cieszymy się, że mogliśmy przyjechać tu do naszych kibiców, którzy nas wpierają. Dodatkowym plusem meczu jest fakt, że padło wiele bramek” - zaczął obrońca.
Tego typu spotkania miłe są nie tylko dla lokalnych kibiców, ale także dla samych zawodników. „Cieszymy się, że zostaliśmy zaproszeni na tak ważną uroczystość, jaką jest 110-lecie istnienia klubu. Przemyśl jest kawałek od Krakowa, ale to na pewno bardzo miły wyjazd, podobnie jak i miejsce, w którym spędziliśmy trzy dni, bo przyjechaliśmy tutaj trochę wcześniej. Niedaleko jest też bardzo ładny zamek, w którym nocowaliśmy. Odczuwamy wsparcie tych klubów i kibiców spoza Krakowa w meczach ligowych” - chwalił kibiców 23-latek.
W dzisiejszym spotkaniu Klemenz pojawił się na boisku w drugiej odsłonie, partnerując w linii defensywnej Marcinowi Wasilewskiemu, co było małą odmianą w stosunku do ostatnich meczów ligowych, gdzie zwykle na środku obrony występuje z Rafałem Janickim. „Wydaje mi się, że ci dwaj zawodnicy mają podobne profile. Są doświadczeni, obaj mają bardzo wiele meczów rozegranych w ekstraklasie, także mam się od kogo uczyć, od kogo czerpać wzorce i nabierać doświadczenia” - mówił o starszych kolegach Klemenz.
Pierwsza połowa stała pod znakiem aż siedmiu strzelonych bramek, z czego autorami aż sześciu była ekipa gości. W drugiej odsłonie „zaledwie” dwa trafienia dorzucił Paweł Brożek, którego ciężko zatrzymać w ostatnich spotkaniach ligowych. „W pierwszej połowie strzeliliśmy sporo bramek, w drugiej też stworzyliśmy sporo sytuacji, ale celowniki nie były dobrze nastawione i ostatecznie padły dwie bramki. Wynik jednak tak czy inaczej jest wysoki” - podsumował wiślacki obrońca.