Rozmowa z bramkarzem Białej Gwiazdy po meczu #STMWIS.
„Wiadomo, że wszyscy liczyli na pełną pulę, ale nie ma co ukrywać, że w tym spotkaniu byliśmy daleko od trzech punktów. Nie jesteśmy jeszcze zespołem, którym chcemy być. Popełniliśmy wiele błędów w komunikacji, a w niektórych momentach zabrakło agresji przy odbiorze piłki. Przed nami jeszcze wiele meczów, ale przede wszystkim dużo pracy, by wejść na ten optymalny poziom” - rozpoczął Kieszek.
Pomimo starań
Mimo iż krakowianie zdołali odrobić straty, to w finalnym rozrachunku nie byli w stanie przeciwstawić się gospodarzom, którzy zdobyli jedną bramkę więcej i zgarnęli komplet punktów. „Myślę, że pierwsza połowa nie wyglądała źle. Mieliśmy swoje sytuacje, lepiej operowaliśmy piłką, jednak to Stal jako pierwsza strzeliła bramkę, która była naprawdę wyjątkowej urody, co wprowadziło w nasze szeregi nerwowość i strach przed porażką, a to nigdy nie jest dobre. Z kolei na drugą część wyszliśmy mocno zmotywowani, szybko wyrównaliśmy, ale kilka minut później straciliśmy gola i niestety nie udało nam się już odrobić strat” - kontynuował bramkarz.
Wszystkie siły na Łęczną
Szansa na rehabilitację już w sobotę, kiedy to Wiślacy zmierzą się w delegacji z Górnikiem Łęczna. Golkiper zapewnił, że zespół wyciągnie wnioski i uda się na Lubelszczyznę po trzy punkty. „W tej lidze nie ma łatwych meczów, a każdy może wygrać z każdym. Teoretycznie łatwiejsze spotkania często okazują się bardzo wymagające, dlatego trzeba wybiegać swoje, utrzymać odpowiednią koncentrację i agresję na boisku. Nie ma co lamentować. Trzeba po prostu wziąć się do pracy, przeanalizować i skorygować popełniane błędy, a potem wygrać w następnym meczu” - zakończył Paweł Kieszek.