TS Wisła Kraków SA

Kazimierz Moskal po #KFLWIS

1 miesiąc temu | 19.07.2024, 12:49
Kazimierz Moskal po #KFLWIS

W czwartek 18 lipca zawodnicy Wisły Kraków wywalczyli awans do II rundy eliminacji do Ligi Europy. Zawodnicy prowadzeni przez Kazimierza Moskala pokonali w dwumeczu FK Llapi 4:1 i już za tydzień zmierzą się z Rapidem Wiedeń.

„Mecz moim zdaniem nie stał na wielkim poziomie, ale trudno było oczekiwać wysokiego poziomu, biorąc pod uwagę to, jaka była temperatura, jakie było powietrze tutaj na stadionie. Oczywiście ono było dwa razy lepsze niż w środę na treningu, bo przynajmniej nie było słońca. Było jednak bardzo duszno i trudno było biegać po tym grząskim i wyrywającym się boisku. Jak dla mnie nie tylko awans jest ważny do kolejnej rundy, ale przede wszystkim to, że udało się wygrać w końcówce. Przyjechaliśmy tutaj po to, aby walczyć o zwycięstwo, aby łapać punkty w rankingu i to nam się udało” - zaczął trener Kazimierz Moskal. „Bardzo się cieszyłem gdy to, co robiliśmy w treningu w sprawie otwarcia naszej akcji od bramki wykonaliśmy w tym meczu. Stworzyliśmy sytuację stuprocentową. Nie udało się jej wykorzystać, ale fajnie, że zawodnicy odważyli się to zagrać i to wyszło” - mówił.

Już w pierwszej połowie Biała Gwiazda miała szansę na przechylenie szali na swoją korzyść, ale nie zdołała wykorzystać dogodnych okazji. „O tym mówiliśmy na odprawie, że przyjeżdżamy tutaj na rewanż, nie patrzymy, jaki był wynik pierwszego meczu i chcemy grać tak, jakby to było pierwsze spotkanie. Mówiliśmy sobie, że jest 0:0, chcemy szybko strzelić bramkę, bo to ułatwiłoby nam kontrolę nad dalszym przebiegiem meczu. Myślę, że w takich meczach trzeba takie sytuacje wykorzystać, bo później może się zrobić nerwowo. Ale też biorę pod uwagę to, że są takie momenty, gdy trudno się biega i oddycha się. Kiedy znajdziesz się w sytuacji podbramkowej akurat wtedy, gdy ta twoja dyspozycja jest troszeczkę słabsza, to nogi są miękkie i nie potrafisz znaleźć tej precyzji. Czasami - co pokazał Giannis - nie trzeba mocno uderzać, ale ta precyzja jest kluczem. Mówiliśmy o tym w szatni, że powinniśmy wykorzystać jakąś sytuację do przerwy. Nie udało się, ale po przerwie strzeliliśmy dwie bramki i mamy zwycięstwo, mamy awans” - analizował. „Myślę, że w drugiej połowie był taki moment, gdy fajnie zaczęliśmy rozgrywać akcje. Szczególnie z lewej strony i wiadomo, że czegoś brakuje. Nie chcę się powtarzać, ale to nasz czwarty mecz dopiero. Trudno tutaj z jednej strony wpadać w zachwyt, ale z drugiej jakoś mocno krytykować, że coś nie wychodzi, bo jesteśmy na takim etapie, że coś budujemy” - kontynuował.

Po straconym golu krakowianie zagrali mądrze, odnotowując w końcówce bramkę na wagę zwycięstwa. „Takich sytuacji trzeba unikać w podobnych meczach, że strzelasz bramkę, prowadzisz i nie możesz stracić koncentracji, żeby zawodnik był sam w polu karnym i oddawał strzał na bramkę, bo to znowu może się zrobić nerwowo. Mecz po takiej bramce wygląda tak, że piłki latają, robi się trochę wiatru, trochę chaosu. Czasami sędzia może czegoś nie zobaczyć albo zagwizdać coś, czego nie powinien i jest nerwowo. Takie są te mecze, takie są właśnie emocje, które temu towarzyszą. Myślę, że właśnie dlatego piłka jest tak atrakcyjna, że nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć. Teoretycznie prowadząc i mając kontrolę nad meczem, to jedna sytuacja potrafi odwrócić losy spotkania. Myślę też, że powinna być czerwona kartka dla zawodnika gospodarzy. Dla mnie był to ewidentnie atak na nogi. Niezrozumiała dla mnie decyzja, ale cóż” - zwrócił uwagę.

Giannis Kiakos dał dobrą zmianę w Kosowie, strzelając bramkę na 2:1 dla Wisły. „To była zmiana taktyczna, żeby trochę wzmocnić lewą stronę, jeśli chodzi o defensywę, bo faktycznie Giannis był sprowadzany jako lewy obrońca i docelowo myślę, że będzie rywalizował z Rafałem Mikulcem o tę pozycję. Zresztą w meczu w Krakowie też wszedł na tę pozycję i po wywalczonym przez niego rzucie rożnym strzeliliśmy bramkę na 2:0. Teraz znalazł się w dogodnej sytuacji i wykończył ją. Oprócz tego Giannis może grać również jako środkowy pomocnik i tak, jak powiedziałem - może to z jednej strony nie jest dobre dla zawodnika, bo do końca nie wie, jaka jest jego docelowa pozycja, ale najważniejsza jest drużyna i tyle” - analizował.
W następny czwartek drużyna z R22 zagra z Rapidem Wiedeń. Jakiego meczu należy się spodziewać? „Na pewno poprzeczka pójdzie w górę. Rapid to klasowa drużyna i tutaj atrakcyjność spotkania zarówno w Krakowie, jak i w Wiedniu będzie wyższa. Musimy zobaczyć, jak ten zespół gra i mamy tydzień na to, żeby się do tego spotkania przygotować” - zakończył.

Udostępnij
 
5945896