TS Wisła Kraków SA

Kartka z kalendarza: Wygrana z Litex Łowecz w eliminacjach do Ligi Mistrzów

3 lata temu | 26.07.2021, 12:25
Kartka z kalendarza: Wygrana z Litex Łowecz w eliminacjach do Ligi Mistrzów

Kartka z wiślackiego kalendarza.

Mistrzowie Bułgarii nie byli faworytem tej rywalizacji, ale uznawano ich wówczas za niewygodnego rywala, który potrafi sprawić problemy – zwłaszcza na własnym terenie. Co więcej, Litex miał już doświadczenie w europejskich rozgrywkach, a mistrzem kraju został w świetnym stylu z tylko jedną porażką na koncie. „Dla nas te mecze to drugi krok w drodze do zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów. Gramy przeciwko silnej drużynie. To nie będą spotkania z jakimiś amatorami. Musimy więc być skoncentrowani na sto procent i walczyć o każdy metr boiska” – analizował trener Robert Maaskant. Stawką meczu z bułgarskim zespołem była nie tylko IV runda eliminacji Ligi Mistrzów, ale też zapewnienie sobie możliwości udziału w Lidze Europy.

Konkrety

Przed rozpoczęciem meczu w składzie Wiślaków widniało kilka znaków zapytania. W tym starciu zespołowi nie mogli pomóc między innymi Patryk Małecki i Sergei Pareiko, a do końca ważyły się też losy Andraża Kirma. W wiślackiej kadrze nie brakowało również nowych twarzy, ale cała drużyna nastawiona była do tego starcia bojowo.

Niemniej jednak to gospodarze weszli w ten mecz dużo agresywniej, od pierwszych minut grając z polotem. Już na wstępie zespół spod Wawelu bliski był utraty bramki, od czego uratowała go poprzeczka, lecz chwilę później role się odwróciły i to Wisła zaliczyła premierowe trafienie! W 19. minucie ładne podanie od Radosława Sobolewskiego wykorzystał Michael Lamey i goście mogli cieszyć się z prowadzenia, co jednak nie trwało długo, bo Litex nie zamierzał składać broni i w 45. minucie dopiął swego, doprowadzając do wyrównania.

Maor, Maor!

Druga połowa toczyła się, podobnie jak i pierwsza, pod dyktando gospodarzy, ale znów to Wiślacy byli bardziej konkretni pod bramką rywala! Tym razem w sytuacji sam na sam z Viniciusem znalazł się Maor Melikson, który nie zwykł marnować takich prezentów. Stracony gol podrażnił mistrza Bułgarii, który szukał swoich szans na trafienie, czego dowodem była choćby poprzeczka z 81. minuty meczu.

Ostatecznie Wiślacy wywieźli z trudnego terenu cenną zaliczkę, która pozwoliła im podejść dużo spokojniej do rewanżowego spotkania, a tam już krakowianie nie pozostawili złudzeń, która z drużyn powinna grać w IV rundzie kwalifikacyjnej.

Udostępnij
 
4505344