Wiślacka kartka z kalendarza.
III miejsce w lidze w sezonie 1975/76 dało Wiśle Kraków prawo gry w Pucharze UEFA. Biała Gwiazda debiutowała w tych rozgrywkach - wcześniej występowała jedynie w Pucharze Zdobywców Pucharów i w Pucharze Intertoto. Ten drugi turniej miał jednak charakter towarzyski, była to forma raczej sparingów przygotowujących do nowego sezonu niż prestiżowych potyczek międzynarodowych. Pod Wawelem kibice byli zatem spragnieni pucharowego futbolu.
Emocje podgrzewał fakt, że już w pierwszej rundzie Biała Gwiazda miała zmierzyć się ze słynnym Celtikiem Glasgow! Wynik pierwszego spotkania, rozegranego na wyjeździe i zakończonego remisem 2:2, dał wszystkim w Krakowie nadzieję na końcowy sukces. Szkoci ten remis uratowali dopiero w końcówce po bramce legendarnego Kenny’ego Dalglisha. Okazało się, że młoda drużyna Wisły potrafi nie tyle stawić opór Celtikowi - co narzucić mu swoje warunki.
29 września 1976 roku odbył się mecz rewanżowy. Stadion Wisły - przystosowany do przyjęcia trzydziestu kilku tysięcy widzów - szturmowało 45 000 fanów chcących na żywo podziwiać grę Wiślaków. Na stadion wpuszczono nadkomplet widzów liczących na triumf swoich ulubieńców. Kibice nie zawiedli się. Biała Gwiazda dała prawdziwy koncert futbolu. „Dumny Celtic rzucony na kolana” - głosiły następnego dnia szpalty dzienników. Wiślacy momentami grali ze sfrustrowanymi Szkotami w przysłowiowego dziada. Bohaterem wieczoru został Kazimierz Kmiecik, zdobywca obu bramek. Szczególnie drugi gol zapadł widzom w pamięć - plasowany lob z narożnika pola karnego wpadł Peterowi Latchfordowi wprost „za kołnierz”. 2:0 - Wisła Kraków w kolejnej rundzie!
Liczba widzów tego dnia stanowi do dzisiaj rekord frekwencji na domowym meczu Wisły Kraków.