TS Wisła Kraków SA

Kartka z kalendarza: 18 lat temu Wisła zremisowała z Schalke w Pucharze UEFA

3 lata temu | 27.11.2020, 13:46
Kartka z kalendarza: 18 lat temu Wisła zremisowała z Schalke w Pucharze UEFA

Kartka z wiślackiego kalendarza.

W sezonie 2002/2003 Wisła rozegrała kilka wspaniałych spotkań na europejskich arenach. Nie chodzi nawet o pewne i wysokie wygrane z Glentoran FC i NK Primorje w pierwszych dwumeczach Pucharu UEFA. Kibicom najbardziej w pamięci zapisały się kolejne spotkania, począwszy od rywalizacji z Parmą w II rundzie tych rozgrywek. Po przegranej na wyjeździe Biała Gwiazda w pasjonującym rewanżu odrobiła straty, by w dogrywce pokonać Włochów rezultatem 4:1!

Taki wynik napawał dumą i dodawał wiary we własne możliwości, z drugiej jednak strony do meczów kolejnej rundy trudno było podchodzić bez respektu wobec rywala - Wisła trafiła bowiem na Schalke 04 Gelsenkirchen - jedną z czołowym ekip niemieckiej Bundesligi. Spotkanie wyznaczone na 28 listopada 2002 roku miało więc dać odpowiedź na pytanie, czy Biała Gwiazda potrafi regularnie i konsekwentnie rywalizować, a także wygrywać z czołowymi europejskimi drużynami.

Przebieg pierwszego spotkania z Schalke wcale tej kwestii jednak nie rozstrzygnął. W pomeczowych relacjach zastanawiano się wręcz, czy był to „tylko” czy „aż” remis. Wisła miała bowiem swoje szanse i ostatecznie nie dała się pokonać mocnemu rywalowi, jednak przeżyła wiele krytycznych momentów we własnym polu karnym.

Już w 25. sekundzie w sytuacji sam na sam znalazł się Jorg Bohme, na szczęście posłał piłkę obok słupka. W kolejnych minutach Niemcy próbowali swojego szczęścia strzałami z dystansu - najgroźniejsze było nieprzyjemne, kozłujące uderzenie Bohme. Groźny był także Mpenza. W końcu swoje sytuacje wypracowała także Biała Gwiazda, szczególnie groźne podania posyłał Kamil Kosowski. Doskonałą okazję w 27 minucie miał Kalu Uche, któremu piłkę po przebojowej akcji na skrzydle wyłożył Marcin Kuźba. Nigeryjczyk jednak z 3 metra posłał ją nad pustą bramką. W końcu krakowskiej drużynie prowadzenie przyniosło dośrodkowanie Mirosława Szymkowiaka w 39 minucie - odbyło się to jednak bez udziału wiślackich napastników. Piłkę do własnej bramki skierował Christian Poulsen.

W drugiej połowie przewaga Schalke była momentami przytłaczająca. Podobnie, jak przy rozpoczęciu spotkania już w pierwszej minucie drugiej połowy Schalke całkowicie zdezorientowało wiślacką defensywę. Po serii podań pomiędzy trzema napastnikami Asamoah znalazł się przed bramką, której pilnował jedynie… Maciej Stolarczyk. Reprezentant Niemiec uderzył jednak niemrawo i trafił w słupek, dobitkę posłał zaś obok bramki. Szczęście było po stronie Wisły też w kolejnych minutach, gdy Schalke szybkimi podaniami i prostopadłymi piłkami starało się rozrywać krakowską linię obrony. Wynik remisowy pojawił się dopiero w 81. minucie, gdy z zagraną na wolne pole piłką minął się Angelo Hugues i Mpenza trafił do pustej bramki.

Kibice długo po meczu zastanawiali się, dlaczego sędzia nie podyktował dwóch ewidentnych karnych dla Wisły, gdy w pierwszej połowie Marcin Kuźba został popchnięty, a Kalu Uche podcięty w polu karnym. Ostateczny wynik brzmiał jednak 1:1. Ten rezultat dawał nadzieję na korzystny wynik dwumeczu, przebieg rywalizacji wskazywał jednak, że dwa tygodnie później Wisła powinna się spodziewać ciężkiej przeprawy. To, co wydarzyło się 10 grudnia 2002 roku na Arena AufSchalke, zasługuje już jednak na odrębną kartkę z kalendarza.

Udostępnij
 
6569128