Wiślacka kartka z kalendarza.
Hofman pochodził z czesko-polskiej rodziny i przyszedł na świat w Karlinie, będącym dzisiaj dzielnicą Pragi. Gdy miał kilka lat wraz z rodzicami przeprowadził się do Krakowa i po pewnym czasie rozpoczął studia w podwawelskiej Szkole Sztuk Pięknych. Malarstwa uczył się u wielkich mistrzów: Jacka Malczewskiego, Leona Wyczólkowskiego, Jana Stanisławskiego. Hofman szybko wyrobił sobie renomę, jego dzieła zaczęto wystawiać w liczących się galeriach w Europie (między innymi w Amsterdamie, Rzymie, Wiedniu, Berlinie).
W czasie I Wojny Światowej Hofman mieszkał w Pradze, później przez pewien czas przebywał w Paryżu. Do odrodzonej Polski powrócił na początku lat 20-tych i wtedy zaczął regularnie przychodzić na boisko Wisły. Swoją sportową fascynację tłumaczył w tych słowach: „Odkryłem, że ludzie na stadionie stają się prawdziwsi niż w biurach czy na ulicy. Są szczersi, pełni entuzjazmu. Częstokroć spotykają się na jakimś meczu pierwszy raz, a już po kilku minutach nawiązują rozmowy, znajomości, niekiedy nawet przyjaźnie. Krzyczą, skaczą, podrzucają czapki, całują się, gwiżdżą, tupią... Podoba mi się ten obraz”.
Hofman początkowo przychodził na stadion z własnym rozkładanym krzesełkiem, takim, jakie malarze stosują podczas pracy w plenerze. Artysta został jednak szybko rozpoznany przez działaczy Wisły i zaproszony do loży honorowej. Wtedy Wlastimil Hofman zaczął się mocniej zaprzyjaźniać z Wiślakami. Owocem tej więzi jest kilkadziesiąt obrazów o tematyce sportowej - głównie portretów. Praktycznie każdy piłkarz Białej Gwiazdy z lat 20 i 30 został przez mistrza Hofmana sportretowany. Obrazy te nie powstawały w celach komercyjnych, lecz jako wyraz sympatii wobec sportowców. Hofman obdarowywał nimi piłkarzy i wiele z tych wspaniałych dzieł do dzisiaj jest w prywatnych kolekcjach u rodzin dawnych zawodników Wisły. Wielkie płótno przedstawiające jedenastkę Wisły z 1926 roku jest zaś obecnie w zbiorach Muzeum Sportu w Warszawie. W 1928 roku dzieło to było wystawiane na Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie (w tamtych czasach Igrzyska miały oprócz części sportowej także konkurs artystyczny).
Jednak dzieła sztuki nie były jedynym wyrazem wsparcia Hofmana dla Wisły. Artysta stał się prawdziwym dobrym duchem drużyny, wspierał zespół w trudnych momentach, motywował, za ukochanym zespołem jeździł nawet na mecze wyjazdowe. Każdy z Wiślaków mógł w nim znaleźć oparcie. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że pierwsza feta mistrzowska Wisły w 1927 roku odbyła się właśnie w willi Wlastimila Hofmana. Po ostatnim meczu sezonu piłkarze Wisły wrócili do Krakowa ze Lwowa w środku nocy i skierowali swoje kroki do posiadłości Hofmana - ten zaś mimo późnej pory czekał na nich z otwartymi ramionami.
Po II Wojnie Światowej Hofman zamieszkał w Szklarskiej Porębie, nie zapomniał jednak o swoim ukochanym klubie, tak jak i Wisła nie zapomniała o nim. Przykładowo w 1961 roku drużyna Białej Gwiazdy odwiedziła Hofmana z okazji jego 80-tych urodzin. Sędziwy jubilat opowiadał Wiślakom o ich wielkich poprzednikach - braciach Reymanach i Kotlarczykach - i o przedwojennych derbach. Kolejne pokolenie zawodników odwdzięczyło się zaś malarzowi pamiątkowym proporcem.
Wlastimil Hofman zmarł w 1970 roku.