W piątkowy wieczór drużyna Białej Gwiazdy w ramach 19. kolejki Betclic 1 Ligi zagra z Polonią Warszawa. Przed rywalizacją na konferencji online z dziennikarzami spotkał się trener Mariusz Jop.
Z meczu wyłączeni są: Joseph Colley, Bartosz Talar, Enis Fazlagić i James Igbekeme.
Problemy zdrowotne u Jamesa Igbekeme pojawiły się w czwartek rano. Do czego odniósł się szkoleniowiec: „James rano poczuł się źle i po konsultacji z naszym fizjoterapeutą podjęliśmy decyzję, żeby przebadać go szerzej, gdyż czuł dyskomfort w klatce piersiowej. Nie miało to jednak związku z treningiem. Po prostu poczuł się nagle gorzej. Przechodzi jeszcze ostatnie badania, ale wszystkie najgroźniejsze scenariusze zostały już wykluczone, więc liczymy, że szybko do nas wróci” - zaczął.
Zespół z R22 chce się zrewanżować Polonii z porażkę w Pucharze Polski. „Naturalne jest, że zawodnicy byli źli, nie byli szczęśliwi. Jest to normalna sytuacja, natomiast im bliżej meczu, tym ta mobilizacja rośnie. Jesteśmy na pewno głodni rewanżu i chcemy potwierdzić, że możemy grać dobrze, że możemy grać skutecznie i wygrywać spotkania” - mówił. „Myślę, że to świadomy zespół, ambitny, podrażniony sportowo. Oczywiście sam czuję to samo, co oni, bo podobnie jak zawodnicy nie lubię przegrywać i jest we mnie sportowa złość. Podobnie jest wśród graczy i myślę, że tutaj absolutnie nie trzeba było kogokolwiek podnosić, bo my zagraliśmy dobre spotkanie. Było kilka kluczowych momentów, które zdecydowały o tym, że akurat Polonia awansowała dalej. Natomiast, jeśli ogólnie spojrzymy na to spotkanie, to było bardzo dużo dobrych momentów. Myślę, że trzeba to, co pozytywne, powtórzyć w piątkowym spotkaniu i zwrócić szczególną uwagę na te elementy, w których Polonia jest skuteczna. To nam powinno dać możliwości przywiezienia do Krakowa trzech punktów. To jest nasz cel” - dodał.
Zespół z Warszawy wykorzystał we wtorek podczas Pucharu Polski grę skrzydłami, na co krakowianie muszą zwrócić uwagę: „Myślę, że dużo się nie zmieni, jeśli chodzi o sposób gry Polonii. Na pewno my musimy w pojedynkach w tej strefie być bardziej skuteczni. To jest recepta, bo to nie były jakieś piękne czy wielopodaniowe akcje, tylko dość proste akcje. Akcje, które są powtarzalne w tym zespole. My musimy jeszcze mocniej się skupić, być jeszcze lepszym w pojedynkach, bo zbyt prosto rywal zdobywał bramki” - analizował.
We wtorek „jedenastki” nie wykorzystał Angel Rodado. Czy fakt ten wpływa na kolejność wykonawców rzutów karnych? „Każdy ma prawo do błędu, do pomyłki. W mojej ocenie to nic nie zmienia. Tutaj też trzeba przyznać, że bramkarz rywali zachował się świetnie, więc to nie był jakiś fatalnie wykonany rzut karny, gdy zawodnik próbował kombinować, grać jakieś loby, jakieś dziwne sytuacje niestandardowe. Uderzył mocno, bramkarz się dobrze zachował, wyczuł intencje i to się zdarza” - zaznaczył.
Z dobrej strony pokazał się Frederico Duarte, który wystąpił na pozycji numer 9. Czy to znaczy, że może być opcją dla Rodado i Zwolińskiego? „Mówiłem już wcześniej, że jeśli Rodado traktujemy jako „dziesiątkę”, to na pozycji „dziewięć” konkurencja jest mniejsza. W treningu Duarte był próbowany na pozycji numer „dziewięć” i wyglądał obiecująco. Dlatego zdecydowałem się na to, żeby od początku zagrał w Pucharze Polski. Myślę, że zyskaliśmy zawodnika na tę pozycję, bo na skrzydle ta konkurencja jest dużo większa. Wysłał pozytywny sygnał, bo też trzeba powiedzieć, że poza bramkami bardzo dużo pracował dla zespołu. Przebiegł ponad 15 kilometrów we wtorkowym spotkaniu, więc prócz tego, że strzelił dwie ładne bramki, to też pracą pokazał, że można na niego liczyć. Cieszę się, że jest zawodnik, który będzie teraz mocno pukał do pierwszej jedenastki” - powiedział.
Zespół Wisły Kraków został w Warszawie, gdzie przygotowywał się do kolejnego meczu: „To było uzależnione od pogody. Pogoda jest dobra, temperatura jest dodatnia, w nocy nie było mrozu, więc najlepsze dla nas rozwiązanie, czyli trening był na trawiastym, pełnowymiarowym boisku. Mamy tutaj takie boisko do dyspozycji, więc korzystamy z niego”.
Podopieczni Mariusza Jopa mają w nogach 120 minut. Czy fakt też wpłynął na przygotowania do meczu? „Jakoś specjalnie nie pokrzyżowało nam to planów. Oczywiście jest kilku zawodników, którzy zagrali 120 minut i oni są traktowani troszkę inaczej. Jeszcze inaczej traktowani są ci, którzy zagrali sześćdziesiąt minut bądź więcej. A jeszcze inaczej traktowani są ci, którzy nie zagrali wcale. Tutaj pracowaliśmy w grupach i z jednej strony się cieszę, że ci zawodnicy, którzy zagrali od początku, pokazali się z dobrej strony. Pokazali, że można na nich liczyć. A z drugiej strony to, że Angel wszedł na 25 minut czy „Zwolo” wszedł na sześćdziesiąt minut oraz inni gracze, to nie sądzę, żeby to miało jakikolwiek wpływ na piątkowe spotkanie. Wszyscy są przygotowani, wszyscy są gotowi do tego, żeby grać” - tłumaczył. „Na pewno to są fakty, że zawodnicy mają w nogach tych spotkań dużo. Dlatego też zdecydowałem się na to, żeby niektórzy zawodnicy odpoczęli, żeby wykorzystać tych, którzy są świeżsi. Po to właśnie, żeby rotować i żeby te obciążenia w taki sposób korzystny dla piłkarzy - nie mówiąc tylko o formie sportowej, ale o ich zdrowiu - optymalizować. Nie szukałbym tutaj absolutnie żadnego wytłumaczenia. Wszyscy są gotowi, wszyscy chcą grać. Jesteśmy głodni rewanżu i absolutnie nie będę szukał wymówek, tłumacząc się tym, że zespół jest zmęczony. Absolutnie nie! Jesteśmy gotowi do tego, żeby grać 90 minut i więcej” - zapewnił.
Czy trener wystawiłaby taką samą jedenastkę, jaka zagrała we wtorek? „Tak. Ten zespół - przypomnę - ta pierwsza jedenastka zagrała świetną pierwszą połowę. Oczywiście w drugiej straciliśmy bramki, ale to były bramki raczej po błędach indywidualnych, a nie po jakimś systemowym czy taktycznym złym działaniu naszego zespołu” - mówił, odnosząc się do tego, czy któryś z graczy przekonał go do siebie występem: „Nie chciałbym indywidualnie oceniać zawodników, natomiast - tak, jak mówiłem wcześniej - wielu zawodników pokazało się z dobrej strony i potwierdziło, że mocno naciskają na tych, którzy grali więcej wcześniej”.
Na co Biała Gwiazda musi zwrócić uwagę w piątek, aby wywalczyć pełną pulę? „Myślę, że na to, o czym mówiłem przed pierwszym meczem, a co się potwierdziło w trakcie spotkania, czyli, że Polonia ma mocną „dziewiątkę”, zawodnika, który potrafi się utrzymać przy piłce, który potrafi dać ten moment, gdy rywal może się „zaczepić” w ataku pozycyjnym czy w ataku szybkim. Plus skrzydła, które na pewno są groźne, dobre w pojedynkach i szybkie. To są elementy, które pozwalają Polonii wygrywać mecze, zdobywać punkty, bo przypomnę, że jest to zespół, który w lidze radzi sobie bardzo dobrze ostatnio” - zakończył trener Mariusz Jop.