Po dwóch tygodniach Wisła Kraków wróciła do Polski, kończąc tym samym tureckie zgrupowanie. Ostatnim akcentem pobytu na obozie był sparing z Obołoniem Kijów. Zapraszamy na krótką rozmowę z trenerem Mariuszem Jopem.
„Ten sparing zamykał nasze zgrupowanie w Turcji. Zgrupowanie, na którym zawodnicy bardzo mocno pracowali. Cieszę się, że mogliśmy spędzić czas na obozie w dobrych warunkach, to był udany czas. Wierzę w to, że praca, która została wykonana, zaprocentuje w zmaganiach ligowych. Na koniec zagraliśmy z dobrym rywalem, który wysoko zawiesił nam poprzeczkę. Było to spotkanie - jak na ten etap przygotowań - rozegrane z dobrą intensywnością i w dobrym tempie. Było kilka ciekawych akcji, była też spora agresywność z obu stron w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Myślę, że to był udany mecz. Oczywiście zawsze chcemy wygrywać, a tym razem tak się nie stało, ale najważniejsze, że udało się sprawdzić niektóre rozwiązania, nad którymi pracowaliśmy. Ten sparing też nam pokazał, nad jakimi elementami musimy się skupić jeszcze mocniej” - zaczął szkoleniowiec.
Skoro Wiślacy mają za sobą już prawie wszystkie mecze kontrolne, to czy w głowie trenera rodzi się wyjściowa jedenastka na Znicz Pruszków? „Oczywiście, że zarys jedenastki już w głowie mam. Jest natomiast kilka pozycji, na których jest duża rywalizacja i bardzo dobrze, bo to sprzyja to temu, żeby zespół się rozwijał i aby zawodnicy indywidualnie robili postępy” - tłumaczył.
Biała Gwiazda wkroczy już w ostatni etap pracy, podczas którego obciążenia ulegną zmniejszeniu. „Mamy jeszcze dwa tygodnie do pierwszego spotkania. Najbliższy tydzień będzie zbliżony do mikrocyklu startowego. Na pewno po tej pracy, którą wykonaliśmy w Turcji, trzeba będzie lekko zejść z obciążeń, ale to nie jest tak, że nie będziemy trenować. Będziemy nadal ciężko pracować, natomiast skupimy się na innych akcentach motorycznych i taktycznych. Zawodnicy muszą też na nowo zaadaptować się do warunków, jakie są w Polsce, bo w tym roku w Turcji była wyjątkowo dobra pogoda. Musimy się zatem przestawić i zrobić wszystko, by być maksymalnie przygotowanym” - dodał.
Na obóz z pierwszym zespołem udali się młodzi zawodnicy, którzy pod okiem sztabu pracowali nad formą. Na pytanie, czy zostaną tam już na stale, trener odparł: „Na razie wszyscy dalej będą z nami trenować. Zobaczymy, jak będzie rozwijać się sytuacja głównie, jeśli chodzi o rekonwalescentów i kiedy dołączą do nas po urazach. Wtedy będziemy podejmować decyzje. Na ten moment, zakładając, że wróci do nas Angel Rodado, mamy 21 zawodników z pola do treningu łącznie z młodzieżą. Na razie zatem młodzi piłkarze będą trenować z nami”.
Na obozie obecni byli także kontuzjowani Marc Carbó, Igor Łasicki i Patryk Gogół. Jak wygląda ich sytuacja? „Dalej się rehabilitują. Jeśli chodzi o Marca, to z tych osób jest najdalej do powrotu do treningu. W przypadku Gogóła i Talara, to w ich kwestii musi się wypowiedzieć lekarz, kiedy będą w pełni gotowi. Nie naciskamy na ich. Igor Łasicki z kolei dość szybko wraca po zabiegu do pełni sił i mam nadzieję, że niedługo do nas dołączy. Wkrótce dojedzie do nas Joseph Colley, którego ocenią fizjoterapeuci i oszacują na ile jest gotowy i kiedy będzie mógł trenować z zespołem normalnie, ale to też jest raczej kwestia tygodni. NIestety do grupy kontuzjowanych zawodników dołączył Piotrek Starzyński” - zakończył trener Mariusz Jop.