TS Wisła Kraków SA

Jop: Liczę na to, że zobaczymy zespół taki, jak w dwóch ostatnich meczach

3 tygodnie temu | 08.03.2025, 13:40
Jop: Liczę na to, że zobaczymy zespół taki, jak w dwóch ostatnich meczach

Niedziela 9 marca to dzień meczu z Górnikiem Łęczna. Po dwóch wyjazdach krakowianie wracają na własny stadion, na którym będą chcieli wywalczyć trzy punkty.

Z powodów zdrowotnych niemożliwy jest występ: Bartosz Talar, Joseph Colley, Igor Łasicki, Marc Carbó, Patryk Gogół, Piotr Starzyński i Enis Fazlagić.

W raporcie medycznym zabrakło Marko Poletanovicia. Jak wygląda kwestia jego powrotu do zdrowia? „Najważniejsze jest to, że ten uraz nie jest bardzo poważny. Marko szybko wraca do zdrowia i jutro podejmiemy decyzję w kwestii jego udziału w meczu” - mówił trener. - „Najbliżej jest Igor Łasicki, jeżeli chodzi o powrót na boisko do takiego pełnego treningu z zespołem” - wyjawił.

W Gdyni nie wystąpił Mariusz Kutwa, który miał problemy zdrowotne. Czy jest już gotowy do gry? „Zastanawiamy się nad nim, bo wiadomo - to nie była jakaś przerwa, która miałaby dać mu odpoczynek, wręcz przeciwnie, był to czas, w którym jego organizm jednak musiał walczyć z infekcją. Trenował z nami kilka dni, natomiast co do decyzji, to też zapadnie ona jutro” - zaznaczył.

Finalizacja akcji do ten aspekt, w którym Wiślacy mieli problemy w starciu z Arką, mimo że okazji strzeleckich wypracowali sobie więcej niż rywal: „Praktycznie w każdym mikrocyklu - jakbym tak procentowo miał rozłożyć - to myślę, że osiemdziesiąt procent to są jednak działania ofensywne. Bo często scenariusz jest taki, że jesteśmy w ataku pozycyjnym i to jest coś, co trzeba ciągle trenować, powtarzać, plus oczywiście dochodzi wykorzystanie faz przejściowych, gdyż to jest moment, w którym te przestrzenie są większe” - analizował.

W ostatnim czasie nieco mniej bramek zdobywa Łukasz Zwoliński. Czy należy matrwić się o tę kwestię? „Myślę, że drogą do strzelania bramek jest jednak powtarzalność i łapanie tej pewności siebie również w treningu. Drugą rzeczą jest pokazanie zawodnikowi właśnie tego, że ma te sytuacje, że potrafi się w nich odnaleźć, potrafi stworzyć sobie przestrzeń, żeby otrzymać piłkę. A czasami to są niuanse, detale, że piłka się odbije od słupka i wpadnie do bramki albo nie. To są takie rzeczy, które trudno wytrenować. To jest też właśnie ten element takiego piłkarskiego szczęścia. Natomiast ja wierzę, że „Zwolak” będzie zdobywał bramki, bo to jest chłopak, który mocno pracuje dla siebie, ale też dla zespołu i wiem, że to po prostu mu odda w którymś spotkaniu” - mówił.

Widać było w poprzednim tygodniu, że krakowianie mają też problem z bronieniem przy stałych fragmentach gry. „Oczywiście, to jest też element, nad którym pracujemy i nie tylko, jak stracimy bramki, lecz pracujemy nad tym w każdym tygodniu. I na obozie też było sporo zajęć poświęconych właśnie na krycie przy stałych fragmentach gry. Oczywiście przy naszym sposobie bronienia te błędy są czasami bardzo kosztowne, bo wystarczy ułamek sekundy, dekoncentracji, nieuwagi i później pojawia się taka sytuacja, w której rywal ma możliwość zdobyć bramkę. W ostatnim meczu jakby było to widoczne, bo były tylko dwa rzuty rożne i straciliśmy dwie bramki. Oczywiście myślę, że sam ten fakt będzie po pierwsze mobilizujący dla zawodników. My ze strony szkoleniowej merytorycznie przypomnieliśmy im, jakie są zasady i na co mają zwracać uwagę i to zrobiliśmy w treningu. Natomiast jest to element gry bardzo ważny i jako zespół chcemy być groźni w ofensywie, ale musimy też być skuteczniejsi, bardziej efektywni w grze obronnej” - kontynuował.

Do wyjściowego składu wskoczył Frederico Duarte, który wziął się także za strzelanie bramek. Z czego wynika ta lepsza dyspozycja pomocnika? „Myślę, że jest kilka czynników, które na to wpływają. Zazwyczaj jest tak, że jak przyjeżdża do nas zawodnik, to po pierwsze musi poznać grupę, po drugie musi poznać sposób gry, poznać też ligę i zobaczyć, jakie są oczekiwania, na co ma zwrócić uwagę i czego wymaga od niego trener. To jest kilka rzeczy. Jedni zawodnicy potrzebują na to więcej czasu, drudzy mniej. Cieszę się, że „Dua” już pod koniec tamtej rundy pokazał, że ma duży potencjał. Ale wiedzieliśmy wcześniej - ściągając go do klubu. Natomiast teraz wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i trzyma go mocno. Gra dobrze, jest wartością dodaną dla zespołu i cieszę się, że jest w dobrej formie” - zaznaczył.

Niedzielny rywal na początku rundy wiosennej zdobył tylko jeden punkt, ale nie może to być dla Wiślaków żaden wyznacznik, przed czym szkoleniowiec ustrzegł też swoich podopiecznych: „Myślę, że może być podobny scenariusz, jak w spotkaniu na wyjeździe w tamtej rundzie, gdzie rywal przed naszym meczem zmienił sposób bronienia, przeszedł na piątkę. Były momenty, gdzie bronili się bardzo nisko, były momenty gdzie próbowali być agresywni. Jest to na pewno bardzo niewygodny rywal, absolutnie tu bym nie zwracał uwagi na to, że zdobyli jeden punkt w trzech meczach, bo na Wisłę każdy się spręża maksymalnie i nawet jak w poprzednim meczu wyglądał słabo, to przyjeżdżając tutaj - te pokłady zaangażowania są wydrenowane maksymalnie i myślę, że tego też możemy się spodziewać, że to będzie zespół, który będzie bardzo mocno walczył. Ma atuty, bo ma dwóch zawodników w swojej drużynie, którzy tam decydują o zdobywaniu bramek, są bardzo skuteczni, są wysoko na liście strzelców. Są groźni przy starych fragmentach gry, mają wysoki zespół, mają kilku szybkich piłkarzy do ataku szybkiego, więc to jest zespół, który ma na pewno swoje walory. Natomiast ma też sporo problemów, które my będziemy starali się wykorzystać” - analizował.

Wisła na jedenaście spotkań u siebie wygrała cztery. Co zatem zrobić, żeby ta statystyka była wyższa? „Staramy się to robić pracując na co dzień, bo to jest droga dla nas. Oczywiście to co powtarzam - scenariusz meczu układa się czasami różnie i szczególnie u nas, gdzie rywal zazwyczaj bardzo nisko się ustawia. Nie jest łatwo w ataku pozycyjnym, natomiast tak, jak mówię - pracujemy codziennie nad tym, żeby pewne elementy naszej gry poprawić. Myślę, że to było widoczne w dwóch ostatnich meczach, chociaż te mecze były troszeczkę inne, jeżeli chodzi o zachowanie rywala. Z Arką również były momenty takie, że bronili się nisko i my byliśmy w stanie być też groźni i stwarzać sytuacje z tak grającym bardzo zdeterminowanym rywalem i broniącym się nisko. Oczywiście to jest dosyć naturalna sytuacja, że jeżeli zespół gra dobrze, to więcej ludzi chce go zobaczyć i ja się z tego bardzo cieszę, że będzie duża grupa kibiców, którzy dają nam zawsze mocne wsparcie, są z nami, pomagają nam. Jest to na pewno coś, co pozwala nam wejść jeszcze na wyższy pułap” - dodał.

Na pytanie, czy szkoleniowiec spotkania sąsiadów w tabeli traktuje, jak starcie o „sześć punktów”, odpowiedział: „Za każdy mecz są trzy punkty i tutaj tego nie da się zmienić. Oczywiście ta rywalizacja z bezpośrednim rywalem sprawia, że przy zwycięstwie my je zdobywamy, a rywal nie zdobywa... Może dlatego tak czasami się mówi, że to jest mecz o sześć punktów. Natomiast ja nie sądzę, żebyśmy musieli szukać jakiejś dodatkowej motywacji do tego, że gramy z sąsiadem z tabeli, bo można powiedzieć, że takich sąsiadów mamy jeszcze jedenastu. Powiedzmy, że jest sześć zespołów, między którymi jest większa różnica punktowa. A pierwsza dwunastka to są zespoły, które będą walczyły o baraże, o pierwszą szóstkę, więc z mojej perspektywy przygotowanie do tego meczu jest takie samo, jak do meczu z Arką, do meczu z Ruchem i do meczu ze Zniczem”. „Liczę na to, że zobaczymy zespół taki, jak w dwóch ostatnich meczach, czyli zespół, który zdobywa bramki, który gra zdecydowanie szybciej, który jest groźny, który stwarza sytuacje i który też jest skuteczny” - zakomunikował.

„Te mecze były różne i tutaj trudno tak je wrzucić do jednego worka. Na pewno ze zdobyczy punktowej nie jesteśmy zadowoleni. Natomiast, jeżeli chodzi o szybkość działania z piłką i bez piłki, to myślę, że ostatnie dwa mecze to było coś, co pokazuje kierunek i coś, co wskazuje nam to, co chcemy kontynuować” - zakończył trener Mariusz Jop. 

Udostępnij
 
7491568