Zespół rezerw zakończył już niezwykle udaną rundę jesienną i w przerwie może ze spokojną głową przygotowywać się do wiosennych meczów ligowych, plasując się na pozycji lidera tabeli JAKO IV Ligi. W celu podsumowania pierwszej część sezonu, o zrealizowanych celach, podejścia do rozwoju zawodników, pracy sztabu oraz planach na przyszłość porozmawialiśmy z trenerem Mariuszem Jopem.
Tydzień temu rozegraliście ostatni mecz w pierwszej części sezonu i po zakończeniu rundy jesiennej obejmujecie fotel lidera. Czy tym samym można powiedzieć, że cel na pierwszą część sezonu został osiągnięty? Takie było Wasze główne założenie na tę rundę?
Nie mieliśmy konkretnego założenia dotyczącego zajmowanego miejsca czy też konkretnej liczby zdobytych punktów. Jako zespół Białej Gwiazdy chcemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu, więc zależy nam na tym, by takie nastawienie kształtować u zawodników. Zdaję sobie sprawę, że jest to utarte już stwierdzenie, ale faktycznie taka była idea, a jej rezultatem jest zajmowana przez nas pozycja lidera. Należy pamiętać też, że ten zespół został stworzony zaledwie klika miesięcy temu i towarzyszyło temu bardzo dużo niewiadomych. Na początku trenowaliśmy niewielką liczbą zawodników, nie wiedząc kto finalnie z nami pozostanie. Cieszy mnie, że udało nam się zbudować zgraną grupę i, wybiegając już nieco w przyszłość, mam nadzieję, że ten skład utrzyma się również na wiosnę. Oczywiście, chciałbym też pozyskać pewne wzmocnienia, ponieważ nasi rywale wciąż pozostają czujni i z pewnością w wiosennych rozgrywkach wytoczą najcięższe działa, chcąc bić się o awans. Myśląc też o kolejnym sezonie i potencjalnej wyższej klasie rozgrywkowej takie wzmocnienia będą potrzebne, by dodatkowo podnieść poziom sportowy tego zespołu.
W poprzednich latach miał Pan okazje pracować z piłkarzami, którzy mają już pewne zaplecze, doświadczenie w piłce. Jak zatem ocenia Pan zawodników rezerw? Są to przecież chłopcy, którzy zaledwie kilka miesięcy temu wyszli z zespołów młodzieżowych i dopiero stawiają pierwsze kroki w piłce seniorskiej.
Moją rolą, jako trenera, jest przede wszystkim wskazanie drogi zawodnikom oraz ukazanie obszarów, które mają wpływ na ich formę sportową. Jeżeli chcą w przyszłości na poważnie grać w piłkę czyli robić to, co, jak zakładam, kochają, rozwijać się w tym i dzięki temu zarabiać na życie, muszą w pewnych aspektach zmienić swoje postępowanie. Jako trener powinienem pokazać im jak to zrobić, zainspirować ich do tego. W zespołach, w których wcześniej pracowałem było więcej doświadczonych graczy, mających świadomość dotyczącą wspomnianych kwestii rozwojowych. Jeżeli chodzi o drużynę rezerw, składającą się z bardzo młodych graczy, inspiracji do progresu i zmiany potrzeba jeszcze nieco więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że możliwość pracy z tymi chłopakami przynosi dużo przyjemności oraz satysfakcji. Cieszy mnie, że udało stworzyliśmy ekipę, w której panuje świetna atmosfera. Wszyscy się szanujemy, lubimy, co wpływa też na efektywność naszych działań.
Jak układa się Pana współpraca z pozostałymi członkami sztabu rezerw?
Bardzo cenię sobie tę współpracę i cieszę się, że udało nam się zebrać tak zgrany sztab. Podziękowania za to należą się przede wszystkim dyrektorowi Krzysztofowi Kołaczykowi. To on wyszedł z konkretną propozycją, wskazując osoby, które teraz wspólnie ze mną pracują przy zespole rezerw. Z niektórymi z trenerów znałem się już wcześniej, np. z Bartoszem Bąkiem, który uczestniczył w prowadzonych przeze mnie kursach trenerskich, ale też odbywał staż, kiedy prowadziłem zespół w Centralnej Lidze Juniorów. Podczas mojej obecności w Wiśle obserwowałem również pracę Siergieja Michailowa czyli trenera bramkarzy oraz trenera przygotowania motorycznego, Karola Barana, więc wiedziałem, że są to osoby w pełni profesjonalne i zaangażowane. Przed rozpoczęciem przygotowań odbyliśmy też rozmowę z Saszą (Aleksandr Mikhailov), który, jak się okazało, ma spore doświadczenie w pracy, dzięki czemu wnosi bardzo dużo jakości. Myślę, że tworzymy nie tylko profesjonalny skład, ale też stanowimy fajną grupę ludzi, z którymi można pośmiać się czy po prostu dobrze spędzić czas. Dla mnie ważne jest, że są to osoby zmotywowane do pracy, rozwoju oraz gotowe przekazywać swoją wiedzę zawodnikom.
Czy może Pan wskazać konkretny zespół, który okazał się szczególnie mocny w rundzie jesiennej i będziecie mieć spore obawy przed rywalizacją z nim na wiosnę?
Uogólniając to pytanie, myślę, że największą trudność sprawiają mecze rozgrywane na wyjeździe. Wpływ na to mają rozmaite względy, takie jak różna jakość boisk, ale też chociażby wsparcie kibiców, kiedy to cechy wolicjonalne u zawodników są mocniej akcentowane. Innym aspektem jest przepis funkcjonujący w IV lidze, narzucający zasadę zaledwie trzech piłek przeznaczonych drużynie. Dla większości zespołów nawet remis z Wisłą jest dobrym osiągnięciem, dlatego też zawodnicy sprytnie korzystają z tego przepisu, wybijając piłki, przeciągając grę. My, występując w roli gospodarza, angażujemy większą ilość piłek, by móc szybko wznawiać stałe fragmenty. Dużo w polskiej piłce mówi się o intensywności, odnosząc to raczej do młodszych rozgrywek np. do Centralnej Ligi Juniorów, a ja uważam, że powinno to dotyczyć również IV ligi, gdzie także grają młodzi zawodnicy. Oni wciąż dążą do rozwoju, a nie da się tego zrobić bez grania w piłkę. Nie wskazywałbym zatem jednego zespołu, który wybija się ponad inne, ponieważ nasza liga ma to do siebie, że jest bardzo wyrównana, co widać również po wynikach spotkań. Istnieje wiele mocnych drużyn, dlatego bardzo dużą uwagę zwracamy na odpowiednie przygotowanie mentalne do meczów. Bywa tak, że przez większość czasu coś się udaje, a w pewnym momencie wylewa się na nas kubeł zimnej wody, co momentalnie stawia do pionu. W naszym przypadku był to mecz z Beskidem Andrychów, który przegraliśmy 1:5. Doceniamy jednak tę porażkę, ponieważ była to cenne lekcja, finalnie pozwalająca powrócić na właściwe tory.
Zespół funkcjonuje bardzo dobrze, o czym świadczą wyniki i zajmowana pozycja lidera w tabeli JAKO IV Ligi. Jakie jest zatem podejście sztabu do indywidualnego rozwoju zawodników oraz jego rola w kształtowaniu drużyny?
Najważniejszym motywem powstania zespołu rezerw jest właśnie rozwój zawodników, natomiast cel sportowy czyli awans do wyższej klasy rozgrywkowej pozostaje sprawą drugorzędną. Moim zdaniem, aspektem stymulującym rozwój jest sposób grania proponowany przez nas zawodnikom, jakość treningu, ale również indywidualizacja. Praktycznie w każdej jednostce treningowej przejawiają się środki, dzięki którym chłopcy mogą doskonalić się na właściwych dla siebie pozycjach poprzez trening pozycyjny indywidualny i grupowy. Staramy się brać pod uwagę również zdanie chłopaków w tej kwestii, dlatego stworzyliśmy arkusze zawierające około 30 pytań, dzięki którym mogą wyrazić swoją opinię i ustosunkować się do pracy wykonanej w ostatnich miesiącach. Dostrzegam, że analizy indywidualne oraz rozmowy odbywane później z każdym z piłkarzy są przez nich są bardzo dobrze odbierane. Stanowią one środek ułatwiający nam przekazywanie pewnych informacji, a zawodnikom zrozumienie ich. Śmiało mogę przyznać, że w tej kwestii wykonujemy pracę porównywalną do sztabów drużyn grających w ekstraklasie. Zawodnicy otrzymują dużo informacji, mają przy tym możliwość rozwoju, natomiast kluczowa rola pozostaje po ich stronie, ponieważ to oni muszą wykazywać chęć do progresu.
Jak wygląda współpraca z drużyną U-19 w zakresie przechodzenia zawodników do rezerw? Na jakich zasadach to się odbywa?
Część zawodników U-19 pozostaje na stałe w kadrze rezerw, natomiast są dni, kiedy zapraszamy na treningi dodatkowych graczy, biorąc pod uwagę przede wszystkim zdanie trenera Nędzy, który obserwuje ich na co dzień. W przypadku kadry meczowej jednak większość z nich pozostawiamy do dyspozycji trenera ponieważ zdajemy sobie sprawę, że sytuacja punktowa drużyny U-19 nie jest zadowalająca i zależy nam na tym, by ją poprawić. Zawsze staram się, by zawodnicy z tych roczników wybrani przez nasz sztab do składu na dany mecz, mieli okazję zagrać od początku lub wejść z ławki w trakcie spotkania. Cały czas monitorujemy liczbę rozegranych minut i w przypadku, gdy piłkarz w danym miesiącu ma ich mniej, kierujemy go do zespołu U-19, by mógł tam nadrobić ten czas, a przede wszystkim wnieść trochę jakości i przyczynić się do zwycięstwa. Jako drużyna rezerw możemy korzystać z odnowy biologicznej, pozostającej w użytku pierwszej drużyny, dlatego też staramy się zabierać jak największą liczbę zawodników U-19 na trening regeneracyjny w poniedziałek. We wtorek mamy mniejsze formy i skupiamy się na aspektach siłowych, wykorzystując udogodnienia bazy, natomiast w środę wdrażamy większe formy, więc wtedy zależy nam, by mieć do dyspozycji 20 zawodników z pola, dlatego też w tych dniach trenuje z nami znacznie więcej graczy z drużyny U-19. W czwartek i piątek z kolei koncentrujemy się na środkach treningowych, nie wymagających już tylu osób, w związku z czym zostają oni przesunięci do młodszej drużyny, by trener Nędza mógł przygotować ich do nadchodzącego meczu.
Biorąc pod uwagę niską średnią wieku zawodników grających w rezerwach, czy nie uważa Pan, że w pewnych momentach brakuje większego doświadczenia? Widzi Pan takie chwile podczas meczów, ale również podczas zespołowej pracy w trakcie treningów?
Oczywiście, że tak, ale to jest coś zupełnie normalnego. Drużyna rezerw została stworzona również po to, by zawodnicy nabierali doświadczenia. W zespołach występujących w IV lidze zdarzają się zawodnicy, którzy mają za sobą przeszłość esktraklasową, dlatego też dla piłkarzy, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z piłką seniorską są to bardzo wartościowe spotkania. Z jednej strony stanowią cenną lekcję wyciąganą z rywalizacji z tymi graczami, ale dają również element rozwojowy powiązany z oswajaniem się ze stylem gry danej drużyny.
Jakie pozytywy, pomijając wynik, dostrzega Pan po pierwszej części sezonu?
Zdecydowanie jest to feedback, który otrzymujemy od zawodników. Ważne jest ich poczucie, że te miesiące były dla nich w pełni rozwojowe. Dla mnie jest to bez wątpienia najlepsza i najważniejsza informacja, że z ich perspektywy jest to czas, kiedy rozwinęli się jako piłkarze, dostali od nas możliwości, które starają się wdrażać w życie. Ich poczucie rozwoju jest kluczowym elementem. Ważne jest też to, że my jako sztab ten rozwój również zauważamy. Oczywiście, dużą satysfakcję sprawia nam fakt, że wybrani zapraszani są na treningi do pierwszego zespołu, a niektórzy, tak jak Kuba Wiśniewski, mieli już okazję zadebiutować.
Jak wygląda typowy cykl pracy sztabu i zespołu? Odbywacie znacznie więcej treningów niż pozostałe drużyny w tej lidze, a po meczu część zawodników odbywa biegi wyrównawcze. Z czego wynika Wasze podejście do pracy?
Dążymy przede wszystkim do rozwoju zawodników, czego nie da się osiągnąć odbywając zaledwie dwa czy trzy jednostki treningowe w tygodniu. Mówiąc o klasycznym mikrocyklu treningowym, we wtorek zwykle trenujemy dwa razy, natomiast w poniedziałek, środę, czwartek i w piątek mamy jeden trening. W sobotę gramy mecz, a niedziela wtedy jest dniem wolnym. My jako sztab spotykamy się zawsze dwie godziny przed treningiem, dyskutujemy na temat zajęć, przygotowujemy je. Mamy też informacje od fizjoterapeuty oraz od zawodników o stanie zdrowia. Przez większą część tej rundy korzystaliśmy z aplikacji, gdzie zawodnicy uzupełniali informacje na temat zmęczenia, bolesności mięśni, co było dla nas istotne w celu optymalizowania treningu. Po zakończeniu zajęć, najczęściej odbywamy rozmowę podsumowującą, skupiając się na rozmaitych aspektach, w tym analizując wartości motoryczne, jakie zawodnicy osiągnęli podczas treningu. Korzystamy z systemu, który pokazuje nam jakie dystanse pokonują zawodnicy w trakcie zajęć, co ma dla nas duże znaczenie, jeżeli chodzi o kontrolę obciążeń treningowych, jak i zmniejszenie urazowości. Na szczęście mamy bardzo mało urazów mechanicznych, a wpływ na to ma \ dobra praca trenera przygotowania motorycznego. Często zawodnicy pracują z nim po treningach, otrzymują informację, w jaki sposób zniwelować swoje deficyty w tym zakresie. Ogrom zaangażowania wkładają również moi asystenci, często wykonując bardzo czasochłonne zadania, ale to wszystko wpływa na rozwój zawodników, dlatego też się na tym koncentrujemy i w tym kierunku podążamy.
W jaki sposób ocenia Pan zawodników, którzy przeszli z pierwszego zespołu do rezerw? Czy okazali się oni dużym wzmocnieniem?
W tym przypadku należy wydzielić dwie grupy zawodników. W pierwszej z nich znajdą się Wiktor Szywacz, Jakub Niewiadomski i Dorian Frątczak czyli piłkarze, którzy pozostawali właściwie przez cały czas do naszej dyspozycji. Z mojej perspektywy wnieśli oni dużo, zarówno, jeżeli chodzi o elementy czysto sportowe, jak i budowanie atmosfery, czy motywacji wśród zespołu. Spełnili swoje zadanie bez zarzutu, dając dużą jakość piłkarską oraz w pełni angażując się w życie drużyny. Dorian miał mniej możliwości do zaprezentowania się, ale jego postawa również była bardzo dobra czy to na treningach, czy nawet w przypadku, kiedy pozostawał na ławce rezerwowych, widać było jego pełne wsparcie dla kolegów. Druga grupa z kolei to zawodnicy, którzy schodzili do nas okazjonalnie tylko na spotkania. Wśród nich był Bartosz Talar, Patryk Gogół, Dawid Olejarka, Kamil Broda i Mikołaj Biegański. Oni również bardzo dobrze odnaleźli się wśród drużyny i spełnili swoje role bez zarzutu. Ich podejście było bardzo na plus, zawsze starali się pomóc, mając świadomość, że taki mecz jest dla nich przygotowaniem do spotkań w pierwszym zespole.
Runda jesienna dobiegła końca, ale Wy przerwę zaczynacie dopiero w połowie grudnia. Jaki opracowaliście plan na najbliższe tygodnie? Jak będą wyglądać zajęcia?
W obecnym tygodniu będziemy schodzić z obciążeń treningowych, a w kolejnych skupimy się na podtrzymaniu parametrów motorycznych, by zbliżająca się przerwa nie odbiła się znacząco na formie chłopaków, ale też skoncentrujemy się na kwestiach indywidualnych. Mamy teraz więcej czasu, więc chcemy przeznaczyć go na elementy, nad którymi sami zawodnicy chcą pracować.