Sprawozdanie z meczu Wiślaków z Lechem.
Krakowianie do dzisiejszego starcia przystępowali w nieco innym składzie - w wyjściowej jedenastce zabrakło nie tylko Davida Niepsuja, ale także Jakuba Błaszczykowskiego. Nieobecnych zastąpili Hebert (Lukas Klemenz zagrał na prawej stronie obrony) i Michał Mak. Z kolei wśród przyjezdnych nie oglądaliśmy Jakuba Kamińskiego, natomiast na murawie pojawił się Tymoteusz Puchacz, który w poprzedniej kolejce pauzował za nadmiar żółtych kartek. Na ławce zasiadł Karlo Muhar, do tej pory etatowy członek podstawowego składu, a w jego miejsce Dariusz Żuraw desygnował do gry Jakuba Modera.
Jako pierwsi na połowie przeciwnika znaleźli się Wiślacy, którzy za sprawą Michała Maka niebezpiecznie zbliżyli się do bramki strzeżonej przez Van der Harta. Skrzydłowy Białej Gwiazdy poradził sobie z pierwszym rywalem, natomiast kolejny obrońca skutecznie odebrał piłkę zawodnikowi gospodarzy. Kilkadziesiąt sekund później krakowianie po raz kolejny zagościli w okolicach szesnastki Kolejorza. Podopieczni Artura Skowronka wywalczyli rzut rożny, jednak stały fragment gry nie zagroził defensywie poznaniaków. Co nie udało się w 2 poprzednich akcjach, udało się w już w kolejnej! Dośrodkowanie Maka wybił golkiper Lecha, piłka spadła pod nogi Sadloka, który klasycznym centrostrzałem odnalazł Savicevicia, a ten nie miał najmniejszego problemu z pokonaniem holenderskiego bramkarza.
Lechici swoją grę opierali na atakach skrzydłami, a prym na obu flankach wiedli Jóźwiak i Puchacz, którzy raz po raz próbowali zaskoczyć Buchalika strzałami z dystansu, jednak uderzenia gości często zatrzymywały się na dobrze ustawionej defensywie Białej Gwiazdy. Poznaniacy bili głową w mur, gdyż niemal każda akcja ofensywna kończyła się kontratakiem Wisły. A te były wyjątkowo niebezpieczne - w 20. minucie zabrakło zaledwie centymetrów, by dobrze zorganizowaną kontrę strzałem zakończył Sadlok. Spotkanie rozgrywano w naprawdę wysokim tempie, a obie drużyny walczyły o każdy centymetr boiska. W 26. minucie o uderzenie z dalszej odległości pokusił się Wojtkowski, jednak futbolówka przeleciała nad poprzeczką bramki Lecha.
Największe zagrożenie dla linii obronnej małopolskiej ekipy stanowiły solowe rajdy Puchacza, który swoje wypady po skrzydle najczęściej kończył zablokowanym strzałem. W 34. minucie Wiślacy ruszyli z kolejną kontrą - na bramkę Van der Harta popędził Wojtkowski, jednak pomocnik krakowian zbyt długo zwlekał z oddaniem uderzenia, co ułatwiło interwencję bramkarzowi Lecha. Niedługo później oglądaliśmy pierwsze w tym meczu indywidualne napomnienie. Żółtą kartkę obejrzał Lukas Klemenz, który nieprzepisowo powstrzymał skrzydłowego Lechitów. W 39. minucie dosyć niespodziewanie do wyrównania doprowadzili goście - Gytkjær w ekwilibrystyczny sposób wykończył dogranie Kostevycza, zapewniając swojej drużynie spokojną przerwę.
Bramki tylko do przerwy
Drugą część spotkania rozpoczęliśmy od żółtej kartki Daniego Ramireza - Hiszpan powalił na murawę Maka. Skrzydłowy Wisły był niezwykle aktywny, a kolejna jego akcja przyniosła gospodarzom rzut rożny, jednak stały fragment gry nie przyniósł zamierzonego efektu. W 52. minucie byliśmy świadkami pierwszej zmiany. Boisko opuścił kontuzjowany Tupta, a w jego miejsce pojawił się Aleksander Buksa. Po zmianie stron nieco lepiej prezentowali się poznaniacy, jednak podobnie jak wcześniej Wiślacy, nie potrafili udowodnić swojej wyższości. Dobrą okazję stworzył swoim kolegom Dani Ramirez, który podaniem znalazł Pedro Tibę, a ten uderzył wprost w rękawice dobrze ustawionego Buchalika.
Kolejne kilka minut należało do Białej Gwiazdy - najpierw z dystansu próbował Basha, a później o strzał dwukrotnie pokusił się Żukow, jednak dwukrotnie nieskutecznie. W krótkim odstępie czasu oglądaliśmy 2 zmiany. Daniego Ramireza zastąpił Marchwiński, a poturbowanego Lukasa Klemenza wymienił Łukasz Burliga. W 64. minucie nieporozumienie w szeregach obronnych Wisły zakończyło się rzutem wolnym dla gości. Do piłki podszedł Moder, który w techniczny sposób posłał futbolówkę nad wiślackim murem, jednak na posterunku był bramkarz gospodarzy.
Kolejne kilka minut obfitowało w niezliczoną liczbę nieudanych zagrań, w tym niecelnych podań, walki w środku pola, a najwięcej pracy miał sędzia, który dosyć często korzystał z gwizdka. Jeżeli po przerwie ktoś włączył telewizor dopiero w 80. minucie, nie stracił wiele, gdyż druga część starcia zdecydowanie odbiegała poziomem od pierwszej. Krakowianie starali się przetrwać oblężenie, natomiast Lech miał potężny problem z wykończeniem akcji. Niemal każdy stały fragment gry w wykonaniu poznaniaków stanowił ogromne zagrożenie dla wiślackiej bramki. Mimo aż 4 doliczonych minut wynik nie uległ zmianie, a Wisła podzieliła się punktami z poznańskim Lechem.
Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1 (1:1)
1:0 Savicević 6’
1:1 Gytkjær 39’
Wisła Kraków: Buchalik - Klemenz (60’ Burliga), Janicki, Hebert, Sadlok - Basha, Żukow - Mak, Savicević, Wojtkowski (87’ Kuveljić) - Tupta (52’ Buksa)
Lech Poznań: Van der Hart - Butko, Šatka, Crnomarković, Kostewycz - Moder, Tiba - Jóźwiak, Ramirez (58’ Marchwiński), Puchacz (75’ Skóraś) - Gytkjær
Żółte kartki: Klemenz, Basha - Ramirez
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)