Rozmowa z obrońcą Białej Gwiazdy po meczu #WISŁKS.
Piłkarze Białej Gwiazdy nie zdołali utrzymać korzystnego dwubramkowej zaliczki z pierwszej połowy i w końcowym rozrachunku zmuszeni byli podzielić się punktami z ŁKS-em. 27-letni defensor nie krył złości i rozczarowania takim obrotem spraw. „Jesteśmy bardzo rozczarowani końcowym wynikiem, bo tak naprawdę straciliśmy dwa punkty. W pierwszej połowie wyglądaliśmy dobrze, strzeliliśmy dwie bramki i zyskaliśmy przewagę. Po przerwie z kolei oddaliśmy pole przeciwnikowi, brakowało dokładności i dłuższego utrzymania się przy piłce, ale pomimo tego mogliśmy zamknąć ten mecz. Tak się jednak nie stało, czego skutkiem jest fakt, że niestety znów nie wygrywamy” - rozpoczął Jaroch.
Słodko-gorzko
Wiślak, który w 30. minucie wpisał się na listę strzelców i zanotował swoje pierwsze trafienie w niebiesko-biało-czerwonych barwach, przyznał, że z chęcią zamieniłby gola na komplet punktów. „Zdobyta bramka cieszy, ale w tym momencie nie ma to większego znaczenia. O wiele większą radość sprawiłoby mi zwycięstwo, dlatego chętnie zamieniłbym gola na trzy punkty, bo byłyby one dla nas najcenniejsze” - dodał zawodnik.
Czas na zwycięstwo
W poszukiwaniu upragnionego zwycięstwa krakowianie udadzą się do Niecieczy, gdzie w przyszłą sobotę zmierzą się z miejscową Termaliką. Jaka postawa, według obrońcy, może pomóc zespołowi spod Wawelu w osiągnięciu korzystnego rezultatu w starciu ze Słoniami? „Nie mamy czasu na rozpamiętywanie tego, co już się wydarzyło, bo nic z tym nie zrobimy. Trzeba skupić się już tylko na meczu w Niecieczy, gdzie przez pełne 90 minut musimy zagrać tak, jak w pierwszej połowie z ŁKS-em, by móc myśleć o pozytywnym wyniku. Chcemy i możemy to zrobić. Chcemy w końcu wygrać!” - zakończył Bartosz Jaroch.