Konferencja przed meczem #WISPOG.
Zmianie nie uległa sytuacja kadrowa Wisły, trener Adrián Guľa podczas ustalania składu wciąż nie może brać pod uwagę Jakuba Błaszczykowskiego, Alana Urygi i Nikoli Kuveljicia.
W ubiegłą środę Wiślacy otworzyli kolejny front piłkarskich zmagań i przystąpili do rozgrywek Pucharu Polski, mierząc się ze znaną z ligowych boisk Stalą Mielec. Pozytywny rezultat, jakiem zakończyło się to spotkanie pozwala stwierdzić, że krakowianie przepracowali już mentalnie ostatnią ligową porażkę z poznańskim Lechem. „Wierzę, że tak, pokazaliśmy to na boisko i to dobry sygnał, dobra reakcja. Przed nami nowy mecz, nowy rywal i nowe sytuacje, dlatego istotna jest koncentracja nie na przeszłości i na tym, co było, ale na tym, co tu i teraz. Ważne jest jak będziemy przygotowani na niedzielę. Oczywiście cieszymy się na mecz z Pogonią w naszym domu” - rozpoczął słowacki opiekun Wiślaków.
Zmotywowani rywale
Ostatnie tygodnie nie należały do najlepszych w wykonaniu Pogoni, która całkiem świeżo w pamięci będzie mieć jeszcze porażkę z niżej notowanym zespołem KKS-u Kalisz w ramach krajowego pucharu oraz pojedyncze punkty urywane w ligowych meczach. Czy wobec tego można spodziewać się, że na Reymonta zawita drużyna osłabiona mentalnie? „Nie sądzę, wiemy, jak gra Pogoń, od dłuższego czasu jest tam jeden trener, który robi fajną robotę. Ja jestem przygotowany na najwyższy poziom. Zdajemy sobie sprawę, że przyjeżdżając na Wisłę wszyscy mają motywację, wszyscy chcą grać na sto procent. Jeśli pragniemy zwycięstwa, jeśli jesteśmy zmotywowani, by wygrać, to drużyna musi funkcjonować przynajmniej tak, jak w Mielcu i oczywiście tak, jak funkcjonowała z Legią - to jest nasz pomysł. To, co się dzieje u przeciwnika jest poza naszą kontrolą. Rywal ma dobrą organizację gry, pokazywał fajną jakość w Ekstraklasie i dlatego ważne jest, byśmy my byli gotowi na sto procent” - podkreślał Guľa.
Nieustanny progres
Choć środowy mecz w Pucharze Polski padł łupem Białej Gwiazdy i przez większą część czasu gry kontrolowała jego przebieg, to i mielecka Stal miała kilka momentów, w których mogła namieszać w szykach gości. „Zawsze chcemy pracować nad tym, by drużyna była możliwie jak najmocniejsza. Jeśli była sytuacja, którą trzeba było pokazać, to ją oglądaliśmy, by drużyna zrobiła postęp nie tylko w ofensywie, ale również w kwestii zachowywania równowagi między ofensywą a defensywą” - powiedział słowacki trener, odnosząc się również do poruszonej przez dziennikarzy kwestii napastników: „Mamy dwóch świetnych napastników. Niezależnie od tego, czy zdecydujemy, że grają razem lub że zaczyna jeden, a drugi równie ważny wchodzi na końcówkę, to wierzę, że to była i będzie nasza broń”.
W pełnej gotowości
Przed niedzielnym meczem wśród zawodników zagrożonych pauzą znajdują się Aschraf El Mahdioui, Konrad Gruszkowski, a także Serafin Szota. Czy biorąc pod uwagę tę kwestię, trener ma w zanadrzu plan awaryjny na sytuację, w której nie będzie mógł skorzystać z któregoś ze swoich zawodników? „Mówimy o tym od pierwszego dnia - każdy musi być gotowy, bo rozgrywki ligowe to maraton. Może się zdarzyć sytuacja związana z kartkami czy chorobą, dlatego już zaplanowany jest sparing w przewie kadrowej, w poprzedniej również graliśmy. Ważne, aby zawodnicy czuli możliwość wyjścia na boisko, niezależnie czy to na 15, 20 czy na 45 minut, i by zawsze wchodzili na murawę pomagać drużynie. Ostatnio Maciek Sadlok wskoczył do składu, bo fajnie pracuje i to dla nas istotny zawodnik. Zawodnik musi być przygotowany, nie może to być dla niego zaskoczenie” - skomentował szkoleniowiec.