Rozmowa z trenerem po sparingu w Turcji.
„Za nami sparing z wymagającym przeciwnikiem, do którego podeszliśmy w pełnej intensywności treningowej. Dzień przed meczem skorygowaliśmy nasze działania i nieco zmniejszyliśmy obciążenia, by przystąpić do tego pojedynku bardziej wypoczęci. Przebieg meczu zobrazował jednak, że brakowało nam tej świeżości, a intensywność gry nie była na takim poziomie, którego oczekujemy. Wiem, że z biegiem czasu te aspekty ulegną poprawie, co dostrzeżemy na ligowych boiskach” - rozpoczął trener Guľa, dodając: „Traciliśmy zbyt łatwo bramki i z tego naprawdę jestem niezadowolony. Ten mecz kosztował nas dużo sił i staraliśmy się odpowiednio reagować na boiskowe wydarzenia. Dążyliśmy do odrabiania strat, a przy stanie 1:2 nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, a był to ważny moment. Baník to wykorzystał, strzelił trzeciego gola, czym tak naprawdę zamknął ten mecz”.
Cenne przetarcie
Autorem honorowego trafienia dla krakowskiego zespołu został Patryk Plewka, popisując się efektownym uderzeniem z dystansu. Opiekun Wiślaków podkreśla, że cieszy go dobra postawa 22-latka, który brał czynny udział zarówno w akcjach ofensywnych, jak i w działaniach obronnych. „Cieszy mnie postawa Patryka Plewki, który zdobył naprawdę efektowną bramką, a ponadto dobrze się ustawiał i pomagał zarówno w kreowaniu ataków, jak i w grze defensywnej. Uważam, że poczynił naprawdę spory progres, co można było dostrzec w tych ostatnich grach kontrolnych, a teraz jest czas na to, by próbować i testować poszczególne warianty” - powiedział słowacki szkoleniowiec, który odniósł się również do absencji poszczególnych podopiecznych podczas piątkowej potyczki. „Poza kadrą meczową znaleźli się Luis Fernández i Zdeněk Ondrášek, którzy są przeziębieni i zachowawczo zostali odizolowani od drużyny. Po urazach wracają Michal Škvarka i Michal Frydrych, którzy w sobotę będą trenować jeszcze indywidualnie, natomiast liczę, iż już w niedzielę odbędą zajęcia z zespołem i mam też nadzieję, że będą do dyspozycji na mecz z Qarabağ FK. Indywidualnym tokiem idzie wciąż także Alan Uryga, który jest już w treningu biegowym”.
Nowe ogniwa
W pierwszej połowie linię obronną 13-krotnego mistrza Polski współtworzyli Joseph Colley oraz Sebastian Ring, którzy w zimowym okienku transferowym zasilili szeregi Białej Gwiazdy. Jak ich postawę w meczu z czeskim zespołem ocenił trener Adrián Guľa? „Uważam, że Joseph zaprezentował się z dobrej strony, bo umiejętnie współpracował z Maćkiem Sadlokiem i brał udział w budowaniu akcji od tyłu. Od pierwszych minut na swojej nominalnej pozycji zagrał też Sebastian Ring, który współtworzył linię defensywną. Myślę, że w pierwszej połowie funkcjonowało to poprawnie, gdyż zarówno Joseph, jak i Sebastian pokazali detale, które mogą nam pomóc w dalszym etapie. Oczywiście mamy jeszcze dużo do poprawy, ale trzeba pamiętać, że ci zawodnicy niedawno dołączyli do zespołu i cały czas pracujemy nad tym, by ich wdrożyć i zapoznać z naszą filozofią gry” - stwierdził 46-latek.
Wewnętrzna walka
Inauguracja piłkarskiej wiosny i starcie z Rakowem Częstochowa zbliża się wielkimi krokami. Czy w głowie sternika krakowskiego zespołu klaruje się już jedenastka, która rozpocznie rywalizację pod Jasną Górą? „Zawodnicy walczą o to, by znaleźć się w wyjściowym składzie na mecz w Częstochowie i każdy z nich musi być przygotowany do tego, by pomóc drużynie, bo sytuacja może zmieniać się diametralnie. Stopniowo układamy wszystkie elementy, ale najważniejsze jest zdrowie piłkarzy i odpowiednie nastawienie. Na tym się skupiamy i dążymy do tego, aby zyskać zadowalający poziom przygotowania pod każdym aspektem” - powiedział trener.
Kalkulacja
W trakcie meczu z Baníkiem murawę przedwcześnie musiał opuścić Dor Hugi, którego w 39. minucie na boisku zastąpił Momo Cissé. Jakie były powody tej zmiany? „Podczas czwartkowego treningu Dor poczuł dyskomfort w okolicach kostki po jednym z pojedynków o piłkę. Nie było to nic poważnego, dlatego w starciu z Baníkiem wystąpił od pierwszej minuty. Jeszcze przed przerwą zasygnalizował jednak zmianę, dlatego na boisku pojawił się Momo. Nie ma jednak powodów do obaw, bo w sytuacjach stykowych takie mikrourazy po prostu się zdarzają” - zakończył swoją wypowiedź trener Adrián Guľa.