Zakończyły się rozgrywki PZU Amp Futbol Ekstraklasy. Krakowska Wisła po raz kolejny w swojej historii pokazała, że jest zdecydowanie najlepszą drużyną w naszym kraju, pewnie wygrywając ligowe zmagania. Po zakończeniu turnieju w Warszawie porozmawialiśmy z jednym z bohaterów sezonu - Kamilem Grygielem.
Wisła Kraków do ostatniego turnieju w Amp Futbol Ekstraklasie przystępowała już jako Mistrz Polski. Mimo tego w drużynie Białej Gwiazdy widoczna była chęć zwycięstwa w każdym kolejnym meczu. „Do każdego spotkania podchodzimy z takim zamiarem, by je wygrać. Naszym celem na ten sezon było nie tylko zdobycie Mistrzostwa Polski oraz zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Chcieliśmy zakończyć go bez przegranej. W Lidze Mistrzów także nie przegraliśmy, zdarzały się remisy. Z zeszłego sezonu mam takie doświadczenia, że mimo iż udało nam się wygrać na ostatnim turnieju w Bielsku, również przystępując do niego jako Mistrz Polski, to głowa pracuje inaczej. Jest więcej luzu, wkrada się więcej błędów” – rozpoczął Kamil Grygiel.
Jak radzić sobie z tym, by utrzymać koncentrację do samego końca? „Jesteśmy ze sobą długo, to nie jest pierwsza taka sytuacja. Jesteśmy doświadczonymi zawodnikami, pracujemy mentalnie nad sobą. Zakładamy się przed meczami, żebyśmy wygrywali jak największą liczbą goli. Zakładamy się o jakieś śmieszne rzeczy. To już taka gra mentalna. Gramy od lat tym samym składem, są tylko pojedyncze zmiany. Jesteśmy zgrani i dobrze wiemy, jak dotrzeć do siebie” – zapewnił gracz Wisły.
Właśnie zakończonym sezonie Amp Futbol Ekstraklasy, krakowianie zagrali bardzo dobrze, pewnie zwyciężając całe rozgrywki. Czy był jakiś moment, który Kamil Grygiel zapamięta najmocniej? „Trudno powiedzieć, czy był jakiś kluczowy moment. Każdy turniej miał coś wyjątkowego w sobie, ale najbardziej zaskakujący był dla mnie turniej w Radomiu, po powrocie z Mistrzostw Europy, gdzie straciliśmy pierwsze punkty w sezonie ze Śląskiem Wrocław” – powiedział, kontynuując: „Był to dla nas zimny prysznic. Drużyna z Wrocławia pokazała, że są w stanie zabierać nam punkty, potem powtórzyli to w Poznaniu i tu w Warszawie. To było najbardziej wstrząsające, bo zaczęły wchodzić nam do głowy wątpliwości. Mogliśmy szukać wymówek, ale to było dla nas potrzebne, żeby nie podchodzić do spotkań tak, że wygramy z każdym. Każdej drużynie należy się szacunek, a my musimy dawać z siebie 120 procent na boisku” – skomentował Wiślak.
Kamil Grygiel w tegorocznych rozgrywkach był jedną z kluczowych postaci w drużynie Białej Gwiazdy. Jego dobra dyspozycja znacznie pomogła Białej Gwieździe w odniesieniu końcowego rezultatu. „Dla mnie ten sezon jest najlepszym sezonem w moim życiu, jeśli chodzi o klubowe osiągnięcia. Zdobyliśmy także medal Mistrzostw Europy jako reprezentacja. W tym roku było dużo radości i miłych chwil. Jeśli chodzi o formę boiskową, to uważam, że Wisła Kraków grała na wyższym poziomie niż przed rokiem” – powiedział zawodnik Białej Gwiazdy.
Krakowianie oprócz tytułu Mistrza Polski wygrali także Ligę Mistrzów – jako pierwszy zespół z naszego kraju. Już na samym starcie mierząc się z faworytem rozgrywek, którego Wiślacy pewnie pokonali. „Na samym początku meczu, w 5. minucie gry z tureckim Sahinbey, poczuliśmy, że wygramy. Było to czuć, że zwyciężymy to spotkanie. Rywal zaczął się nas bać, nie chcieli grać w piłkę. Próbowali grać na jednego zawodnika, co im nie wychodziło” – skomentował. „To był dla nas sygnał, żeby grać do końca w każdym meczu. Rozmawialiśmy między sobą, ale nie chcieliśmy się podpalać za bardzo. Wiedzieliśmy jednak, że jesteśmy faworytem do wygrania Ligi Mistrzów, bo najcięższy mecz mamy za sobą, ale liczyliśmy na to, że spotkamy się z nimi w finale” – przyznał.
W drużynie spod Wawelu w każdym kolejnym meczu i na każdym organizowanym turnieju czuć dobrą atmosferę. Wiślacy stworzyli niezwykle zgrany zespół, co przekłada się na wyniki. „Jestem w Wiśle od początku swojej kariery, nie byłem w żadnej innej drużynie, więc nie chcę oceniać tego, jaka atmosfera panuje w pozostałych klubach. Jeżeli miałbym powiedzieć z boku, to w Wiśle klimat jest topowy. Jesteśmy dla siebie przyjaciółmi – na boisku i poza nim. Nawet jeśli nie jesteśmy na zgrupowaniach czy meczach, to i tak utrzymujemy kontakt i każdy może liczyć na każdego” – zakończył Król strzelców sezonu 2024.