TS Wisła Kraków SA

Gramy do końca! Wisła - Lechia 2:2

3 lata temu | 12.09.2021, 17:22
Gramy do końca! Wisła - Lechia 2:2

Sprawozdanie z meczu #WISLGD.

Spotkanie z Biało-Zielonymi Wiślacy rozpoczęli w niemal identycznym zestawieniu jak przed dwoma tygodniami przeciwko Legii Warszawa. Jedyną zmianą była obecność w wyjściowej jedenastce Białej Gwiazdy Jana Klimenta, który zastąpił Mateusza Młyńskiego.

Jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze, którzy w 5. minucie umiejętnie uwolnili się spod pressingu gdańszczan i wyprowadzili szybki kontratak. Patryk Plewka rozciągnął grę na prawe skrzydło do Yawa Yeboaha, który wdał się w drybling z defensorami Lechii, po czym piłka trafiła do Konrada Gruszkowskiego. Obrońca nie zastanawiał się zbyt długo i uderzył w kierunku bramki, jednak nastrzelił jednego z graczy przyjezdnych. Siedem minut później szczęścia sprzed pola karnego spróbował Škvarka i niewiele się pomylił. Goście z Trójmiasta obudzili się w 18. minucie. Wówczas przed szansą stanął Maciej Gajos, lecz nie był w stanie pokonać Pawła Kieszka, a na tablicy wyników nadal widniał rezultat bezbramkowy.

Wszystko zmieniło się jednak pięć minut później, kiedy to Lechia przeprowadziła szybką i kombinacyjną akcję. Piłka po uderzeniu İlkaya Durmuşa odbiła się od Michala Frydrycha i wylądowała na poprzeczce, jednak dopadł do niej Jarosław Kubicki, który bez większych problemów strzałem głową skierował ją do siatki. Biała Gwiazda ruszyła do odrabiania strat, ale Lechiści zachowywali czujność i sami stwarzali zagrożenie pod wiślacką bramką. W 34. minucie z linii pola karnego huknął Maciej Gajos, ale kapitalną interwencją popisał się Kieszek, który przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Podopieczni trenera Adriána Guľi zaatakowali dwie minuty przed końcem pierwszej połowy i tylko Zlatan Alomerović zna odpowiedź na to, w jaki sposób piłka po strzale Plewki nie zatrzepotała w siatce. Ostatni akcent należał jednak do Lechii, a konkretnie do Durmuşa, który precyzyjnie uderzył z rzutu wolnego, czym podwyższył prowadzenie swojej drużyny.

Losy odwrócone

Zmobilizowani Wiślacy drugą połowę rozpoczęli wysoko ustawieni, chcąc zepchnąć gości do defensywy. Taka postawa przyniosła krakowianom optyczną przewagę, większe posiadanie piłki, ale nie miała odbicia w sytuacjach podbramkowych, bo długimi fragmentami gra toczyła się w środkowej strefie boiska, gdzie nie brakowało walki. Strzelecki impas starali się przełamać między innymi Yeboah oraz Dor Hugi, lecz żaden z nich nie potrafił znaleźć recepty na pokonanie bramkarza gości. To, co nie udało się wspomnianej dwójce, powiodło się Frydrychowi, który w 72. minucie posłał atomowe uderzenie z linii szesnastego metra i umieścił piłkę w samym okienku. Wisła złapała kontakt i za wszelką cenę dążyła do wyrównania, czego bliska była w 83. minucie. El Mahdioui posłał prostopadłe podanie z głębi pola, które trafiło do Hugiego, ale ten w dogodnej sytuacji kopnął minimalnie obok słupka. Gospodarze grali jednak do końca i dosłownie w ostatniej akcji dopięli swego, a bohaterem został Frydrych, który strzałem głową zapakował piłkę między słupki i dał krakowian cenny punkt.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 2:2 (0:2)
0:1 Kubicki 23’
0:2 Durmuş 45+1’
1:2 Frydrych 72’
2:2 Frydrych 90+7’

Wisła Kraków: Kieszek - Hanousek, Frydrych, Szota, Gruszkowski (86’ Starzyński) - El Mahdioui - Yeboah (90’ Sobol), Plewka (66’ Żukow), Škvarka (86’ Savić), Kliment (66’ Hugi) - Brown Forbes

Lechia Gdańsk: Alomerović - Pietrzak, Maloca Nalepa, Żukowski - Makowski, Ceesay (74’ Conrado), Gajos, (81’ Sezonienko)  Kubicki (74’ J. Biegański), Durmuş (81’ Kopacz) - Zwoliński (90+5’ Zjawiński)

Żółte kartki: Kliment, Brown Forbes, Szota – Nalepa, Zwoliński, Sezonienko

Czerwona kartka: Szota

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Udostępnij
 
6001928