Sprawozdanie z meczu młodych Wiślaków.
Od zdecydowanych ataków mecz w Gdyni rozpoczęli zawodnicy trenera Adriana Filipka, którzy już kilkanaście sekund po rozpoczęciu gry po raz pierwszy zmusili do wysiłku Filipa Gołosia. Sprzed pola karnego celnie uderzył Piotr Ćwik, a bramkarz gdynian musiał sporo się natrudzić, by wybić piłkę ponad poprzeczkę. Gospodarzom z trudem przychodziło konstruowanie akcji, bowiem wysoko ustawieni Wiślacy szybko doskakiwali do zawodników rywala, nie pozwalając im na zbyt wiele. Arkowcy nie zamierzali jednak składać broni i w 10. minucie oddali pierwszy strzał w kierunku bramki Piotra Zagórowskiego, ale próba Mateusza Stępnia okazała się niecelna. Dwie minuty później nie pomylił się za to Kamil Skręta, który przytomnie zachował się w zamieszaniu podbramkowym i strzałem głową skierował piłkę do siatki. Wisła konsekwentnie realizowała swoje założenia, co w 18. minucie przyniosło oczekiwany efekt. Sławomir Chmiel wbiegł w pole karne, gdzie został nieprzepisowo zatrzymany przez jednego z obrońców, skutkiem czego arbiter podyktował rzut karny, który pewnie na gola zamienił Piotr Ćwik.
Goście spod Wawelu nie zamierzali poprzestawać na jednym trafieniu i ruszyli w poszukiwaniu kolejnych bramek, ale na ich drodze stawał dobrze dysponowany Gołoś, który skutecznymi interwencjami bronił dostępu do własnej bramki. Tak było chociażby w 36. minucie, kiedy to po dobrym dośrodkowaniu Filipa Jani przed szansą stanął Aleksander Buksa, który co prawda nieczysto uderzył w piłkę, jednak ta padła łupem golkipera, a ten natychmiast zapoczątkował zabójczy kontratak, po którym Żółto-Niebiescy ponownie zyskali przewagę jednej bramki. Autorem gola został Wojciech Zieliński. Gospodarze złapali wiatr w żagle i z dużą intensywnością nacierali w kierunku wiślackiej bramki i niewiele brakowało, by w samej końcówce pierwszej połowy piłka po raz trzeci zatrzepotała siatce, bowiem po uderzeniu jednego z Arkowców futbolówka obiła słupek i trafiła pod nogi Koncewicza-Żyłki, który wyjaśnił sytuację i oddalił zagrożenie.
Wiślacki charakter
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Arki. Najpierw z silne uderzenie napastnika gdynian z obrębu pola karnego świetnie obronił Piotr Zagórowski, jednak chwilę później zmuszony był już wyciągać piłkę z siatki, do której niefortunnie skierował ją Patryk Warczak. Fakt ten wybił krakowian z rytmu, natomiast uskrzydlił ekipę z Trójmiasta, która cztery minuty później zanotowała trafienie numer cztery, a na listę strzelców po raz drugi tego dnia wpisał Zieliński. Krakowianie wszystkie siły skierowali do ataku, próbując odrobić straty. Sytuacji ku temu nie brakowało, bo przed szansą na zdobycie bramki stanęli między innymi Mariusz Kutwa czy Arkadiusz Ziarko, ale ich próby ofiarnie blokowali defensorzy Arki. Podopieczni trenera Filipka nie poddawali się jednak i ambitnie naciskali na defensywę gospodarzy. Ta w 70. minucie nie była w stanie zatrzymać Aleksandra Buksy, który uprzedził obrońców i pokonał Gołosia. Nie było to jednak ostatnie słowo młodych Wiślaków, którzy w 83. minucie mogli cieszyć się z trafienia kontaktowego autorstwa Warczaka. W końcowej fazie niedzielnego pojedynku gracze ze stolicy Małopolski przeszli do skomasowanych ataków, spychając do głębokiej defensywy gospodarzy, którzy w doliczonym czasie popełnili błąd we własnym polu karnym, gdzie ponownie powalony został Chmiel. Do wykonania jedenastki podszedł Buksa i doprowadził do wyrównania, zapewniając Wiśle jeden punkt.
Arka Gdynia U-18 - Wisła Kraków U-18 4:4 (2:1)
1:0 Kamil Skręta 12’
1:1 Piotr Ćwik 18’ (k.)
2:1 Wojciech Zieliński 36’
3:1 Patryk Warczak 48’ (sam.)
4:1 Wojciech Zieliński 54’
4:2 Aleksander Buksa 70’
4:3 Patryk Warczak 83’
4:4 Aleksander Buksa 90’ (k.)
Arka Gdynia (skład wyjściowy): Gołoś - Parulski, Tandecki, Skręta, Skrobański - Nowicki, Babś, Rusnak, Lipkowski, Zieliński - Stępień
Wisła Kraków: Zagórowski - Warczak, Kutwa, Koncewicz-Żyłka, Jania (90’ Tokarczyk) - Szywacz, Gądek (63’ Stachoń) - Chmiel, Ćwik, Ziarko - Buksa