Obrońca Białej Gwiazdy po meczu #WISSTM.
„Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Początek meczu nie zapowiadał niczego złego, bo mieliśmy więcej z gry, ale nie udało nam się przekuć tego w konkrety. Stal szybko jednak odpowiedziała i objęła prowadzenie po rzucie rożnym, a później umiejętnie się broniła. My z kolei nie potrafiliśmy już nic więcej zrobić, bo nie stworzyliśmy praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką przeciwnika, dlatego przegraliśmy” - rozpoczął Frydrych.
Nieudany pościg
Od 11. minuty Wiślacy zmuszeni byli gonić wynik, który do ostatniego gwizdka sędziego nie uległ już zmianie. Defensor Białej Gwiazdy nie krył swojego rozczarowania i przyznał, że zdaje sobie sprawę z sytuacji, w której znalazła się drużyna. „Graliśmy u siebie i straciliśmy szybko bramkę, a wtedy było już naprawdę trudno. Każdy przecież zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji się znajdujemy, a dzisiejszym meczem jeszcze mocniej sobie ją skomplikowaliśmy” - kontynuował zawodnik.
Chwila prawdy
Przed 13-krotnym mistrzem Polski „mecz o sześć punktów” i batalia przy Reymonta z Górnikiem Łęczna. Zdaniem Michala Frydrycha każde kolejne spotkanie będzie kluczowe, a w starciu z Zielono-Czarnymi muszą sięgnąć po pełną pulę. „Nieważne, z kim gramy. Dla nas teraz każde spotkanie będzie jak finał, dlatego musimy być gotowi na prawdziwą bitwę. Trzeba zrobić wszystko, by wygrać z Górnikiem, bo to już naprawdę najwyższy czas” - zakończył 31-latek.