Trener juniorów starszych po meczu.
Przed zawodnikami Wisły stało w sobotę niemałe wyzwanie. „Myślę, że sparingpartner był mocny, zwłaszcza w aspekcie fizycznym. To było widać na murawie. Jednak był to celowy zabieg, aby nasi zawodnicy nauczyli się, że czas piłki juniorskiej dobiega końca w ich przypadku. Muszą zacząć grać jak mężczyźni. Albo będą to robić sprytem, albo siłą. Teraz niech wybierają swoją drogę i niech rozwijają się w tym kierunku” - wyjaśnił trener Filipek.
W pierwszej połowie było widać więcej pojedynków fizycznych, po przerwie na murawie łatwiej było znaleźć wolną przestrzeń. „Wszystko jest weryfikowane przez środowisko. Był to jeden z mocniejszych przeciwników z IV ligi pod kątem fizycznym i zawodnicy mieli z tym na początku małe problemy. Aczkolwiek w tym tygodniu trenowaliśmy rozegranie, wyjście spod pressingu i uważam, że momentami szło to naprawdę dobrze. Wiadomo, to jest proces i po jednym mikrocyklu nie będziemy tego robić w perfekcyjny sposób. Cieszę się, że chłopcy wiedzą, co mają robić. Realizują założenia z gorszym lub lepszym skutkiem. W sobotę było pozytywnie, ale za pomocą wideo trzeba wyłapać szczegóły, które będą robić dużą różnicę. I cały czas nieustannie podnosić poziom sportowy” - powiedział opiekun młodych wiślaków.
Ubiegłej jesieni trener Filipek mierzył się z Orłem Ryczów jako trener rezerw Białej Gwiazdy. Czy właśnie to zainspirowało sztab szkoleniowy do wyboru takiego sparingpartnera? „Akurat nie, wszystkie sparingi były ustalane jeszcze przez mojego poprzednika. Natomiast gdybym ja miał ustalać nasz kalendarz, to chciałbym bardzo zagrać mecz kontrolny z rywalem pokroju Orła Ryczów” - zakończył Adrian Filipek.