Opiekun drużyny rezerw po pierwszym zwycięstwie.
„Orzeł zostawił nam wiele miejsca za ich plecami, co staraliśmy się wykorzystać. Chłopcy sumiennie realizowali założenia taktyczne. W pierwszej połowie mieliśmy znacznie więcej okazji strzeleckich niż w drugiej, jednak chciałbym, aby moi zawodnicy popracowali jeszcze nad wykończeniem” - przyznał trener wiślackich rezerw.
Obstawione flanki
Szkoleniowiec zaplecza pierwszej drużyny nie mógł w tym meczu narzekać na obsadę bocznych sektorów boiska. Zarówno skrajni obrońcy, jak i skrzydłowi mogli z powodzeniem zamienić się miejscami i rozegrać dobre zawody. „Kuba Bartosz miał za zadanie szukanie gry raczej w środku, zaś Daniel Morys podań po linii. Po drugiej stronie boiska ta wymienność była bardzo płynna. To bogactwo w bocznych sektorach tylko cieszy, podobnie jak gra, bo trzeba podkreślić, że średnia wieku w tym meczu wynosiła 18 lat” - zaznaczył z dumą Wiślak.
Wiślacy nie będą mieli zbyt wiele czasu na przemyślenia na temat ostatniego rywala, gdyż już w sobotę zmierzą się z Dalinem Myślenice. „Tempo czwartoligowe nie może doprowadzić do sytuacji, w której moi piłkarze nie zagraliby sobotniego meczu na odpowiednim poziomie. Ostatnio graliśmy przeciwko zespołowi mierzącym w awans do III ligi. Dalin na pewno też ma wysokie aspiracje, ale już ostatni mecz pokazał, że możemy stawić czoła takiemu rywalowi. To bardzo ważne dla młodych zawodników, by rywalizować z wartościowymi zespołami. Im wyższe wymagania, tym cenniejsze doświadczenie” - zakończył trener Filipek.