Wspominamy mecz z udziałem Wiślaka.
Towarzyski pojedynek z brązowymi medalistami mistrzostw świata z 1958 roku cieszył się nad Wisłą wielkim zainteresowaniem i wzbudzał ogromne emocje zarówno wśród kibiców, jak i zawodników, którzy na tle renomowanego przeciwnika chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony. Przed rozpoczęciem spotkania selekcjoner Czesław Krug poszukiwał elementu, dzięki którem mógłby zaskoczyć swoich rywali i w ten sposób postarać się osiągnąć korzystny rezultat.
Urodzinowy prezent w postaci debiutu
Po głębszych przemyśleniach trener kadry narodowej zdecydował się na rotację w linii defensywnej swojego zespołu, dzięki czemu na murawie warszawskiego obiektu od pierwszych minut zameldowali się dwaj defensorzy krakowskiej Wisły. U boku Fryderyka Monicy na środku obrony zajął Władysław Kawula - który dzień po swoich 23. urodzinach zadebiutował w reprezentacji Polski.
Od początku spotkania Polacy mocno zaatakowali Francję, zmuszając przyjezdnych do cofnięcia się w okolice własnego pola karnego. Biało-Czerwoni wyprowadzali swoje akcje i poszukiwali recepty na sforsowanie obrony przeciwnika. Francuzi nie pozostawali jednak dłużni i żywiołowymi atakami, a także grą na jeden kontakt starali się poszukać pierwszego trafienia w tym meczu, jednak defensywa Orłów z dwoma Wiślakami w składzie skutecznie oddalała jakiekolwiek zagrożenie. To, co nie udało się gościom, powiodło się gospodarzom, którzy w 43. minucie objęli prowadzenie za sprawą Mariana Norkowskiego. Napastnik Polonii Bydgoszcz pewnym strzałem wykończył zespołową akcję i dał powody do radości licznej publice zgromadzonej na trybunach Stadionu Dziesięciolecia.
Dwie po jednej, dwie po drugiej
Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły ostrożnie i skupiały się przede wszystkim na defensywie. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić Polacy, którzy coraz śmielej zapędzali się pod bramkę przyjezdnych. Taka postawa zaowocowała w 65. minucie, kiedy reprezentanci Polski podwyższyli swoje prowadzenie, a na listę strzelców tym razem wpisał się Eugeniusz Faber. Po tym trafieniu Biało-Czerwoni zaczęli grać rozważniej, szanując wypracowaną przewagę. Trójkolorowi z kolei nie mieli już nic do stracenia i wszystkie siły rzucili do ataków, raz za razem nękając polską obronę, która przez dłuższy czas opierała się naporom przyjezdnych. W 84. minucie Francuzi dopięli swego i umieścili piłkę w bramce strzeżonej przez Stanisława Fołtyna, a konkretnie uczynił to Roland Guillas. Podopieczni trenera Czesława Kruga ambitnie walczyli i starali się utrzymać jednobramkowe prowadzenie, jednak na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry mający polskie korzenie Maryan Wisniewski doprowadził do wyrównania i spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Władysław Kawula w starciu z Francuzami rozegrał pełne 90 minut i został uznany za jednego z lepszych piłkarzy na boisku. Defensor, który wyróżniał się nieustępliwością i wielkim sercem do walki o każdą piłkę zyskał szczególne uznanie 55 tysięcy kibiców, którzy zasiedli wówczas na trybunach Stadionu Dziesięciolecia. Legendarny obrońca Białej Gwiazdy w reprezentacyjnych barwach rozegrał łącznie 5 spotkań.