Szkoleniowcy po meczu #WISRAD.
Dariusz Banasik - Radomiak Radom
„Na wstępie powiem, że to bardzo fajne uczucie - wygrać na tak pięknym stadionie, z tak wspaniałym klubem, jakim jest Wisła Kraków. Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to był to typowy „mecz walki”. Powiedzieliśmy sobie, że mój zespół jest na fali i gra z polotem. Chcieliśmy od samego początku wyjść i zagrać ofensywnie. Nie zmieniliśmy ustawienia, bo mimo że graliśmy na wyjeździe, to wyszliśmy dwoma napastnikami” - stwierdził trener Radomiaka. „Początek meczu był bardzo fajny w naszym wykonaniu. Wysoki pressing, podejście. Między innymi z tego stworzyliśmy sobie sytuację, po której był rzut karny i bramka. Niepotrzebnie potem oddaliśmy pole rywalowi. Z tego być może niewiele wynikało, ale dobrze się broniliśmy. Brakowało mi natomiast utrzymania się przy piłce. Wyprowadzaliśmy też bardzo fajne kontry i szkoda, że żadnej z nich nie zamieniliśmy na zdobycz bramkową. W drugiej połowie dążyliśmy do strzelenia drugiej bramki, która uspokoiłaby mecz, bo 1:0 to jest wynik, który nie zamyka meczu. Były też słupki, były poprzeczki. Wisła miała kilka sytuacji bardzo dobrych, dopisało nam wtedy szczęście.” - zaznaczył Banasik.
Opiekun Radomiaka zwrócił się także do fanów swojej drużyny, którzy w piątkowy wieczór licznie przybyli do Krakowa, by wspierać swój zespół w walce o ligowe punkty. „Wygrywamy trzeci mecz na wyjeździe, piąty mecz z rzędu i jest niesamowita atmosfera. Wszyscy wiedzą, że jesteśmy beniaminkiem, nowicjuszem w tej Ekstraklasie, ale dobrze sobie w niej radzimy. Dziękuję zawodnikom oraz licznej grupie kibiców. Już od dawna słyszałem, że wybierają się na ten mecz. Cieszę się, że stworzyliśmy takie widowisko. Jeśli chodzi o zespół gospodarzy, to wydaje mi się, że zagrał dobry mecz, natomiast byliśmy lepsi o jedną bramkę i z tego powodu jesteśmy bardzo zadowoleni” - zakończył.
Adrián Guľa - Wisła Kraków
„Muszę przyznać, że z mojej perspektywy pierwsza połowa była bardzo słaba. Bez organizacji gry. Każdy szedł w swoją stronę, daliśmy też prezent przeciwnikowi w 6. minucie, który wykorzystał rzut karny. Z mojej strony karny był 50 na 50. Taki sam, jak w Gliwicach. W obu sytuacjach decyzja była podyktowana przeciwko Wiśle. Nie był to jednak moment, który przesądził o wyniku. Rozmawiamy o drużynie, charakterze, którego nie pokazaliśmy w pierwszej połowie. W drugiej już było z tym lepiej. Mieliśmy trzy, cztery sytuacje, ale jeśli z pięciu metrów nie trafiasz do pustej bramki, to trudno wygrać z przeciwnikiem, który jest w formie. Jestem zaskoczony postawą drużyny w pierwszej połowie” - zaczął opiekun Wiślaków.
Szkoleniowiec Białej Gwiazdy zwrócił uwagę na postawę swoich zawodników, którzy nie potrafili skutecznie postawić się zespołowi z Radomia. „To już kolejny mecz, po którym rozmawiamy o odpowiedzialności. Skupieniu na zasadach. Tracimy bramkę, ale każdy idzie w swoją stronę. To nie jest OK. Każdy walczy o siebie, ale to jest też walka o klub. Kibice dają nam wsparcie do końca, ale oni nie strzelą za nas bramki. Oni czekają, że będziemy walczyć. W drugiej połowie było pod tym względem lepiej, ale co jeszcze można zrobić, żeby strzelić z kilku metrów do pustej bramki?” - zaznaczył Adrián Guľa.