Trenerzy po meczu #ŚLĄWIS.
Piotr Tworek - Śląsk Wrocław
„To był trudny mecz w obliczu wszelkich sytuacji, które nas dotknęły w tym tygodniu. To spotkanie miało rożne fazy, mieliśmy okazje, by jeszcze w pierwszej połowie je zamknąć. Jednocześnie były też sytuacje, które mogły sprawić, że to rywal miał szansę prowadzić 2:0 czy 3:0. Dopisujemy kolejny punkt i walczymy o to, by Śląsk Wrocław w kolejnym sezonie nadal grał w Ekstraklasie” - rozpoczął trener Piotr Tworek. „Byliśmy przygotowani na tak prezentują się Wisłę w pierwszych fragmentach meczu. Drużyna trenera Brzęczka gra mocno i robiliśmy wszystko, by odeprzeć ich ataki. Straciliśmy bramkę już w 5. minucie i na tym się nie zakończyło, bo rywale mogli zdobyć kolejne, ale w 20. minucie ten mecz wrócił do takiego porządku, jaki sobie założyliśmy. U nas w zespole są większe aspiracje, ale szanujemy ten punkt” - zaczął trener Piotr Tworek.
Opiekun gospodarzy zapytany został o mentalne podejście swojego zespołu do poniedziałkowej potyczki. „Też się zastanawialiśmy na gorąco, czy dobrze weszliśmy w mecz pod kątem emocji, mentalnym. Myślę, że tak, bo była widoczna koncentracja. W szatni zauważyć można było pobudzenie i spokój, koncentrację i pewność siebie. Natomiast te 20 minut były trudne dla nas, ale trzeba oddać trenerowi Brzęczkowi, iż miał pomysł na ten mecz, bo dobrze nam „wiązał” wahadła. Chcieliśmy pressować rywala, ale mieliśmy dylematy. Po krótkich korektach i rozmowie w szatni wróciło to do tego, co zaplanowaliśmy sobie od początku” - kontynuował.
Jerzy Brzęczek - Wisła Kraków
„Przede wszystkim życzę wszystkim - na koniec świąt - zdrowia i spokoju. Wracamy do Krakowa z jednym punktem, ale patrząc na to spotkanie, w szczególności na pierwsze 25-30 minut, trzeba przyznać, że realizowaliśmy wszystko to, co sobie założyliśmy. Zdobyliśmy szybko bramkę, mieliśmy kolejne sytuacje do zdobycia gola, jednak zabrakło nam skuteczności” - zaczął opiekun Białej Gwiazdy. „Poczuliśmy się zbyt pewnie i w bardzo krótkim czasie sami napędziliśmy przeciwnika bardzo łatwymi stratami w środkowej strefie, a w końcówce straciliśmy gola na 1:1. W drugiej połowie znowu wróciliśmy do tej gry z pierwszych fragmentów pierwszej polowy. Mieliśmy swoje sytuacje, ale ta ostatnia ze strony Śląska mogła zakończyć się stratą bramki. Przed nami pięć kolejek. Walka będzie bardzo ciężka, ale także i interesująca” - zaznaczył trener Białej Gwiazdy.
Trener Brzęczek zaznaczył, że mimo niepowodzenia w misji zdobycia kompletu punktów, Wiślacy muszą szanować wyjazdowe oczko wywiezione z Wrocławia. „W drugiej połowie dążyliśmy do zdobycia bramki. Drużyna Ślaska Wrocław bardziej się wycofała, więc to jest taki moment, gdy nie masz dużo przestrzeni, ale musisz uważać na kontry przeciwnika. Mieliśmy swoje sytuacje, ale zbyt mało. Jesteśmy w takim - a nie innym - miejscu, ale w mojej opinii ta drużyna zrobiła duży postęp. Gdybyśmy zdobyli bramkę na 2:0, to bylibyśmy bliżej zwycięstwa. Wracamy do Krakowa z punktem, który szanujemy. Odrobiliśmy oczko, ale mamy jeszcze kilka ważnych spotkań” - powiedział trener Brzęczek. „Drużyna realizowała plan dobrze. Strzeliliśmy gola i mieliśmy inne sytuacje. Podszedłem około 30 minuty do trenerów i powiedziałem, że będziemy mieć problemy, bo było za dużo nonszalancji i arogancji. Poczuliśmy się za pewnie, a w piłce trzeba mieć cały czas pokorę. Widoczny był brak konsekwencji w naszych poczynaniach, zbyt często traciliśmy futbolówkę w środkowej strefie, a Śląsk to wykorzystał. Piłka to gra błędów. Wcześniej i Manu miał straty, i Marko. To byłoby absurdalne, by szukać jednego winnego. Straciliśmy gola przez naszą nonszalancje” - powiedział.
Od pierwszych minut na placu gry zameldował się Gio Tsitaishvili, który dobrze poczynił sobie z boku drugiej linii. „Pamiętamy go, jak jeszcze pracowaliśmy w reprezentacji. Zauważyliśmy go na zgrupowaniu w Turcji. Teraz nadarzyła się dla nas okazja, więc od razu zaczęliśmy działać. Jest to dobry i przebojowy drybler, ale potrzebne są także ostatnie podania. Jeśli ten element poprawi, to myślę, że gdy wróci do macierzystego klubu i tam będzie grał, to w przyszłości możemy o nim usłyszeć w kontekście wyższych lig” - dodał Brzęczek.
Piłkarska Polskę obiegła w poniedziałek bardzo smutna informacja - zmarł Stanisław Sękiewicz, który przywdziewał postać Wiślackiego Smoka. „Wiedzieliśmy o tym już przed meczem, otrzymałem wiadomość od Karoliny Biedrzyckiej. Na pewno jest to bardzo przykre, tym bardziej, że na ostatniej konferencji mówiliśmy o zbiórce dla Stasia, ale to pokazuje, jakie jest nasze życie. Musimy wyciągać z niego jak najwięcej, ale oczywiście składam najszczersze kondolencje dla najbliższych” - wyjawił trener Wisły.