Sprawozdanie z meczu Wiślaków.
Chociaż piłkarze Korony rozpoczęli dzisiejsze spotkanie, to Wiślacy jako pierwsi wpisali się na listę strzelców. I to już w 5. minucie! Goście stracili piłkę w środkowym sektorze boiska, a z akcją ruszyli zawodnicy Białej Gwiazdy - Michał Mak znalazł się w polu karnym, jednak jego indywidualna próba została udaremniona przez obrońców przyjezdnych, którzy wybili futbolówkę wprost pod nogi Sadloka. Obrońca Wisły płasko dośrodkował, jednak po raz kolejny defensywa gości wyszła obronną ręką. Wydawało się, że zagrożenie zostało oddalone - niestety dla Scyzoryków piłkę przejął Błaszczykowski, który zagrał do Niepsuja, a ten dośrodkował w szesnastkę przeciwnika. Tam czekał już Buksa, który trafił do siatki obok zdezorientowanego Kozioła. Drużyna trenera Smyły szybko próbowała doprowadzić do wyrównania, ale ofensywne akcje kielczan najczęściej kończyły się na głowach wiślackich defensorów. Swoje szanse mieli Forsell i Pucko, którzy starali się zaskoczyć Buchalika strzałami z dystansu.
Zdecydowanie bliżej szczęścia był Sadlok, którego uderzenie z trudem obronił golkiper Korony. W 24. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla kieleckiej drużyny, a do piłki ustawionej na 25. metrze podszedł Forsell - techniczny strzał Fina został sparowany przez bramkarza gospodarzy. Pierwsze 45 minut upłynęło pod znakiem wyraźnej przewagi Wisły. Krakowianie zdecydowanie częściej przebywali na połowie rywala, a niemal każda ofensywna akcja stanowiła zagrożenie dla linii obronnej świętokrzyskiej ekipy. Najbliżej zdobycia bramki przyjezdni byli w 37. minucie, gdy po błędzie Żukowa piłka spadła pod nogi Spychały, jednak dobrą interwencją popisał się Michał Buchalik.
Cios kapitana po przerwie
Drugą odsłonę starcia obie ekipy rozpoczęły dokładnie w takich samych składach, w jakich wyszły na boisko wraz z pierwszym gwizdkiem. Między 45. a 55. minutą o żaden z zespołów nie zagroził przeciwnej bramce, a główną postacią wspomnianego okresu był arbiter, który żółtymi kartkami upomniał aż dwóch Wiślaków. Po pierwszym kwadransie drugiej połowy przed okazją na podwyższenie prowadzenia swojej drużyny stanął Buksa, jednak tym razem dobrze ustawiony Kozioł nie dał się zaskoczyć. Niecałe 3 minuty później golkiper gości był już bez szans - do piłki ustawionej w okolicach narożnika pola karnego Błaszczykowski i technicznym uderzeniem umieścił futbolówkę w górnym rogu bramki kielczan.
Dokładnie 2 minuty po trafieniu pomocnika Wisły w analogicznej sytuacji znaleźli się zawodnicy Korony - sędzia podyktował rzut wolny z niebezpiecznej odległości, jednak i tym razem na posterunku był Buchalik, który znakomicie interweniował. Golkiper Białej Gwiazdy nie dał się zaskoczyć również po strzale Pučki, który oddał strzał prosto w środek bramki. Chociaż w drugiej części spotkania więcej groźnych sytuacji wypracowali goście, w 79. minucie to krakowianie byli bliscy trafienia. Po raz kolejny w polu karnym znalazł się Aleksander Buksa, jednak próbę nerwów wygrał Kozioł, a Wiślacy otrzymali kolejny rzut rożny. Przegrywający zawodnicy Korony nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy, czego efektem była druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Mateusza Spychały. Kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem swoją okazję miał Sadlok, który potężnie uderzył z dystansu -niestety piłka zatrzymała się na poprzeczce. W doliczonym czasie gry piłkarze Białej Gwiazdy jeszcze kilkukrotnie mogli podwyższyć prowadzenie, jednak już do końca spotkania wynik nie uległ zmianie.
Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0 (1:0)
1:0 Buksa 5’
2:0 Błaszczykowski 63’
Wisła Kraków: Buchalik - Sadlok, Janicki, Klemenz, Niepsuj - Basha, Żukow, Savicević (74’ Wasilewski) - Mak (65’ Tupta), Buksa (80’ Hołownia), Błaszczykowski
Korona Kielce: Kozioł - Szymusik, Kovačević, Iván Márquez, Spychała - Radin (75’ Kiełb), Forsell, Żubrowski - Pučko, Cecarić (67’ Papadopulos), Cebula (64’ Pačinda)
Żółte kartki: Niepsuj, Savicević, Basha – Radin, Żubrowski, Spychała, Kiełb
Czerwona kartka: Spychała
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)