Wiślacy w reprezentacji.
Od początku trwania spotkania widać było sporą przewagę polskiej reprezentacji, która tworzyła sobie o wiele więcej dogodnych szans na zdobycie gola. Efektem tego była bramka z 23. minuty meczu, kiedy to ówczesny piłkarz Gwardii Warszawa – Stanisław Hachorek – po raz pierwszy tamtego dnia pokonał izraelskiego bramkarza. Na kolejnego gola Biało-Czerwonych nie trzeba było czekać zbyt długo, bo zaledwie pięć minut. Tym razem, po asyście Liberdy, piłkę do siatki skierował Zbigniew Szarzyński. W kolejnych minutach Polacy w jeszcze większym stopniu przeważali na boisku, a Izraelczycy wyraźnie odstawali od naszych piłkarzy. Niewiele ponad pół godziny gry wystarczyło reprezentacji Polski, by strzelić trzy bramki. Autorem ostatniego trafienia przed zmianą stron był Jan Liberda. Wówczas w szeregach rywali pojawiła się spora motywacja, by strzelić chociażby honorowego gola, co zresztą udało się jeszcze przed przerwą. Yosef Goldstein w 38. minucie trafił do bramki i na tablicy zagościł wynik 3:1.
Druga połowa, kolejne bramki
W drugiej części meczu obraz gry niewiele różnił się od pierwszych 45 minut. Na kolejnego gola Polaków w tamtym spotkaniu trzeba było czekać aż do 58. minuty, kiedy to piłkarz Gwardii Warszawa, Krzysztof Baszkiewicz, zmusił bramkarza rywali do wyjęcia piłki z siatki po raz czwarty. Cztery minuty później zrobić to musiał ponownie, gdy Szarzyński zdobył swojego drugiego gola tego dnia, a piątego dla reprezentacji Polski. Mimo wyraźnej przewagi, jaką mieli podopieczni Kruga nie zaprzestawali oni w natarciu na bramkę rywala i chcieli zdobyć jak największą liczbę bramek. Ataki na bramkę przeciwnika zaprocentowały w 65. minucie, gdy Hachorek po raz kolejny pokonał izraelskiego bramkarza. Rywali Biało-Czerwonych stać było jeszcze na odrobienie jednej bramki, którą zdobył Nahum Stelmach. Polacy mimo straty gola ponownie ruszyli do odważnych ataków i po raz kolejny pokazali swoją wyraźną przewagę, czego dowodem była bramka Liberdy w końcowych fragmentach meczu. Ten gol był ostatnim trafieniem tamtego dnia. Polacy okazali się znacznie lepsi od Izraelczyków i ostatecznie zwyciężyli aż 7:2.
Prasowe podsumowania
„Zwycięstwo Polaków mogłoby być jeszcze wyższe cyfrowo, lecz napastnicy nie wykorzystali znacznej ilości dogodnych sytuacji podbramkowych. Jednej bramki nie uznał sędzia, dopatrując się pozycji spalonej. Były okresy, kiedy bramka Izraela była dosłownie oblegana i „bombardowana” – w ten sposób „Echo Krakowa” komentowało wygraną Biało-Czerwonych.
Dla dwóch piłkarzy krakowskiej Wisły mecz z Izraelem był debiutem w reprezentacji Polski. Szczególnie dobre opinie po tym spotkaniu zebrał Fryderyk Monica, którego grę „Echo Krakowa” opisywało w ten sposób: „W meczu z Izraelem zawiodły najsilniejsze dotychczas formacje polskiej reprezentacji: obrona i pomoc. Jedynym jaśniejszym punktem w obronie był debiutant — Monica z krakowskiej Wisły.”
Fryderyk Monica łącznie wystąpił w trzynastu meczach reprezentacji Polski. Brał udział m.in. w meczach eliminacji do Igrzysk Olimpijskich w 1960 roku. Z kolei Adam Michel zagrał dla Biało-Czerwonych w trzech meczach. Oprócz tego wziął udział w jednym spotkaniu nieoficjalnym, podczas którego przeciwnikiem Polaków była reprezentacja RFN.