Sprawozdanie z meczu Wiślaków w Kielcach.
Przerwa reprezentacyjna nie przyniosła rewolucji w składzie Białej Gwiazdy. Szkoleniowiec krakowian zdecydował się na jedną zmianę w wyjściowej jedenastce, tym razem od pierwszych minut posłał do boju Chucę w miejsce Jeana Carlosa da Silvę Rocha. W Kielcach zabrakło także kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego, którego zastąpił Rafał Boguski.
Gospodarze sobotniej potyczki ruszyli do przodu od pierwszego gwizdka sędziego, jednak na nic zdały się ich ochocze ataki. Piłka szybowała albo nad bramką, albo pewnie łapał ją Buchalik asekurowany przez szczelną defensywę. Koroniarze mogli pokusić się także o trafienie ze stałych fragmentów gry. Po jednym z nich w 17. minucie bliski szczęścia był Kovacević, który próbował zamienić rzut wolny na bramkę, ale lecącą niemalże w okienko futbolówkę zdołał wybić golkiper ze stolicy Małopolski.
Kolejna faza gry ukazała naprzemienne ataki obu stron, dodatkowo gra uległa wyraźnemu zaostrzeniu. 19. minuta zapewniła groźną akcję Wisły - lewą stroną popędził w stronę bramki Wojtkowski, decydując się na strzał z ostrego kąta. Pewną asekuracją wykazał się jednak Kozioł, który końcówkami palców wybronił uderzenie pomocnika Białej Gwiazdy. Złocisto-Krwiści nie pozostało dłużni, bowiem najpierw na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Pacinda, a później po kombinacyjnym zagraniu krakowian golkipera spod Wawelu próbował zaskoczyć Jukić.
Swoich sił wciąż próbował Wojtkowski, który szarżował lewa flanką boiska i aktywizował kolegów z drużyny. Ciężar gry wziął również na siebie Brożek - napastnik Wisły w jednej z akcji niczym profesor uruchomił Niepsuja, ten z kolei wypatrzył dobrze ustawionego Maka. „Maczek” nie zawahał się przy strzale i niewiele brakło, a wpakowałby piłkę do siatki. Na posterunku był jednak Kozioł, który przeniósł ją nad poprzeczką.
Od 32. minuty Biała Gwiazda musiała radzić sobie bez jednego zawodnika. Sędzia wyrzucił z boiska Boguskiego, który popędził za osamotnionym Cebulą biegnącym w stronę wiślackiej bramki. Zdaniem arbitra kapitan krakowian nieprzepisowo zatrzymał rywala, za co obejrzał czerwoną kartkę. Mimo tego podopieczni trenera Stolarczyka nie zamierzali się poddawać, czego efektem był szybko wywalczony rzut karny. W 37. minucie Spychała faulował w polu karnym rozpędzonego Maka, a sędzia wskazał na wapno. Rzut karny z zimną krwią wykorzystał nie nikt inny, jak Paweł Brożek, który ze stoickim spokojem posłał piłkę w prawy róg bramki.
Jeszcze przed przerwą emocji nie brakowało. Z kontrą za sprawą podania Maka do Brożka ruszyli krakowianie, którzy mogli pokusić się o podwyższenie rezultatu. Intencje napastnika wyczuł jednak rywal i zostawiając nogę zablokował podanie. Z kolei Koroniarze zdecydowali się na uderzenie z dystansu, ale dobrze ustawiony był Wojtkowski, który nie pozwolił Radinowi na oddanie celnego strzału.
Dobre wejście
W przerwie trener Stolarczyk dokonał jednej korekty. Na murawę wybiegł Basha w miejsce Chuki. początek drugiej odsłony meczu wyglądał niemalże tak samo, jak przed przerwą. Z tą jednak różnicą, że tym razem Złocisto-Krwiście dopięli swego i pokonali Buchalika. Na listę strzelców wpisał się Pacinda, który już wcześniej kąsał Wiślaków.
Rozochoceni i grający w przewadze gospodarze nie zamierzali poprzestać na jednym trafieniu, lecz ich zapędy skutecznie ukrócali zawodnicy z Krakowa. Wraz z upływem czasu coraz częściej do głosu dochodziła Biała Gwiazda, ale wciąż stroną dominującą byli Koroniarze. W 54. minucie krakowska ekipa stanęła przed szansą, ale po dobrze rozegranym rzucie wolnym piłkę wyłapał Kozioł. Nie inaczej było po kornerze, gdy futbolówka trafiła do Bashy, ten po przyjęciu jej, oddał niezwłocznie strzał, jednak nad poprzeczką.
Im mniej minut do końca spotkania wskazywał zegar, tym więcej przewinień musiał odgwizdywać arbiter. Nieczysta gra utrudniała składne związywanie akcji, a piłkarze obu drużyn coraz częściej stawiali kontrataki. Te przynosiły oczekiwane zagrożenie, lecz częściej do interwencji zmuszona była defensywa Wisły.
W ostatnich 15 minutach spotkania Złocisto-Krwiści robili wszystko, aby wykorzystać liczebną przewagę, dwojąc i trojąc w obrębie szesnastki krakowian. Szalę na korzyść Korony starał się przechylić chociażby Marquez czy Djuranović, który obił wiślacki słupek, ale futbolówka nie chciała zatrzepotać w siatce. W ostatnich sekundach meczu, po wzmożonych atakach Korony, Marquez mógł dać swojemu zespołowi upragnione trzy punkty, ale obił jedynie spojenie słupka z poprzeczką.
Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1 (0:1)
0:1 Brożek 38’ (k.)
1:1 Pacinda 47’
Korona Kielce: Kozioł - Spychała, Kovacević, Marquz - Gardawski, Gnjatić (84’ Pierzchała), Radin, Cebula (76’ Pućko) - Pacinda, Jukić, Papadopulos (71’ Djuranović)
Wisła Kraków: Buchalik – Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok – Boguski, Savićević, Chuca (46’ Basha) - Wojtkowski, Mak (81’ da Silva Rocha), Brożek (89’ Zdybowicz)
Żółta kartka: Jukić, Gnjatić, Gardawski (Korona), Niepsuj, Wojtkowski (Wisła)
Czerwona kartka: Boguski (Wisła)
Sędziował: Paweł Gil