Sprawozdanie z meczu młodych Wiślaków.
Początek spotkania wyglądał znacznie lepiej w wykonaniu piłkarzy Białej Gwiazdy, którzy wraz ze startem zmagań zaczęli budować swoją przewagę, dążąc do przejęcia kontroli nad przebiegiem gry. Zespół z Częstochowy zaś musiał szybko i sprawnie organizować się na własnej połowie, a także aktywnie pracować w defensywie, by ustrzec się przed konsekwencjami ataków wyprowadzanych przez gospodarzy. Już w 9. minucie dobrą okazję na trafienie dla Wisły wykorzystać chciał Karol Sałamaj, lecz oddany przez niego strzał okazał się nieprecyzyjny, a piłka w rezultacie odbiła się od bramkarza drużyny przyjezdnej. Przełomowy moment nastąpił w 18. minucie, kiedy to, w efekcie błędu popełnionego przez Wiślaków, zawodnicy Rakowa przechwycili futbolówkę, a jeden z nich umieścił ją w siatce, czym otworzył wynik pojedynku. Zmotywowani objętym prowadzeniem, gracze z Częstochowy coraz śmielej poczynali sobie z rywalami, co poskutkowało kolejnymi dwoma mocnymi uderzeniami, jednak w obu przypadkach Arkadiusz Krzyżanowski był na posterunku. Groźnych akcji po stronie gospodarzy również nie brakowało, a w jednej z nich na 5. minut przed przerwą Marcin Bartoń skierował piłkę w stronę bramki Rakowa, lecz po tym strzale trafiła ona wprost w ręce golkipera przeciwników.
Po przerwie bez goli
W drugiej połowie Wiślacy powrócili do realizacji założeń i ponownie przejęli stery, utrzymując przewagę w posiadaniu piłki. Na pierwsze dogodne sytuacje po ich stronie nie trzeba było długo czekać, gdyż już kilka minut po rozpoczęciu tej części meczu Karol Sałamaj zagrał futbolówkę do Mateusza Stanka, a ten niefortunnie posłał ją obok słupka. Później groźnym uderzeniem z dystansu postraszyć gości próbował jeszcze Jakub Złoch, jednak tym razem również zabrakło skuteczności. Z biegiem czasu gospodarze z większym wysiłkiem przedzierali się w pole karne rywali, próbując przechytrzyć defensywę zespołu z Częstochowy oraz wykorzystać nadarzające się okazje do kolejnych ataków na bramkę strzeżoną przez golkipera Rakowa. Swoje szanse na celne trafienie mieli m.in. Michał Głogowski oraz Jakub Krzyżanowski, ale ostatecznie im także nie udało się doprowadzić do remisu. Czerwono-niebiescy wprawdzie stawiali zdecydowany opór, ale sami, poza kilkoma sytuacjami podbramkowymi, nie mieli sprzyjających warunków na powiększenie ilości strzelonych goli. W końcowych minutach spotkania Wiślacy jeszcze mocniej ruszyli do ataku, pressując przeciwników, ale finalnie, pomimo wielu prób podejmowanych przez graczy z Reymonta, to drużyna ze Śląska opuszczała murawę w dobrych nastrojach, wygrywając ten pojedynek 1:0.
„Do momentu straconej bramki całkiem nieźle realizowaliśmy plan na ten mecz. Stworzyliśmy sobie kilka dobrych sytuacji w polu karnym, oddaliśmy celne strzały, więc powinniśmy zdobyć przynajmniej jednego gola. Niestety rywale umiejętnie wykorzystali nasz błąd. Zawodnik wygrał pojedynek na boku, wszedł w nasze pole karne, dograł piłkę i zdobyli bramkę. W drugiej połowie chcieliśmy zmienić styl gry, żeby nie atakować już pleców Rakowa. Byliśmy nastawieni na grę pomiędzy linie, ewentualnie bokami, by po wygranym pojedynku jeden na jeden przedzierać się w szesnastkę przeciwnika. W rzeczywistości nie do końca realizowaliśmy założenia. Wykonywaliśmy długie podania, posyłając je w pole karne, co nie miało sensu i mówiliśmy sobie o tym w przerwie. Bramkarz Rakowa bez problemu wychodził do piłek, bronił je, a ich środkowi obrońcy radzili sobie bardzo dobrze, więc to nie miało sensu. Po naszej stronie wykonanie stałych fragmentów było fatalne, nie sprawialiśmy tym żadnego zagrożenia, więc to jedna z rzeczy, które musimy dopracować. Gracze Rakowa w drugiej połowie bardzo dojrzale grali na czas, wybijali piłki, bardzo nisko się bronili. Cała drużyna ustawiała się przed szesnastką, przez co ciężko było nam się przebić w pole karne. Szczerze mówiąc, liczyłem na indywidualne umiejętności zawodników, miałem nadzieję, że któryś z nich zrobi przewagę, wygra pojedynek, dogra i strzelimy pierwszą bramkę, a potem pójdziemy za ciosem, natomiast tego nie zrobiliśmy. Duże brawa dla przeciwników, mieli niewiele sytuacji w całym meczu, a jedną wykorzystali, grali konsekwentnie, więc wygrywają ten mecz. My musimy przełknąć gorycz porażki i wracamy w poniedziałek do pracy, by przygotowywać się do kolejnych trudnych spotkań. Mam nadzieję, że ta przegrana okaże się doświadczeniem, które zaprocentuje w przyszłych meczach” - podsumował trener zespołu Wisły Kraków U-19, Adrian Filipek.
Wisła Kraków U-19 - Raków Częstochowa U-19 0:1 (0:1)
Wisła Kraków (skład wyjściowy): Arkadiusz Krzyżanowski - Marcin Górkiewicz, Jakub Krzyżanowski, Kacper Skrobański, Jakub Złoch, Kacper Przybyłko, Karol Sałamaj, Mariusz Kutwa (C), Marcin Bartoń, Mateusz Stanek, Piotr Starzyński
Ławka rezerwowych: Jakub Stępak, Kuba Wiśniewski, Wojciech Urbański, Yehor Khromykh, Dominik Sarga, Michał Głogowski, Adam Klimczyk