Sprawozdanie z meczu CLJ U-19.
Zawodnicy z Wrocławia od początku pojedynku prezentowali się lepiej, mocno naciskając na graczy Białej Gwiazdy oraz utrzymując przewagę w posiadaniu piłki. Gospodarze wyraźnie dominowali nad Wiślakami, konsekwentnie podchodząc pod bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Krzyżanowskiego, natomiast drużyna przyjezdna przez pierwszy kwadrans tej odsłony meczu nie była w stanie wypracować sobie dogodnej sytuacji w polu karnym przeciwników. Podopieczni trenera Adriana Filipka pozostawali zepchnięci na własną połowę, a ich defensywa wystawiona była na kolejne ataki wyprowadzane przez Wojskowych. Na otwarcie wyniku meczu nie trzeba było długo czekać, gdyż już w 12. minucie futbolówka zatrzepotała w siatce krakowian, dzięki czemu wrocławianie mogli cieszyć się z prowadzenia. Z biegiem czasu Wiślacy wprawdzie wykazywali się większą pewnością siebie w rozgrywaniu akcji, jednak ostatecznie nie zdołali skutecznie odpowiedzieć na gola zdobytego przez gospodarzy, którzy siedem minut przed przerwą ponownie odnaleźli drogę do bramki Wisły, podwyższając wynik na 2:0.
Przebudzenie Wisły
Wiślacy rozpoczęli drugą odsłonę meczu z zupełnie innym nastawieniem i po przerwie to oni wiedli prym, z kolei wrocławianie zmuszeni byli grać według reguł dyktowanych przez Białą Gwiazdę. Goście zaczęli przejmować kontrolę nad przebiegiem spotkania, szybko zgarniali piłkę i wymieniali ją między sobą, utrudniając rywalom realizację założeń. Poza kilkoma kontratakami Wojskowi nie mieli zbyt wielu okazji do zagrożenia bramkarza z Krakowa, natomiast zawodnicy Wisły bez większych problemów tworzyli składne akcje, atakując obronę Śląska. Już w 47. minucie futbolówkę przechwycił Marcin Bartoń, następnie zagrał do Mateusza Stanka, lecz ten niedokładnie uderzył. Wspomniana dwójka oraz ich koledzy jeszcze wielokrotnie sprawiali kłopot zdezorientowanym zawodnikom z Wrocławia, jednak wszystkie próby były niecelne. Dopiero na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry skutecznością popisał się Dawid Gruszecki, dzięki czemu zespół z Krakowa mógł cieszyć się z upragnionego pierwszego gola. W końcowej części pojedynku obie drużyny dążyły do kolejnych trafień, ale wynik nie uległ już zmianie, skutkiem czego sobotnia potyczka zakończyła się zwycięstwem gospodarzy 2:1.
„W pierwszych piętnastu minutach nasza gra była fatalna. Pozwalaliśmy graczom Śląska na wszystko, a oni potrafili to wykorzystać. Później było trochę lepiej, mieliśmy nawet niezły moment, ale przez błąd ostatecznie straciliśmy drugą bramkę. Przed przerwą mecz się trochę wyrównał, a my stworzyliśmy sobie kilka dobrych sytuacji, jednak zabrakło dobrego wykończenia. W szatni trochę wstrząsnęliśmy zawodnikami, co było im potrzebne, bo ewidentnie podziałało to na naszą korzyść, ponieważ w drugiej połowie oglądaliśmy drużynę, za którą nie trzeba się wstydzić. Dobrze rozpoczęliśmy, budowaliśmy składne akcje, strzeliliśmy bramkę, a piłkarze Śląska mieli niewiele do powiedzenia. Gospodarze wprawdzie wyszli z kilkoma kontrami, ale był to skutek tego, że my postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Z drugiej odsłony meczu jestem więc zadowolony, natomiast w pierwszej było mi po prostu wstyd” - skomentował trener zespołu Wisły Kraków U-19, Adrian Filipek.
Śląsk Wrocław U-19 - Wisła Kraków U-19 2:1 (2:0)
bramka dla Wisły: Dawid Gruszecki 80’
Wisła Kraków U-19 (skład wyjściowy): Arkadiusz Krzyżanowski - Karol Sałamaj, Kuba Wiśniewski, Adam Klimczyk, Jakub Złoch, Wojciech Urbański, Michał Głogowski, Marcin Bartoń, Mateusz Stanek, Feliks Grzybowski, Mariusz Kutwa (C)
Ławka rezerwowych: Jakub Stępak, Radosław Skała, Bartłomiej Sowa, Yehor Khromykh, Jakub Madej, Dawid Gruszecki, Dominik Sarga