Sprawozdanie z meczu CLJ U-19.
Początek spotkania ułożył się lepiej dla zawodników drużyny przyjezdnej, którzy od pierwszych chwil starali się zdominować Wiślaków oraz narzucić własny styl gry. Już w 7. minucie goście wypracowali sobie pierwszą groźną sytuację, jednak Jakub Stępak zdołał uchronić swoją drużynę przed stratą bramki. Kolejna interwencja golkipera Białej Gwiazdy była potrzebna dokładnie siedem minut później, kiedy to jeden z zawodników gości chciał zrobić użytek ze stałego fragmentu gry, ale tym razem bramkarz również wykazał się refleksem. Z biegiem czasu mecz stawał się wyrównany i obie drużyny wykazywały się dobrą dyspozycją, cierpliwie rozgrywając piłkę oraz przedzierając się na połowę przeciwników. Wreszcie w 21. minucie Wiślacy wyszli z groźnym atakiem, w wyniku którego Feliks Grzybowski posłał futbolówkę do Mateusza Stanka, ale ten uderzył niecelnie. Po chwili Grzybowski ponownie zameldował się przy piłce, lecz tym razem znalazła ona swoje miejsce w rękawicach golkipera z Gdańska. Po wielu nieudanych próbach podnoszonych zarówno przez Wisłę, jak i zespół z Pomorza Jakub Krzyżanowski w 30. minucie podszedł do rzutu wolnego i już kilka sekund później pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce, otwierając tym samym wynik meczu. W ostatnim kwadransie pojedynku obie strony dążyły jeszcze do sforsowania defensywy drużyny przeciwnej, jednak wyprowadzane akcje nie dały rezultatu w postaci celnych trafień, więc to gospodarze schodzili na przerwę, prowadząc 1:0.
Po zmianie stron goście od razu ruszyli do ataku, by odgryźć się graczom z Reymonta. Biało-Zieloni konsekwentnie utrzymywali się przy piłce, wymieniając ją pod bramką Wiślaków, jednak początkowo nie przynosiło to konkretów. Podobnie, jak w pierwszej części spotkania mecz zaczął się wyrównywać, a obie strony zacięcie walczyły o przechylenie szali przewagi na własną stronę. Wreszcie to zawodnicy z Krakowa wzięli sprawy we własne ręce, próbując wywrzeć presję na rywalach, skutkiem czego długimi fragmentami nie opuszczali pola karnego przeciwników, starając się pokonać golkipera z Gdańska. Finalnie jednak to goście popisali się skutecznością, zdobywając gola wyrównującego w 77. minucie. Podopiecznym trenera Filipka nie udało się już skutecznie odpowiedzieć na działania podejmowane przez gdańszczan i w efekcie oba zespoły podzieliły się punktami, remisując 1:1
„Po długo utrzymującym się prowadzeniu z naszej strony remisujemy z zespołem Lechii Gdańsk, ale odczuwamy duży niedosyt, ponieważ mieliśmy wiele okazji do tego, by ten mecz wygrać. Rywale również stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, z czego tylko jedną wykorzystali. Prawdę mówiąc my nie prezentowaliśmy się wybitnie dobrze, wkradło się trochę nerwowości w naszą grę, pojawiły się pewne niezrozumiałe decyzje czy wybory. Pomimo tego mieliśmy kilka świetnych okazji, jednak nie potrafiliśmy zrobić z nich użytku. Nie jestem z tego zadowolony, ale myślę, że to jest dobra lekcja dla zawodników. Jestem ciekawy, w jaki sposób chłopcy zareagują na to, co się wydarzyło i jednocześnie mam nadzieję, że na treningach będą zmobilizowani do ciężkiej pracy, pokazując chęć walki o zwycięstwa oraz miejsce w pierwszym składzie w kolejnych spotkaniach” - podsumował trener Adrian Filipek.
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)
1:0 Krzyżanowski 30’
1:1 Mielnik 77’
Wisła Kraków (skład wyjściowy): Stępak - Sałamaj, Krzyżanowski, Przybyłko, Złoch, - Sowa, Kutwa, Głogowski, Bartoń - Stanek, Grzybowski
Grali też: Urbański, Tokarczyk, Gruszecki, Sarga, Klimczyk.
Lechia Gdańsk: Mikułko - Brzęk, Rachwał (83 Suchcicki), Nikadon (73 Klessa), Jakuć - Sołkiewicz (63 Wójcik), Juszczak (46 Adamik) - Płotka (46 Mielnik), Tonder, Kharyton (46 Borkowski) - Okoniewski