Wspominamy spotkanie z Miedziowymi.
W 14. serii gier Ekstraklasy w sezonie 2010/2011 Biała Gwiazda podejmowała drużynę Zagłębia Lubin. Walczący o mistrzowski tytuł Wiślacy w spotkaniu z Miedziowymi chcieli powiększyć swój dorobek punktowy i godnie pożegnać ligowe granie przy R22 w 2010 roku.
Podopieczni trenera Roberta Maaskanta już od pierwszych minut przeszli do zdecydowanych ataków, czym zmusili gości z Dolnego Śląska do wycofania się w głąb własnej połowy. Biała Gwiazda dłużej utrzymywała się przy piłce i poszukiwała sposobu na przetransportowanie jej w okolice bramki lubinian. W poczynaniach gospodarzy brakowało jednak płynności i przyspieszenia gry, przez ich akcje bez większych problemów były rozbijane przez defensywę gości. Mimo to krakowianie potrafili stworzyć sobie dogodną sytuację, a przed szansą na zdobycie otwierającego trafienia stanął Paweł Brożek, jednak napastnik Wisły nie zdołał opanować futbolówki pod bramką strzeżoną przez Bojana Isailovicia. Golkiper Zagłębia jeszcze przed przerwą zmuszony był zaprezentować swój bramkarski kunszt, kiedy to popisał się skuteczną interwencją po strzale z dystansu Łukasza Garguły, który tuż przed zejściem do szatni ponownie postraszył obrońców Miedziowym, ale uderzył tuż obok słupka.
Trafienie warte trzech punktów
Po przerwie niewiele się zmieniło, bowiem przewaga nadal była po stronie Wisły, która robiła wszystko, by udokumentować swą dominację nad przeciwnikiem. Nie przychodziło to jednak łatwo, gdyż jakakolwiek próba ataku ze strony graczy pod Wawelu nie niosła za sobą konkretów pod bramką strzeżoną przez Isailovicia. Trener Maaskant poszukiwał recepty ożywienie gry swojego zespołu i w 61. minucie postanowił wprowadzić Macieja Żurawskiego, który zastąpił na placu gry Patryka Małeckiego. Obecność na boisku „Żurawia” nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów, a gospodarze nadal nie byli w stanie przełamać strzeleckiego impasu. Biała Gwiazda nie złożyła jednak broni i do końca ambitnie nacierała na bramkę lubinian. I kiedy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, to dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Andraž Kirm wprowadził zgromadzonych kibiców w stan czystej euforii. Słoweniec dopadł do piłki po niecelnym wybiciu Csaby Horvátha, a następnie idealnie przymierzył i wpakował piłkę, zapewniając Białej Gwieździe niezwykle cenne zwycięstwo.
Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)
1:0 Kirm 88’
Wisła Kraków: Pawełek - Cikos, Chavez, Bunoza, Paljić - Małecki (61’ Żurawski), Sobolewski, Garguła (73’ Boukhari), Jirsák (82’ Wilk), Kirm - Paweł Brożek
Zagłębie Lubin: Isailović - Rymaniak, Horváth, Reina, Kocot - Bartczak, Hanzel (90+1’ Osmanagić), Dąbrowski - Pawłowski, Traore (78’ Kędziora), Plizga