TS Wisła Kraków SA

Był taki mecz: Wisła - Legia 1:0 (28.10.2007)

3 lata temu | 25.08.2021, 12:28
Był taki mecz: Wisła - Legia 1:0 (28.10.2007)

Wspomnienie meczu z Legią.

Spotkanie 12. serii gier Orange Ekstraklasy sezonu 2007/2008 nie bez powodu określane było mianem hitu jesieni. Rozpędzona Wisła podejmowała przy Reymonta głównego konkurenta w walce o mistrzowski tytuł - warszawską Legię. Podopieczni trenera Macieja Skorży w starciu ze stołeczną ekipą upatrywali szansy na poprawę swojego dorobku punktowego i powiększenie przewagi nad Wojskowymi do ośmiu oczek, co na tym etapie rozgrywek mogło okazać się kluczowe w kwestii końcowych rozstrzygnięć.

Niezawodny „Zieniu”

Atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta odczuwalna była na długo przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Na trybunach zasiadł komplet 20 tysięcy widzów, którzy z niecierpliwością wyczekiwali na godzinę 19.30. Właśnie wtedy piłkarze obu zespołów zameldowali się na murawie, a  sędzia Robert Małek dał sygnał do rozpoczęcia rywalizacji. Zarówno gospodarze, jak i goście ostrożnie i z wielką rozwagą przystąpili do potyczki, badając siebie nawzajem. Jako pierwsi mocniej nacisnęli krakowianie, a sygnał do ataku w 10. minucie dał Kamil Kosowski. Skrzydłowy huknął z dalszej odległości, jednak nie zdołał zaskoczyć Jána Muchy, który popisał się skuteczną interwencją. Dziewięć minut później Słowacki golkiper nie miał jednak już nic do powiedzenia. Piłka wybita przez Clébera trafiła pod nogi Pawła Brożka, który umiejętnie poradził sobie z Dicksonem Choto i wystawił futbolówkę nadbiegającemu Markowi Zieńczukowi, a ten nie wahał się ani chwili i uderzył tuż przy dalszym słupku. Wisła objęła prowadzenie, kibice oszaleli z radości, a „Zieniu” po raz kolejny potwierdził swoją imponującą formę strzelecką.

Biała Gwiazda zaczęła grać spokojniej, dłużej utrzymywała się przy piłce i wymieniała serię podań, starając się poszukać kolejnych sytuacji strzeleckich. Legioniści zachowywali jednak czujność i sami próbowali sforsować wiślacką defensywę, ale ich próby nie niosły ze sobą jakiegokolwiek zagrożenia.

Przewaga utrzymana

Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy robili wszystko, by powiększyć swoją przewagę. Podopieczni trenera Skorży zawiązywali składne i efektowne akcje, lecz nie potrafili ich skutecznie sfinalizować. Swoje szanse mieli chociażby Rafał Boguski i Paweł Brożek, ale żaden z nich nie znalazł sposobu na pokonanie Muchy. Nieporadność ofensywną Wiślaków starali się wykorzystać Wojskowi, którzy w końcówce spotkania postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli z natarciem w kierunku bramki strzeżonej przez Mariusza Pawełka. Golkiper Wisły wykazał się refleksem między innymi po groźnym strzale Édsona, wybijając piłkę na poprzeczkę, a w efekcie poza linię końcową. Chwilę później warszawianie wypracowali sobie najlepszą z dotychczasowych okazji, a piłkę meczową na nodze miał stojący pięć metrów przed bramką Piotr Giza, który jednak nieczysto trafił w piłkę, a ta wylądowała na trybunach. Ostatecznie krakowianie dowieźli skromne zwycięstwo, którym zapewnili sobie tytuł mistrza jesieni, a w końcowym rozrachunku miano najlepszej drużyny w kraju.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 Zieńczuk 19’

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Dudka, Cléber, Zieńczuk (90’ Jirsák) - Kosowski (87’ Małecki), Sobolewski, Cantoro, Piotr Brożek - Paweł Brożek, Boguski (60’ Jean Paulista)

Legia Warszawa: Mucha - Szala, Choto, Astiz, Kiełbowicz - Radović (75’ Smoliński), Ekwueme (62’ Grzelak), Roger, Giza, Édson - Chinyama (84’ Burkhardt)

Udostępnij
 
8414208