1999 rok można określić jako początek pięknego okresu w historii Białej Gwiazdy, jednakże sezon 1999/2000 nie był jeszcze - jak później się okazało - szczytem możliwości zawodników z Reymonta. W 11. kolejce Wiśle Kraków przyszło zmierzyć się łodzianami
Dwa sezony po tym, jak osiągnęli historyczne osiągnięcie, jakim było Mistrzostwo Polski, znaleźli się w nie lada kryzysie formy. Wisła Kraków nie potrafiła znaleźć stałej formy po tym, jak po 5 zwycięstwach przyszły 2 porażki oraz 3 remisy. W starciu z Rycerzami Wiosny trener Jerzy Kowalik wystawił na boisko mocny skład, okraszony legendarnymi nazwiskami Tomasza Frankowskiego, Macieja Żurawskiego czy też Kazimierza Moskala.
Mecz był wyrównany, a obie drużyny nie zamierzały odpuszczać w walce o zwycięstwo. ŁKS kilkukrotnie bliski był zdobycia bramki, ale zabrakło im skutecznego wykończenia. W końcu stało się i to Wisła rzutem na taśmę w 43. minucie zdobyła gola po strzale Ryszarda Czerwca.
Druga połowa, pomimo szans gości, nie przyniosła rywalom żadnego gola. Sam szkoleniowiec Białej Gwiazdy zdradził, że pomimo kontuzji kilku kluczowych graczy cieszy się z korzystnego wyniku. Jak się później okazało dalsze wyniki nie pozwoliły na wygranie ligi, a jedynie na zajęcie drugiego miejsca, ale bez wątpienia była to niesamowicie cenna lekcja dla drużyny z Reymonta, która już w następnym sezonie stanęła na najwyższym stopniu podium.