TS Wisła Kraków SA

Był taki mecz… Wiślacka podróż do Rzymu

2 tygodnie temu | 29.08.2024, 10:01
Był taki mecz… Wiślacka podróż do Rzymu

Kontynuując serię „Był taki mecz…” wspominamy spotkanie Wisły Kraków w ramach 1/8 finału Pucharu UEFA. Był wówczas 2003 rok, a krakowianie udali się w podróż aż do Rzymu, gdzie na ikonicznym Stadio Olimpico rozegrali swój mecz z Lazio.

Wiślacy w pełni zasłużenie, jednak wciąż sensacyjnie, wyrzucili z rozgrywek FC Schalke 04. Teraz zadanie wydawało się jeszcze trudniejsze, ponieważ o dalszą grę w europejskich pucharach mieli oni powalczyć z prowadzonym przez młodego Roberto Manciniego włoskim Lazio. Do Wiecznego Miasta udała się niezwykle liczna grupa polskich sympatyków, którzy zebrani na audiencji na placu świętego Piotra mogli usłyszeć z ust urzędującego w Watykanie Jana Pawła II słowa: „Do tej pory wiedziałem, że Wisła płynie z Krakowa do Gdańska. Teraz wiem już na pewno, że Wisła płynie z Krakowa do Rzymu. Życzę powodzenia w jutrzejszym meczu”.

Czas do pierwszego gwizdka upłynął w mgnieniu oka i już wkrótce kibice oraz dziennikarze mieli otrzymać odpowiedzi na wszystkie przedmeczowe pytania. Szkoleniowiec gospodarzy dokonał drobnych rotacji względem wyjściowego składu, jaki wystąpił w ligowym starciu z AC Milanem. Nie oznaczało to jednak, że Mancini do dwumeczu z Wisłą podchodził w pobłażliwy sposób - jakość kadrowa jego drużyny pozwalała mu wystawić praktycznie dwa równorzędne zestawienia. W pierwszych minutach wydawało się, że zespołowi Białej Gwiazdy brakuje nieco odwagi i przekonania w swoich poczynaniach. Piłkarze trenera Henryka Kasperczaka częściej znajdowali się przy futbolówce, nie potrafiąc jednak zdecydować się na swoje firmowe szybkie ataki. Lazio pokazało natomiast swoje doświadczenie, skrupulatnie wypunktowując błędy ekipy z Krakowa. Nigeryjczyk Uche zbyt długo zwlekał ze swoim rozegraniem, przez co Włosi odzyskali posiadanie i wywalczyli rzut rożny, po którym w 22. minucie Nikola Lazetić otworzył wynik spotkania.

Krakowianie musieli szybko się obudzić, jeśli nie chcieli, by rywalizacja na Stadio Olimpico wymknęła im się z rąk jeszcze przed zmianą stron. Biancocelesti bliscy byli kolejnych goli, ale nie potrafili zamienić swoich sytuacji w trafienia do siatki. Ostrzeżenia te okazały się natomiast wystarczające, aby jeszcze w pierwszej połowie zasiadający na trybunach kibice zobaczyli prawdziwy przebłysk w wykonaniu gości. W 39. minucie Wiślacy popisali się akcją jak marzenie - prostopadłe podanie idealnie wymierzył Marcin Kuźba, a przyjmujący piłkę Kalu Uche posadził defensywę rywali na murawie i dał naszej drużynie cenne wyrównanie! Pomocnik zrehabilitował się za udział przy straconej bramce i od tej chwili to Wisła Kraków prowadziła grę.

Tym razem jednak to zespół spod Wawelu nie był w stanie pójść za przysłowiowym ciosem i wykorzystać momentu przewagi. Na domiar złego w 44. minucie - w wydawać by się mogło niegroźnej sytuacji - pechowo w polu karnym interweniował Mariusz Jop, kierując futbolówkę do własnej bramki. Jeden z naszych obecnych trenerów podjął nieudaną próbę wybicia dośrodkowania Chiesy, przez co zawodnicy w czerwonych koszulkach schodzili do szatni z golem straty. Ostatnie kilka minut pierwszej połowy mimo wszystko mogło napawać przyjezdnych optymizmem, przez co z zaciekawieniem wyczekiwano kontynuacji boiskowych wydarzeń.

Druga połowa

Można nawet powiedzieć, że po przerwie gracze trenera Kasperczaka przekroczyli postawione im oczekiwania. Ekipa z Krakowa wróciła do gry z bojowym nastawieniem, a na murawie rozpoczęła się prawdziwa walka. Na efekty nie trzeba było zbyt długo czekać. W 50. minucie Maciej Żurawski dobrze popracował w odbiorze i wystawił piłkę niekrytemu Kuźbie. Luca Marchegiani mógł ratować się już tylko faulem, przez co arbiter zdecydowanym ruchem wskazał na rzut karny. Do strzału podszedł ten, który zapoczątkował całe zamieszanie i już po raz drugi na tablicy wyświetlał się remis. Gol Żurawskiego i jest 2:2!
Ewidentnie odmieniona w szatni Wisła rozgrywała swoje akcje bez żadnych kompleksów, wprawiając obrońców Lazio w widoczne zaniepokojenie. Polscy kibice mogli w końcu oglądać swoją ulubioną drużynę w dobrze im znanym wydaniu - grającą szybko i bez obaw. Bramkę bezpośrednio z gry zdobyć mogli aktywnie szukający swojego trafienia Kuźba i Kamil Kosowski. Gol dla Białej Gwiazdy wkrótce padł, jednak był on finalnie skutkiem kolejnego przewinienia Marchegianiego. Włoski golkiper ponownie w polu karnym zaatakował nieprzepisowo nogi jednego z Wiślaków i sędzia podyktował drugą „jedenastkę”. Maciej Żurawski pewnie zamienił ją na gola, zdobywając dublet i wyprowadzając gości na prowadzenie! Od 63. minuty to krakowianie byli bliżej upragnionego ćwierćfinału!

Ataki na bramkę Lazio nie ustawały, jednak podopieczni Manciniego potrafili znaleźć na nie skuteczną metodę. Rozgrywanie dużą liczbą zawodników na połowie rywala zawsze obarczone jest pewnym ryzykiem, co w 71. minucie bezlitośnie potwierdzili nisko broniący się gospodarze. Wprowadzony wcześniej za Diego Simeone Argentyńczyk Claudio López dobrze wkroczył w miejsce swojego rodaka i napędził błyskawiczny kontratak, który wykończył Enrico Chiesa. 3:3!

Spotkanie na Stadio Olimpico przerodziło się w wymianę ciosów, jednak żadna ze stron nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Pecha tego wieczoru miał z pewnością wspomniany Marcin Kuźba, który mimo wielu starań nie mógł umieścić piłki w siatce rzymian. Zaskakujące akcje po stronie Wiślaków rozgrywać próbowali jeszcze Paweł Strąk wraz z Kosowskim, a Claudio López nie był w stanie dołożyć zdobyczy bramkowej do swojej asysty. Rezultat nie uległ zmianie głównie przez rozregulowane celowniki napastników, a wszystko wyjaśnić miało się już wkrótce w rewanżu na stadionie przy ulicy Reymonta.
***
W Krakowie to Wisła wyszła jako pierwsza na prowadzenie, jednak Lazio za sprawą goli Fernando Couto oraz Enrico Chiesy odrobiło straty. Włosi zagrali wówczas dalej, odpadając dopiero w półfinale z FC Porto. Zespół Białej Gwiazdy mimo pożegnania się z rozgrywkami zostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie na arenie międzynarodowej i wspomnienia, które do dziś są częścią klubu. Transmisję ze starcia w Rzymie oglądało na żywo w krajowej telewizji ponad 16 milionów widzów, dopingując polską drużynę bez względu na swoje miejsce zamieszkania i sportową sympatię.

Udostępnij
 
5480432