Wspomnienie meczu z Piastem Gliwice.
W 24. kolejce sezonu 2016/2017 drużyna krakowskiej Wisły zameldowała się w Gliwicach, gdzie stanęła w szranki z miejscowym zespołem Piasta. Wiślacy udali się na Śląsk w poszukiwaniu cennych trzech punktów i pierwszego wyjazdowego zwycięstwa pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca - Kiko Ramireza.
Bez konkretów
Starcie z Piastunkami krakowianie rozpoczęli w najmocniejszym zestawieniu, a na murawie gliwickiego stadionu nie zabrakło takich zawodników, jak Arkadiusz Głowacki, Rafał Boguski czy Paweł Brożek. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego oba zespoły przeszły do realizacji swoich założeń, ale jako pierwsi zaatakowali gospodarze, którzy w 6. minucie sprawdzili czujność Łukasza Załuski. Z linii pola karnego głową uderzył Tomasz Mokwa, lecz nie był w stanie zaskoczyć wiślackiego golkipera. Krakowianie odpowiedzieli sytuacją Krzysztofa Mączyńskiego, który zacentrował w pole karne, jednak dobrze ustawieni Hebert i Gerard Badía zatrzymali wrzutkę Wiślaka. Po kwadransie gry goście odnotowali pierwszy strzał w wykonaniu Macieja Sadloka, który mocno kopnął w kierunku bramki Jakuba Szmatuły, ale uczynił to niecelnie. Gospodarze nie zamierzali pozostawać dłużni i także potrafili wykreować sobie dogodne sytuacje strzeleckie. Jedną z nich miał między innymi Stojan Vranješ, któremu nie udało się skierować piłki do siatki. Lepszą okazję na zdobycie trafienia otwierającego miała jednak Biała Gwiazda, a konkretnie Paweł Brożek, stając oko w oko z Jakubem Szmatułą. „Brozio” próbował minąć bramkarza, ale ten ofiarną interwencją wyłuskał futbolówkę spod nóg napastnika. W dalszej fazie pierwszej połowy przewaga była po stronie graczy spod Wawelu, którzy robili wszystko co w ich mocy, by ją udokumentować. Podopieczni trenera Ramíreza wyprowadzali szereg ataków, tworząc kolejne okazje pod bramką Szmatuły, jednak po żadnej z nich piłka nie znalazła drogi do siatki, przez co pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
+3 pkt
Pięć minut po rozpoczęciu drugiej części gry gospodarze wyprowadzili groźną kontrę, którą w ostatniej chwili przerwali powracający do obrony Sadlok z Mączyńskim, wytrącając z biegu rozpędzonego Michala Papadopulosa. Czech zdołał jeszcze oddać strzał, który z trudem sparował Łukasz Załuska. Po chwili przed szansą stanęli także Hebert oraz Lukáš Čmelík, lecz żadnemu z nich nie udało się umieścić piłki w siatce. Ta sztuka powiodła się natomiast Zdenkowi Ondráškowi, który cztery minuty po wejściu na boisko dopadł w polu karnym do piłki zgrywanej przez Sadloka, a następnie uderzył z woleja i pokonał Szmatułę. Była 69. minuta. Niebiesko-Czerwoni nie złożyli broni i dziewięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry doprowadzili do wyrównania, a na listę strzelców wpisał się Gerard Badía, który zachował zimną krew w sytuacji sam na sam. Podrażnieni Wiślacy ruszyli z odsieczą i już dwie minuty później powinni ponownie objąć prowadzenie. Strzał Ondráška z trudem obronił Szmatuła. Odbita piłka spadła prosto pod nogi Petara Brleka, który nie potrafił jej jednak skierować do pustej bramki. W doliczonym czasie gry „Pero” po raz kolejny stanął przed szansą i tym razem się nie pomylił. Bardzo dobre dośrodkowanie Hugo Vidémonta spadło na głowę Chorwata, a ten precyzyjnym strzałem ulokował piłkę w siatce, zapewniając swojej drużynie cenne zwycięstwo.
Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:2 (0:0)
0:1 Ondrášek 69’
1:1 Badía 81’
1:2 Brlek 90+2’
Piast Gliwice: Szmatuła - Mokwa, Korun, Pietrowski, Hebert, Mráz - Masłowski (55’ Čmelík), Murawski (76’ Živec), Vranješ (75’ Sedlar), Badía - Papadopulos
Wisła Kraków: Załuska - Cywka, Głowacki, González, Sadlok - Boguski (65’ Vidémont), Mączyński, Llonch, Brlek, Małecki (80’ Zachara) - Brożek (65’ Ondrášek)