Konferencja przed meczem #WISSKR.
W meczu ze Skrą Częstochowa na boisku z pewnością nie zobaczymy kontuzjowanych Jakuba Błaszczykowskiego, Alana Urygi, Zdenka Ondráška i Michaëla Pereiry, a także Ivana Borny Jelicia Balty, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Do częściowych zajęć z drużyną wrócili natomiast Jospeh Colley oraz Vullnet Basha.
Saga dobiega końca
Opiekun Wiślaków odpowiedział na tradycyjne pytanie o nowego napastnika, wyrażając nadzieję, że sprawa zostanie pomyślnie zamknięta w najbliższych godzinach. „Saga z napastnikiem trwa długo, ale chcemy być przekonani, że zawodnik, który ma przyjść do Wisły Kraków będzie gwarantował pewną jakość. Nie chcę mówić na temat nazwisk czy informacji, które przekazują hiszpańskie media. Mam nadzieję, że w przeciągu kilkunastu godzin będziemy mogli potwierdzić finalizację rozmów, więc proszę jeszcze o chwilę cierpliwości” - rozpoczął trener Brzęczek.
Siódma przeszkoda
Przed Białą Gwiazdą kolejne wyzwanie, jakim będzie sobotnie spotkanie ze Skrą Częstochowa. Szkoleniowiec drużyny spod Wawelu docenił zespół rywala i przyznał, że jego podopieczni są przygotowani na niełatwą przeprawę. „Skra to bardzo niewygodny przeciwnik, co można było zobaczyć w ostatnich spotkaniach, kiedy pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała i Zagłębie Sosnowiec, czyli drużyny, które mają aspirację, by awansować do Ekstraklasy. Zespół ten cechuje się bardzo dobrą organizacją gry, wykonaniem stałych fragmentów i wyjściem do kontrataków. Nie mam więc wątpliwości, że przed nami kolejne bardzo trudne spotkanie i jako drużyna jesteśmy tego świadomi. Absencja Ivana Borny Jelicia Balty jest z pewnością jest dla nas dużym osłabieniem nie tylko pod kątem sportowym, ale również charakteru czy warunków fizycznych, którymi ten piłkarz dysponuje. Mamy jednak swój plan i jestem dobrej myśli, że ci zawodnicy, którzy wyjdą w pierwszym składzie będą realizować wszystkie zadania.
Wnioski na przyszłość
Ubiegłotygodniowa potyczka w Tychach przyniosła krakowianom pierwszą ligową porażkę w sezonie. Wiślacy dokładnie przeanalizowali popełnione błędy i z cierpliwie oczekują na sobotni pojedynek. „Wiele razy rozmawialiśmy na temat naszego występu w Tychach, ale nie tylko. Ta liga pokazuje, że jeśli nadejdzie moment dekoncentracji czy spóźniona reakcja w polu karnym, to losy meczów szybko się zmieniają. W pierwszej połowie starcia z GKS-em zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, ale kuriozalny gol samobójczy dał tlen przeciwnikowi. Po przerwie popełniliśmy kilka błędów i straciliśmy piłkę w środku pola, co było kluczowe. To jednak jest już historia, więc musimy patrzeć do przodu i być konsekwentni, by podobne sytuacje się nie powtórzyły” - powiedział 51-latek, dodając: „Analizujemy zarówno to, co było dobre, jak i to, co było złe. Jeżeli chodzi o kwestię zachowania się w defensywie jako całości, to w pierwszych kolejkach skutecznie broniliśmy i nie traciliśmy bramek. W Tychach tego nam zabrakło, dlatego w ostatnim tygodniu dużo czasu poświęciliśmy na poprawę gry obronnej, by zredukować popełnione błędy”.
Z szacunkiem i z podziwem
Były selekcjoner reprezentacji Polski docenił również postawę klubów spod Jasnej Góry, które z powodzeniem poczynają sobie w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych. „Cieszy mnie, że dwa kluby z Częstochowy dają radę na szczeblu centralnym. Raków jest w fantastycznej dyspozycji i na przestrzeni ostatnich lat osiąga bardzo dobre wyniki, a teraz również w europejskich pucharach. Pełen podziwu jestem także dla Skry, bo patrząc na budżet i fakt, że domowe mecze rozgrywają poza Częstochową, to uważam, że osiągają wyniki ponad stan. Czapki z głów dla osób zarządzających, bo wykonują kawał dobrej roboty i dają wiele radości nie tylko w mieście, ale w całym okręgu” - zakończył trener Jerzy Brzęczek.