Napastnik Białej Gwiazdy po meczu z Legią Warszawa.
Tak okazała wygrana dla fanów stołecznego klubu była niespodziewanym prezentem, a dla Wiślaków, niestety, oznaką tego, że sytuacja zespołu wcale nie uległa poprawie. Jak przyznał sam napastnik, nie ma żadnych wątpliwości, która strona zasłużyła dzisiaj na wygraną: „Legia była zespołem dwa albo trzy razy od nas lepszym. Wykorzystała każdy nasz błąd, a tych błędów, jak widać, było bardzo dużo. Mówimy sobie parę rzeczy przed meczem, natomiast wychodzimy i tracimy bramkę w pierwszej minucie meczu. Biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji jesteśmy, to niestety ten zespół poleciał mentalnie w dół i ten wynik tak naprawdę odzwierciedla to, co działo się na boisku.”
Sytuacje nie do przyjęcia
Legia szybko otworzyła wynik tego spotkania, a potem nie ustawała w owocnych staraniach, dokładając kolejne trafienia. Zwłaszcza przy pełnym stadionie wspierającym przeciwnika nie jest łatwo zachować zimną głowę. „Wydaje mi się, że ta bramka zabiła w nas przede wszystkim determinację. Tego zabrakło nam w tym spotkaniu. Tak naprawdę, zabrakło pewnie wszystkiego po trochu. I te trafienia Legii, które zdobywała po naszych prostych błędach; wyprowadzenie piłki z „szesnastki”, oni dostają futbolówkę i potem strzelają nam bramkę. Takie sytuacje w zespole nie mają prawa mieć miejsca” - postawił sprawę jasno napastnik.
Walka i determinacja
Mecz zakończony takim wynikiem trudno w jakikolwiek sposób podsumować. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w sześciu spotkaniach zespół zdołał zdobyć zaledwie jeden punkt. Co jest przyczyną trwającej od dłuższego czasu niemocy? „Wszystko po trochu. Na pewno brakuje nam Kuby Błaszczykowskiego, który jest czołową postacią, jeśli chodzi o grę na boisku, ale i osobą, która mentalnie trzyma ten zespół. Natomiast to jest tylko i wyłącznie wymówka, my mamy wyjść na boisko i walczyć, a dzisiaj tej walki zabrakło” - stwierdził Brożek. „Nasuwa mi się tylko jedno zdanie: gorzej być nie może. Ciężka praca i do roboty” - zakończył 36-latek.