Cóż to była za strzelanina! Pokaz strzałów z dystansu i niesamowitego charakteru. Wisła wprawdzie przegrała z Pogonią Szczecin 2:3, jednak to, co pokazała w końcowych minutach zasługuje na uznanie.
Po wyprawie do Gdańska trener Stolarczyk zdecydował się na jedną roszadę w wyjściowej jedenastce. Ławką rezerwowych musiał tym razem zadowolić się Drzazga, a do pierwszego składu powrócił Peszko, który nie mógł wystąpić w starciu z Lechią.
I z dystansu…
W pierwszych minutach żadna ze stron nie rzuciła się do skomasowanego ataku. Jakby to powiedział wytrawny komentator, obie ekipy grały spokojnie, próbując wyczuć taktykę rywala, dlatego też pierwszy groźny strzał został oddany po stałym fragmencie gry. Do piłki ustawionej około dwadzieścia pięć metrów od bramki Lisa podszedł Kožulj i wykonał rzut wolny niemal perfekcyjnie. Do wspomnianej perfekcji zabrakło kilku centymetrów, bowiem futbolówka odbiła się od poprzeczki wiślackiej bramki i opuściła plac gry.
Z podobnej odległości, lecz nie ze stojącej piłki, a z gry, kilkanaście minut później huknął Majewski. Pomocnik Portowców nie popełnił błędu swojego kolegi z drużyny uderzył odrobinę niżej, szukając górnego rogu bramki i w ten sposób odnalazł drogę do siatki. Gol przedniej urody, który jednak oczywiście nie zachwycił publiczności licznie zgromadzonej na R22. Pragnęła ona natychmiastowego wyrównania, które mogło nadejść po kolejnym strzale zza szesnastki. Wiślaccy kibice tylko westchnęli, gdy futbolówka po strzale Peszki minimalnie minęła słupek bramki Załuski.
...i z jedenastu metrów…
To nie była jednak najgorsza wiadomość dla krakowskich fanów. Ta nadeszła bowiem kilkaset sekund później. Defensywie Białej Gwiazdy przypomniał o sobie wychowanek Wisły Adam Buksa, który w poprzednim starciu obu ekip zdobył dwie bramki na wagę zwycięstwa Pogoni. Po starciu z Sadlokiem w polu karnym Lisa napastnik upadł na murawę, co początkowo nie spotkało się z jakąkolwiek reakcją sędziego Marciniaka. Nasz międzynarodowy arbiter po zakończeniu akcji postanowił jednakże skorzystać z pomocy systemu VAR i wskazał na wapno. Ciężar odpowiedzialności związany z wykonywaniem jedenastki wziął na siebie kapitan Pogoni - Drygas i myląc Lisa podwyższył prowadzenie przyjezdnych.
Karta mogła odwrócić się po pięciu minutach. W polu karnym Portowców przewrócony został Błaszczykowski. W tym wypadku reakcją sędziego Marciniaka także był... brak reakcji, a do osądu arbiter nie potrzebował pomocy monitora. Wiślacy kontynuowali więc grę, bo przy futbolówce utrzymał się Kolar, wdał się w drybling i sprawdził czujność Załuski, który do końca pilnował okolicy krótkiego słupka, parując piłkę na korner. Do dośrodkowaniu z narożnika strzał głową oddał Peszko, ale i tym razem były golkiper Białej Gwiazdy zachował czyste konto, skutecznie interweniując. Podopieczni trenera Stolarczyka próbowali pójść za ciosem i jeszcze przed przerwą zmniejszyć rozmiar straty. Bliski tej sztuki był Palčič, który znalazł się w szesnastce gości i otrzymał piłkę od Błaszczykowskiego, lecz nie zdołał sfinalizować akcji efektownym wolejem - skiksował nie trafiając w piłkę.
… i znów z dystansu
Po zmianie stron Wiślacy od razu przystąpili do zdecydowanego ataku i już pierwsza akcja zakończyła się groźnym dośrodkowaniem Wojtkowskiego -zabrakło jednak dobrego wykończenia. Pogoń natomiast postanowiła wypróbować broni, która nie zawiodła w pierwszej odsłonie - strzału z dystansu. Tym razem na odważną, ale skuteczną próbę zdecydował się Guarrotxena - uderzył mocno, płasko w stronę prawego słupka bramki Lisa i po chwili cieszył się z trafienia.
Znana z charakteru drużyna Białej Gwiazdy nie zamierzała odpuszczać i po raz kolejny przystąpiła do ofensywy. Na obraz gry, a tym samym wynik próbował wpłynąć także trener Stolarczyk. Na pół godziny przed końcem zdecydował się przeprowadzić potrójną zmianę. W miejsce Palčicia, Plewki i Kolara na murawie pojawili się Burliga, Savićević i Drzazga. Savićević zadebiutował w ten sposób w wiślackim trykocie i swój pierwszy występ przy R22 mógł okrasić bramką, ale jego uderzenie sprzed szesnastki obronił Załuska.
To nie był koniec zagrożenia pod bramką eks-Wiślaka. Po rzucie rożnym z najbliższej odległości piłkę mógł wpakować do siatki Wasilewski. Tylko rykoszet uchronił przyjezdnych przed utratą czystego konta. Ostatnie pół godziny Pogoń spędziła niemal w ciągłej defensywie. Wiślacy natomiast próbowali rozgrywać futbolówkę, ciągle zbliżając się do bramki gości, brakowało jednak konkretów o ostatniej fazie akcji. Duma Pomorza próbowała od czasu do czasu odpowiadać kontratakami. Jeden z nich skończył się drugim w tym meczu uderzeniem Kožulja w poprzeczkę.
Stolar-time
Pogoń cierpliwie czekała na ostatni gwizdek sędziego Marciniaka. Zapomniała jednak z czego słynie drużyna trenera Stolarczyka - charakter i nieustępliwość, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Wystarczyły dwie minuty i dwie bomby Bashy zza pola karnego i Wisła złapała kontakt z ekipą przyjezdnych. Niesamowite dwa uderzenia pomocnika Białej Gwiazdy sprawiły, że stadion rozgrzał się do czerwoności w oczekiwaniu na niemożliwe. Mimo pięciu doliczonych minut Wiślacy nie zdołali już doprowadzić do wyrównania. Mimo to - brawa za walkę Panowie, jesteście wielcy!
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 2:3 (0:2)
0:1 Majewski 22’
0:2 Drygas 32’
0:3 Guarrotxena 50’
1:3 Basha 87’
2:3 Basha 89’
Wisła Kraków: Lis – Palčič (Burliga 59’), Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Basha, Plewka (Savićević 59’) – Błaszczykowski, Drzazga, Peszko – Kolar (Drzazga 59’)
Pogoń Szczecin: Załuska – Bartkowski, Malec, Walukiewicz, Nunes – Kožulj (Hostikka 88’), Podstawski (Fojut 95’), Drygas – Guarrotxena (Delev 83’), Buksa, Majewski
Żółte kartki: Burliga, Wasilewski, Sadlok - Fojut
Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka
Widzów: 17 775