Powrót Wisły Kraków do rozgrywek Betclic 1 Ligi zakończył się porażką. W pierwszym spotkaniu rundy wiosennej Znicz Pruszków wygrał 1:0 i wywiózł z Krakowa komplet punktów. Strzelcem jedynego gola w tym meczu był Paweł Moskwik.
Wiślacy rozpoczęli od gry, w której czują się najlepiej, a więc od prób szybkiej wymiany futbolówki w ataku. Jeden z wypadów pod bramkę Misztala strzałem finalizować chciał Baena, jednak został skutecznie zablokowany przez wracającego obrońcę. Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem dominacji gospodarzy, którzy jednak nie byli w stanie przełożyć swojej przewagi na trafienia.
Z czasem przyjezdni coraz odważniej zaczęli pojawiać się na połowie krakowian, tak jakby chcieli podkreślić, że nie przyjechali dzisiaj bronić remisu. Początkowo dobrze spisywała się tutaj defensywa Białej Gwiazdy, która szybko wyjaśniała wszelkie zagrożenie. Mimo to ekipa trenera Mariusza Jopa straciła bramkę w 27. minucie spotkania, a egzekutorem składnie przeprowadzonej akcji został Paweł Moskwik. Od tej chwili trzeba było gonić wynik.
Goście starali się szanować korzystny rezultat, stawiając na obronę całą drużyną i niebezpieczne kontrataki. Wisła usiłowała natomiast w odpowiedzi na to rozciągać formację Znicza licznymi podaniami wszerz pola karnego, wykorzystując często dośrodkowania ze skrzydeł. W najważniejszej statystyce, jaką są zdobyte gole, nie doszło jednak do żadnych zmian i po przerwie krakowski zespół będzie musiał znaleźć sposób na jak na razie bezbłędnie radzących sobie podopiecznych Grzegorza Szoki.
Odnaleźć rytm
Rozpadał się śnieg i arbiter Mateusz Piszczelok wznowił spotkanie przy R22. Żaden ze szkoleniowców nie zdecydował się na zmiany, więc obie desygnowane na ten mecz jedenastki po uzyskanych w szatni wskazówka kontynuowały zawody. Wisła Kraków od momentu zmiany stron rzuciła się do natychmiastowego odrabiania strat, jednak drużyna z Pruszkowa była w stanie przeciwstawić się mocno naciskającym w ofensywnie graczom w czerwonych koszulkach.
Na boisku zameldowali się Duarte oraz Jaroch, aby wesprzeć próby doprowadzenia do upragnionego wyrównania. Dużo zagrożenia pod bramką Żółto-Czerwonych z górnych piłek tworzyła para stoperów Uryga i Biedrzycki, która podłączając się do akcji wprowadzała sporo nerwowości w poczynania obrońców Znicza. W okolicach 70. minuty piłka w gąszczu nóg trafiła w słupek po stronie gości. Całe to zamieszanie, w którym paradoksalnie niewiele brakło, by Wiślacy doprowadzili do remisu, mogło skończyć się podwyższeniem dla przyjezdnych. Piłkarze w żółtych koszulkach źle jednak rozwiązali swój atak w przewadze 3 na 2, finalnie ostrzegając tylko gospodarzy, że nie mogą oni zapominać o własnej obronie.
Mecz zbliżał się do końcowych minut, a czas grał na niekorzyść krakowian, którzy nadal nie potrafili znaleźć sposobu na trafienie do siatki swoich rywali. Znicz Pruszków ograniczał się już tylko do długich wybić w kierunku swojego napastnika, którego zadaniem było jak najdłuższe utrzymanie się przy posiadaniu i próba „kradzieży” sekund na zegarze - nic dziwnego, każda wydawała się być teraz na wagę złota. Wkraczaliśmy w doliczony czas, który w postaci 5 dodatkowych minut był ostatnią szansą dla zespołu Białej Gwiazdy, aby wyrwać chociażby punkt. Tutaj niestety raz jeszcze piłkarską dojrzałością i spokojem wykazali się goście, którzy zasłużenie wywożą dziś z Krakowa zwycięstwo.
Wisła Kraków – Znicz Pruszków 0:1 (0:1)
0:1 Moskwik 27’
Wisła Kraków: Letkiewicz - Szot (59’ Jaroch), Uryga, Biedrzycki, Mikulec - Duda (75’ Baniowski), Igbekeme - Baena (66’ Kiss), Rodado (66’ Sukiennicki), Alfaro (59’ Duarte) - Zwoliński
Znicz Pruszków: Misztal - Okhronchuk, Moskwik (70’ Góra), Kendzia, Koprowski, Sokół (90’ Proczek) - Ciepiela (70’ Borecki), Plewka, Nowak - Stanclik (79’ Kazimierczak), Majewski (79’ Tabara)
Sędziował: Mateusz Piszczelok (Katowice)
Żółte kartki: Sukiennicki, Uryga, Okhronchuk, Góra
Frekwencja: 15 115