Wiktor Biedrzycki zajął miejsce w środku obrony obok Igora Łasickiego podczas meczu #PGSWIS. W starciu z beniaminkiem krakowianie - mimo straty bramki - nie zamierzali się poddawać i pewnie pokonali rywala 3:1.
„To prawda, że znowu mecz nie ułożył się początkowo po naszej myśli, ale mimo wszystko od pierwszej minuty to my dyktowaliśmy warunki. Nawet jak straciliśmy tę bramkę, to dalej dążyliśmy do celu. Atakowaliśmy, dobrze zamykaliśmy w defensywie Pogoń Siedlce i nie mogli wyprowadzić za bardzo nawet kontrataków. Myślę, że w naszym przypadku to już od dłuższego czasu tak wygląda, choć oczywiście nie przynosi to zawsze skutku w postaci wygranej. Mecze z Wartą, z Kotwicą czy nawet z Odrą były potwierdzeniem, że w tej lidze jak się nie strzeli szybko pierwszej bramki, to może być ciężko. Na szczęście w Siedlcach szybko podnieśliśmy się po stracie gola i wygraliśmy spotkanie. Z naszej strony to najlepiej strzelić bramkę pierwszemu, to wtedy te drużyny muszą się otwierać. Widzieliśmy w drugiej połowie, gdy już wyszliśmy na prowadzenie jak to spotkanie przebiegało” - opisywał mecz defensor.
Drużyna Pogoni nie miała zbyt wielu argumentów w ofensywie. Głównym narzędziem miały być długie podania w kierunku Podlińskiego. „Na to się nastawili w tym meczu. Na długie podania do Podlińskiego, który ma bardzo dobre warunki fizyczne. Myślę jednak, że poradziliśmy sobie z tym. Nie było z tego wielkiego zagrożenia. Stałe fragmenty też miały być ich bronią i to akurat przyniosło im rzut karny, bo został podyktowany po rzucie wolnym. Większość drużyn w meczach z nami taki styl będzie obierało. My musimy w takich spotkaniach być skoncentrowani, starać się dyktować swoje warunki i jeśli tak będziemy podchodzić do sprawy, to myślę, że mało kto w tej lidze będzie nam w stanie zagrozić” - analizował.
Dwa zwycięstwa z rzędu mogą wpłynąć na pewność siebie drużyny, która potrzebuje i serii, i wygranych. „Zawsze zwycięstwo buduje pewność siebie. Teraz po meczu z Odrą też tak było. A co do Warty, to tam pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, później przyszedł przypadkowy karny, gol i rzeczywiście przyszła nerwowość, co spowodowało, że nie powtórzyliśmy już takiej drugiej połowy. Myślę, że musimy obrać taki kierunek, jak teraz, czyli jak w meczu z Pogonią czy z Odrą. To my musimy dominować, zamykać przeciwnika, strzelać bramki, być skutecznym” - dodał.
Zamiast przerwy na kadrę Wiślacy udadzą się do Tarnobrzegu, gdzie w 1/16 zmierzą się z Siarką. Później w lidze zmierzą się zespołami z czołówki tabeli, w tym z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. „To na pewno będą inne mecze, ale uważam, że w naszym wypadku paradoksalnie mogą to być łatwiejsze spotkania dla nas. Bo to będą mecze bardziej otwarte, a my mamy swoją jakość. Myślę, że obraz tych spotkań bardziej będzie przypominał to, jak wyglądało to w spotkaniach z Ruchem czy z Arką. Z Arką nie „dowieźliśmy” prowadzenia, ale wyglądaliśmy dobrze. Takich meczów spodziewam się właśnie z czołowymi drużynami I ligi” - mówił.
Krakowianie zdają sobie sprawę z tego, że żadnego rywala nie można lekceważyć, a awans w meczu z Siarką jest po prostu obowiązkiem: „Broń Boże! Nigdy nie można nikogo lekceważyć w Pucharze Polski, bo co roku jest w nim pełno niespodzianek. Mnie się już zdarzało odpadać dwa razy z teoretycznie dużo niżej notowanymi rywalami, więc wiem jak to jest. Takie drużyny nie mają nic do stracenia. Chłopaki zostawiają całą ambicję na boisku. Jestem pewien, że dla Tarnobrzegu przyjazd tak zasłużonego klubu jak Wisła będzie wielkim wydarzeniem. Uważam, że tam musimy podejść nawet z jeszcze większą koncentracją niż do ligowych meczów. Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Trzeba zagrać na sto procent swoich możliwości, potraktować to spotkanie bardzo, bardzo poważnie”.
Przed pierwszym gwizdkiem w Siedlcach Wiślacy w geście solidarności podbiegli do pustego sektora gości, solidaryzując się w ten sposób z nieobecnymi kibicami. „Ustaliliśmy to przed meczem we własnym gronie, że wykonamy taki gest. Nasi kibice od dłuższego czasu nie są wpuszczani na stadiony, gdy gramy na wyjazdach. Nazywajmy rzeczy po imieniu - są po prostu dyskryminowani! Nie ma żadnego powodu, żeby nasi kibice nie mogli nas wspierać na wyjazdach. To jest zmowa klubów, żeby zamykać sektory gości, gdy dochodzi do meczów z nami. Czas najwyższy, żeby odpowiednie organy zajęły się tym problemem, bo to jest bardzo nie fair w stosunku do nas. Pozbawia się nas wsparcia, na które mogą liczyć pozostałe kluby w meczach wyjazdowych. Oczywiście była w Siedlcach grupa naszych kibiców na innych sektorach, jesteśmy im bardzo wdzięczni, że zadali sobie trud, żeby pomimo tych wszystkich trudności jednak nas dopingować, ale to nie była zorganizowana grupa. I szczerze mówiąc, takie sytuacje, gdy oni siadają między gospodarzami może w którymś meczu doprowadzić do jeszcze większego niebezpieczeństwa danego spotkania, dla nich samych niż gdyby normalnie przyjechali, zasiedli w sektorze gości” - tłumaczył, dodając: „Trzeba głośno o tym mówić, nie uciekać od tematu, bo to się musi po prostu wreszcie skończyć, a nasi kibice zasługują na to, żeby mogli nas dopingować w meczach wyjazdowych”.