61 lat od debiutu Władysława Kawuli w reprezentacji.
Wizyta brązowych medalistów mistrzostw świata z 1958 roku wzbudzała w kraju nad Wisłą ogromne emocje, które towarzyszyły zarówno kibicom, którzy mogli obejrzeć w akcji czołową drużynę globu, jak i zawodnikom, dla których starcie z Francuzami było okazją na sprawdzenie swoich umiejętności na tle wymagającego przeciwnika.
Krakowskie filary
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego selekcjoner Czesław Krug zdecydował się dokonać kilku roszad w zestawieniu swojego zespołu, dając szansę zawodnikom, którzy dotychczas nie mieli zbyt wielu okazji do występów w narodowych barwach. Takim oto sposobem w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla debiutującego w kadrze obrońcy Białej Gwiazdy - Władysława Kawuli - który współtworzył polską linię defensywną wraz z innym Wiślakiem - Fryderykiem Monicą.
Z pomysłem na Francuzów
Aktywni gospodarze nie czekali zbyt długo i natychmiast przeszli do realizacji swoich założeń, mocno ruszając do przodu, czym zmusili Francuzów do wycofania się w głąb własnej połowy. Przyjezdni starali się uwolnić spod wysokiego pressingu Polaków, jednak ci konsekwentnie trzymali się swojego planu i skutecznie zatrzymywali jakiekolwiek próby przedarcia się w okolice linii pola karnego. Duża w tym zasługa dwójki wiślackich stoperów, którzy toczyli zacięte boje z napastnikami Trójkolorowych, uniemożliwiając im wypracowanie dogodnych sytuacji. Orły nie poprzestawały również w swych działaniach ofensywnych, które na dwie minuty przed zakończeniem pierwszej połowy przyniosły im otwierające trafienie, którego autorem został Marian Norkowski. Napastnik Polonii Bydgoszcz sfinalizował składną akcję całego zespołu, dając 55-tysięcznej widowni powody do wielkiej radości.
Rzutem na taśmę
W początkowych fragmentach drugiej połowy oba zespoły skupiły się przede wszystkim na defensywie i robiły wszystko, by hamować ofensywne zapędy rywali. Z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić Polacy, którzy wyprowadzali coraz śmielsze ataki, a jeden z nich zakończył się drugim trafieniem. W 65. minucie na listę strzelców wpisał się Eugeniusz Faber i podwyższył prowadzenie Biało-Czerwonych, którzy zyskali dwubramkową przewagę. Podrażnieni Les Bleus nie mieli już nic do stracenia i natychmiast przeszli do kontrofensywy, próbując za wszelką cenę odwrócić losy pojedynku w stolicy Polski. Sygnał do ataku dał Roland Guillas, który w 84. minucie zdobył gola kontaktowego, pokonując Stanisława Fołtyna. Ostatnie słowo należało jednak do Maryana Wisniewskiego. Mający polskie korzenie zawodnik na minutę przed zakończeniem regulaminowego czasu gry zachował zimną krew i wpakował piłkę do siatki, czym ustalił wynik spotkania na 2:2.
Serce do walki
W swoim reprezentacyjnym debiucie Władysław Kawula spędził na boisku pełne 90 minut, a przez ekspertów został uznanym jednym z najlepszych piłkarzy pojedynku z Francuzami. Za swoją walkę i sercem zostawionym na murawie Stadionu Dziesięciolecia zyskał uznanie fanów, którzy tego dnia zasiedli na trybunach warszawskiego obiektu. Łącznie legendarny defensor krakowskiej Wisły w reprezentacyjnych barwach rozegrał 5 spotkań.
Polska - Francja 2:2 (1:0)
1:0 Norkowski 43’
2:0 Faber 65’
2:1 Guillas 84’
2:2 Wisniewski 89’